Orzeł Łódź na straży prawa. Żużlowcy do Rybnika nie pojadą, ale pokażą się jeszcze w Łodzi |
Upragniony powrót Orła Łódź do I ligi zakończył się nieoczekiwanie - łodzianie nie rozegrali ostatniego meczu z RKM-em ROW Rybnik. Jednak cały sezon, choć krótki, można uznać za w miarę udany. Mimo, że od początku łodzianom rzucano kłody pod nogi.
- Przy zielonym stoliku postanowili nas chyba spuścić do II ligi, układając taki terminarz - mieliśmy trzy mecze wyjazdowe pod rząd z najsilniejszymi przeciwnikami. Po co to? Chyba po to, żeby pokazać, jak Orzeł jest słaby i żeby wygonić kibiców - grzmiał 5 sierpnia br. Witold Skrzydlewski. - Mimo to nie daliśmy się - dodał z zadowoleniem główny sponsor.
Zanim nadeszła seria wyjazdowa, to na pierwszy ogień poszła domowa potyczka z RKM-em ROW Rybnik. Łodzianie przy pełnych trybunach wygrali 46:43, choć samo spotkanie rozpoczęło się nieoczekiwanie - od problemów z taśmą startową, zbyt wieloma fotoreporterami i wyganianiem wirażowych, którzy byli nieuważni.
Później było jednak gorzej. Przez ponad dwa miesiące kibice żużlowi w Łodzi nie mogli dopingować swoich zawodników na własnym torze. W tym czasie Orzeł przegrał cztery wyjazdy - ze Startem Gniezno, Lotosem Wybrzeże Gdańsk, Polonią Bydgoszcz i GTŻ-em Grudziądz.
Mały przełom nastąpił w czerwcu. Wraz z powrotem na własne podwórko, łódzcy żużlowcy pokonali w dramatycznych okolicznościach Lokomotiv Daugavpils, a później Lechmę Poznań. Z tym ostatnim zespołem podopieczni Janusza Ślączki zwyciężyli też na wyjeździe. Taka seria pozwoliła zagwarantować sobie utrzymanie w I lidze bez konieczności rozgrywania barażów.
Zawodnicy - podbnie jak Witold Skrzydlewski - nie kryli jednak rozczarowania, przede wszystkim terminarzem jaki został ustalony. - Najbardziej ucierpieli kibice w Łodzi, którzy przez dwa miesiące nie mogli przychodzić na mecze swojej drużyny, a później przez półtora miesiąca wszystkie spotkania u siebie. To jest nieporozumienie - mówił po ostatnim meczu ze Startem Gniezno Jacek Rempała.
Żużlowcy Orła nie mogą być też zadowoleni ze swoich występów. Jednym z najbardziej rozczarowanych zawodników może być Jacek Rempała. Najlepszy żużlowiec II ligi poprzedniego sezonu w tych rozgrywkach prezentował się o niebo słabiej, zdobywając średnio 4,83 punktu w meczu. Liderem drużyny, zgodnie z przewidywaniami był Daniel Jeleniewski, ale 8,62 "oczka" na spotkanie nikogo na kolana nie powala. Na plus zaskoczył na pewno Linus Sundstroem, który ze średnią 1,69 w biegu był drugim juniorem całej ligi.
A co czeka łódzki żużel w najbliższej przyszłości? We wrześniu ma być wielkie święto, czyli pojedynek drużyny trenera Ślączki z ekipą wytypowaną przez rodzinę Skrzydlewskich. A co będzie z Orłem ligowym zależy od tego, czy drużyną zainteresują się w końcu kolejni sponsorzy, bo cierpliwość Witolda Skrzydlewskiego też ma swoje granice.
Czytaj więcej o żużlowcach
Orła Łódź:
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?