Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrze w łódzkiej polityce! Roszady i patologiczne etaty radnych. Patologiczne etaty radnych, łowca Hołownia i (nie)Porozumienie! 20.04.2021

Marcin Darda
Marcin Darda
Zagotowało się w łódzkiej polityce: posła Włodzimierza Tomaszewskiego usunięto z Porozumienia, radna Marta Grzeszczyk w aurze skandalu odeszła z PiS, w sejmiku może zaś powstać koło PL 2050, a w kuluarach Rady Miejskiej kumulują się spekulacje o kolejnych transferach politycznych. To wszystko nie w ciągu miesiąca czy dwóch, a zaledwie w niespełna tydzień.
Czytaj dalej na kolejnym slajdzie: kliknij strzałkę w prawo
Zagotowało się w łódzkiej polityce: posła Włodzimierza Tomaszewskiego usunięto z Porozumienia, radna Marta Grzeszczyk w aurze skandalu odeszła z PiS, w sejmiku może zaś powstać koło PL 2050, a w kuluarach Rady Miejskiej kumulują się spekulacje o kolejnych transferach politycznych. To wszystko nie w ciągu miesiąca czy dwóch, a zaledwie w niespełna tydzień. Czytaj dalej na kolejnym slajdzie: kliknij strzałkę w prawo Adam Jankowski
Wrze w łódzkiej polityce! Roszady i patologiczne etaty radnych. Patologiczne etaty radnych, łowca Hołownia i (nie)Porozumienie! Zagotowało się w łódzkiej polityce: posła Włodzimierza Tomaszewskiego usunięto z Porozumienia, radna Marta Grzeszczyk w aurze skandalu odeszła z PiS, w sejmiku może zaś powstać koło PL 2050, a w kuluarach Rady Miejskiej kumulują się spekulacje o kolejnych transferach politycznych. To wszystko nie w ciągu miesiąca czy dwóch, a zaledwie w niespełna tydzień.

Wrze w łódzkiej polityce! Roszady i patologiczne etaty radnych. Patologiczne etaty radnych, łowca Hołownia i (nie)Porozumienie!

Sprawa Marty Grzeszczyk pokazuje jak w soczewce całą patologię polityczno-partyjnego życia Łodzi. Otóż radna oświadczyła, że na partyjnym spotkaniu zagrożono jej utratą pracy w związku z tym, iż publicznie opowiada się w sporze aborcyjnym za kompromisem, co stoi w jawnej sprzeczności z kursem PiS, stąd ona nie godzi się na „tchórzliwe ultimatum” i partię opuszcza. Radna pracuje w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi, tyle tylko, że tego etatu nie dostałaby, gdyby nie była w PiS. WFOŚiGW to już słynna synekura dająca zarobić politykom i radnym, których partie mają tę instytucję pod polityczną kontrolą. Swego czasu pracowało tam w jednym momencie pięcioro łódzkich radnych PO i SLD, choćby Bartosz Domaszewicz czy Tomasz Trela. To instytucja publiczna, ale politycy traktują ją jak swoją własność. Ta – powiedzmy – afera z łódzką radną ma jednak kontekstów na kilka pięter. Pierwszy to ten, że radna godząc się na etat załatwiany przez partyjną protekcję, winna być świadoma, że po wycofaniu protekcji, albo odejściu z PiS, musi się z utratą etatu liczyć. To logiczne, choć de facto jest patologią w patologii. Paradoksalnie Marta Grzeszczyk tym oświadczeniem prawdopodobnie załatwiła sobie 'niezwalnialność” z WFOŚiGW, bo PiS nie zależy raczej na pogłębianiu tej afery, a tak by się stało gdyby do Rady Miejskiej trafił wniosek o zgodę na zwolnienie radnej z pracy, nie mówiąc już o tym, że dla sądu pracy zasądzenie odszkodowania dla zwolnionej radnej byłoby formalnością. W PiS bronią się, że to tylko wymysły radnej, że nikt jej nie groził utratą pracy, ale trzeba przyznać, że nie są to zbyt energiczne zaprzeczenia. Inna sprawa, że w ogóle nie ma zaprzeczeń, iż próbowano Martę Grzeszczyk postawić do pionu za to, jakie ma poglądy. Tyle tylko, że akurat to jest partia, w której takie prostowanie jest czymś normalnym.

DONIESIENIE DO PROKURATURY: "GROŹBY ZA POGLĄDY"

Ale jest kolejny intrygujący aspekt jest sprawy. Otóż doniesienie do prokuratury złożył przewodniczący Rady Miejskiej Marcin Gołaszewski, polityk Nowoczesnej i Koalicji Obywatelskiej. „Nie będę stał z boku, gdy gwałcone jest prawo. Jak w haniebny sposób grozi się komuś utratą pracy za to, jakie głosi poglądy” - oświadczył Gołaszewski. To intrygująca wręcz wrażliwość i o tyle ciekawe doniesienie, że jeśli cofniemy się siedem lat wstecz, to przypomnimy sobie jak pracę tracili radni PO, którzy odwrócili się od swojej partii i krytykowali prezydent Łodzi Hannę Zdanowską. Z miejskiej spółki zwolniono wówczas Sebastiana Tylmana, co było o tyle proste, że był na kontrakcie, a nie na umowie o pracę, z innej miejskiej instytucji zwolniono też jego żonę, a nikt wówczas doniesienia do prokuratury nie składał. Potraktowano to właśnie jak coś „normalnego”, wedle logiki „nie kraczesz już jak my, to szukaj sobie nowej pracy”, choć mówimy przecież o spółkach miejskich czerpiących zyski z pieniędzy podatników, a z tych zysków opłacających pensje polityków. Doniesienie Gołaszewskiego niewielu traktuje poważnie, być może tylko on sam, bo w oczach polityków KO prokuratura jest upolityczniona i nie będzie występować przeciw partii rządzącej.

SAMORZĄDOWE I PAŃSTWOWE SPÓŁKI TO ELDORADO DLA WSZYSTKICH PARTII

Ale gdyby tak się nie stało, to w łódzkiej PO i SLD winni kciuki trzymać do krwi, by prokuratura przypadkiem nie sprawdzała w jaki sposób w miejskich synekurach pracę zdobyli niektórzy z nich. Radny Mateusz Walasek zarabia w ZWiK, w MPO Tomasz Kacprzak i Agnieszka Wieteska, Karolina Kępka w MPK, w ŁSI Sebastian Bohuszewicz, w GOŚ Rafał Reszpondek i Michał Olejniczak, w Łódź EXPO Sylwester Pawłowski, kilkoro z nich zarabia ponad 100 tys. zł brutto rocznie, a żadne z nich nie dostałoby etatów, gdyby nie byli radnymi, czy nawet tylko politykami PO i SLD. Patologia jest podwójna, bo nie dotyczy tylko załatwienia pracy dzięki politycznej protekcji, ale także faktu, że wszyscy Ci radni zostali wybrani, by stanowić kontrolę nad prezydentem miasta. A w przypadku, gdy prezydent jest właścicielem spółek, w których zarabiają, ta kontrola jest fikcją. Spośród radnych PiS w spółce, która ma 25 proc. udziałów ma miasto Łódź, zarabia Sebastian Bulak, ale Łódzka Specjalna Strefa Ekonomiczna ma przewagę udziałowców kontrolowanych politycznie przez PiS. Radni Radosław Marzec, Kamil Jeziorski, Tomasz Anielak i Krzysztof Stasiak zarabiają albo w instytucjach marszałkowskich, albo państwowych i też żaden z nich nie dostałby etatu, gdyby nie trzymała ich partia rządząca. Samorządowe i państwowe spółki to czyste eldorado dla wszystkich partii w Radzie Miejskiej Łodzi.

KTO DO HOŁOWNI? MASA PLOTEK W RADZIE MIEJSKIEJ

Klub PiS w Radzie Miejskiej skurczył się już do sześciu osób, bo zanim odeszła Grzeszczyk, zrobił to niemal przed rokiem Bartłomiej Dyba-Bojarski. Dyba-Bojarski jest już w PL 2050 Szymona Hołowni, stąd też gdy radny pogratulował publicznie decyzji Marcie Grzeszczyk, z PiS pobiegła narracja, że od początku szło jej o wejście do obozu Hołowni, a nie o to, że straszono ją wyrzuceniem z pracy. Radna zaprzecza, że chodziło jej o transfer, ale na tę ewentualność zostawia sobie w oświadczeniu wyraźną furtkę, bo napisała przecież, że „prawdopodobnie” to jest jej ostatnia kadencja. Tymczasem wiadomo przecież, że ustawianie się u Hołowni to nie jest bieżąca polityka, tylko krok w stronę miejsc na listach w wyborach 2023 r. O ile narracja z Hołownią jest wygodna dla PiS, o tyle także z miejskiego klubu KO wychodzą informacje o potencjalnych odejściach z klubu w stronę Hołowni, tyle, że dotyczą radnych SLD czy członków przystawki KO, czyli Nowoczesnej. Radni „podejrzewani” o przyszłe transfery zaprzeczają jeden po drugim, wiceprzewodnicząca Małgorzata Niewiadomska-Cudak (SLD) wydała w tej sprawie nawet oświadczenie, które choć ma przeczyć chęci odejścia, to jednak tekst zwraca uwagę jedno zdanie: „na razie nigdzie się nie wybieram”. Sformułowanie „na razie” jest szeroko komentowane wśród radnych. Z kolei trójka radnych z Nowoczesnej podejrzewana jest o wyjście z KO po tym, jak do Hołowni dołączyła posłanka Paulina Henig-Kloska, wcześniej zaprzeczając, iż ma taki zamiar. W Radzie Miejskiej o tyle kuriozalne są te podejrzenia, że po takim manewrze stanowisko przewodniczącego RM bezapelacyjnie straciłby Marcin Gołaszewski, tracąc tym samym co najmniej połowę swej wartości marketingowej. A nie trzeba Gołaszewskiego wnikliwie obserwować, by dojść do wniosku jak istotny dla niego jest marketing i zwiększenie rozpoznawalności. Inna sprawa, że w miejskim klubie KO jest jakiś konflikt między koalicjantami, być może sztucznie generowany i obliczany na zmobilizowanie oraz zwarcie szeregów radnych należących do PO. Jeśli uważnie posłuchać Mateusza Walaska, szefa klubu KO, to on przedstawiając projekty czy stanowiska klubu, miał zwyczaj mówić „Koalicja Obywatelska”. Teraz coraz częściej mówi „Platforma Obywatelska”.

Łódzki sejmik i Rada Miejska Łodzi. Będą kolejne transfery do PL 2050 Szymona Hołowni

Tymczasem w łódzkim sejmiku – ku radości rządzącego tam PiS – obóz opozycji, czyli głównie KO, zdaje się ulegać dekompozycji. Wywodzący się z Nowoczesnej, acz dziś niezrzeszony, wspierający PiS radny Paweł Kowalczyk mówi wprost o założeniu nowego koła, być może firmowanego przez PL 2050. Kowalczyk dodaje, że wejściem w ten projekt zainteresowanych jest „dwójka radnych KO”. Jednym z nich jest – co nam potwierdził - łódzki radny Paweł Drążczyk, także wywodzący się z Nowoczesnej, a mówi się także o jeszcze jednym radnym PSL. Opozycja w sejmiku mogłaby stracić na początek trójkę radnych, na co Hołownia tylko czeka.

"MAMY DO CZYNIENIA Z KRUSZENIEM ZJEDNOCZONEJ PRAWICY"

Co więcej na region łódzki przekłada się także konflikt w Porozumieniu, ważnej części Zjednoczonej Prawicy. Ostatnio wyrzucono łódzkiego posła Włodzimierza Tomaszewskiego. Tomaszewski żarliwie wspierał Jarosława Gowina, twierdząc, że „nie ma Porozumienia Jarosława Gowina bez Jarosława Gowina”. A jednocześnie przyjął stanowisko rzecznika prasowego partii od... Adama Bielana, który uważa, że Gowin prezesem nie jest od trzech lat i to on, Bielan, jest w tej chwili p.o. prezesa partii jako przewodniczący kongresu partii. Gracjan A. Majewski z zarządu Porozumienia w okręgu sieradzkim wieść o zawieszeniu Tomaszewskiego nazwał na Twitterze „wielką radością”. Krytykom takiego spojrzenia na zawieszenie posła własnej partii odpowiedział: „Tak, jak Adam Bielan odsunął w 2007 r. prawicę od władzy, tak próbuje to zrobić także teraz poprzez chęć rozbicia Porozumienia. Każdy, kto stanął po jego stronie, jest jego wspólnikiem w tym dziele. Tyczy się to także posła Włodzimierza Tomaszewskiego”. Nie wiadomo, jak ten „ustrojowy” spór w Porozumieniu się zakończy, ale kto wie, być może Tomaszewski zostanie po prostu bezpartyjnym członkiem klubu PiS, jak wcześniej Jadwiga Emilewicz, oczywiście po przyjęciu obietnicy odnalezienia swego nazwiska na dobrym miejscu listy wyborczej. Sam poseł twierdzi, że nie czuje się wyrzucony. Jerzy Kropiwnicki, były szef Tomaszewskiego w Urzędzie Miasta Łodzi, kryzys na prawicy skomentował w swoim stylu: „(...) Ze smutkiem stwierdzam, że wedle wszelkich znaków mamy do czynienia z kruszeniem Zjednoczonej Prawicy (...) Porozumienie rozpada się wewnątrz, ale też widać coraz silniejsze rysy na styku z PiSem. Nie wiadomo, czy przed końcem tej kadencji jedna część „przylgnie” do PiSu, a druga (większa) zapewne stanie się Parlamentarnym Klubem partii Hołowni”.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto