Wrobieni w bankructwo

Właściciele mieszkań w bloku przy ul. Inflanckiej 25 są zrozpaczeni. Choć prawie wszyscy regularnie płacą czynsz, ich blok zarządzany przez wspólnotę mieszkaniową, jest na granicy bankructwa. A to dlatego, że Urząd Miasta Łodzi zalega z przesłaniem wspólnocie należnych jej 40 tys. zł.

- Co miesiąc gmina powinna nam przekazywać około 18 tys. zł z racji czynszu trafiającego do niej od lokatorów zajmujących mieszkania komunalne - tłumaczy Zofia Olejniczak z zarządu Wspólnoty Mieszkaniowej. - Od stycznia zaczęły się problemy z ich wpłatami. Otrzymywaliśmy tylko niewielką część wpłat.

Teraz wspólnota jest niemal na progu bankructwa. W jej kasie jest tylko kilka tys. zł. To nie wystarczy nawet na miesięczne utrzymanie budynku. Odkładane są planowane remonty. Pod znakiem zapytania stoi wymiana wysłużonej, często psującej się windy. Wspólnota nie może zapłacić za wywóz śmieci, sprzątanie oraz energię elektryczną, a odsetki za zwłokę są wysokie.

- Nie przekazujemy pieniędzy na bieżąco, ponieważ my również mamy kłopoty finansowe - mówi Bożena Morek, zastępca dyrektora ds. technicznych Administracji Nieruchomościami Łódź - Bałuty - Doły.

Wspólnota jest zdecydowana wystąpić do sądu. Może być to jedyny sposób na odzyskanie należnych jej pieniędzy.
Niektórzy z lokatorów twierdzą, że zwlekanie z przekazywaniem pieniędzy przez administrację jest karą dla tych wspólnot, które zdecydowały się na innych niż gminnych administratorów.

- Na pewno zaległości z przekazywaniem pieniędzy nie są karą - twierdzi Tomasz Ciszewski, zastępca dyrektora Wydziału Budynków i Lokali Urzędu Miasta Łodzi.

- Zadłużenie jest wynikiem niewielkich dochodów gminy. Poza tym uważamy, że planowane kwoty zaliczek na energię są zbyt wysokie. Wspólnota powinna je skorygować. Mam nadzieję, że nie dojdzie do sprawy sądowej.

Postaramy się w ciągu kilku tygodni uregulować wszystkie zaległości.