Pan i Pani Kiler - komedia z dreszczykiem [recenzja]

Trzeba przyznać, że reżyser, znany między innymi z filmów "Brzydka prawda" czy "Legalna blondynka", zgrabnie połączył komiczne dialogi i kilka (dosyć zaskakujących) zwrotów akcji.

Mąż zabójca

Pan i Pani Kiler to Jen (Katherine Heigl) oraz Spencer (Ashton Kutcher). Ona - spokojna, nie lubi ryzyka. On zabójca na zlecenie. Z miłości do poznanej przez przypadek Jen, rezygnuje jednak ze swojej profesji, by wieść spokojne życie na prowincji, o którym zresztą marzy. Tyle tylko, że o przeszłości nie mówi wybrance. Po kilku latach małżeństwa wychodzi ona jednak na jaw, bo decyzja Spencera nie wszystkim się spodobała. Za jego głowę zostaje wyznaczona wysoka nagroda. Wcześniej sam polował, teraz stał się celem i to niejednego zabójcy. Chcąc, a raczej bardziej nie chcąc, w wir wydarzeń zostaje wciągnięta też nie lubiąca ryzyka żona.

Przede wszystkim komedia

Są zatem strzały, pościgi, ludzie giną, ale wątki sensacyjne są dodatkiem, a nie motywem przewodnim filmu. Jak na komedię przystało, zabójcy nie są tacy straszni. Już sama ich profesja, sprawia, że na twarzy pojawia się uśmiech. Wiele zabawnych sytuacji rodzi się także na styku nowożeńcy i rodzina Jen. Wiecznie wyluzowana matka, grana przez Catherine O’Hara (m.in. "Kevin sam w domu") i nadopiekuńczy ojciec, w którego wcielił się trochę już zapomniany Tom Selleck, również tworzą niezłą parkę, wokół której toczy się akcja.

Pan i Pani Kiler to przede wszystkim komedia. Gagi słowne i sytuacyjne nie są może na najwyższym poziomie, ale poziom humoru powinien zadowolić każdego widza. Jeśli zaś chodzi o sensację, to film zaczerpnął z tego gatunku przede wszystkim tempo. Jedynie początek nieco się "wlecze", ale w odpowiednim momencie przyspiesza i nie daje chwili wytchnienia aż do końca.

Czytaj także:
- Wszyscy jesteśmy wariatami - recenzja filmu "Hel"
- Niby biografia, niby prawda, ale "Mistyfikacja" [recenzja]
- "Wszystko co kocham" w polskim kinie

Zobacz też na MM Łódź

.