Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew - Lech Poznań 1:1 - Beniaminek grał jak mistrz

Bogusław Kukuć
Darvydas Sernas - strzelec bramki dla Widzewa
Darvydas Sernas - strzelec bramki dla Widzewa Krzysztof Szymczak
Łódzka inauguracja ekstraklasy sezonu 2010/2011 potwierdziła kryzys obrońców tytułu. Lech był faworytem, ale powracający do grona najlepszych gospodarze udowodnili, że będą wymagającym beniaminkiem.

Trener Andrzej Kretek zaskoczył składem wyjściowej jedenastki. Kilka zmian było wymuszonych (np. brak rekonwalescentów Marcina Robaka czy Krzysztofa Ostrowskiego i Rafała Grzelaka, który miał kłopoty z certyfikatem). Lecz wiele roszad reżyserował sam nowy szkoleniowiec. Jakby chciał udowodnić, że nie będzie powielał schematów poprzednika Pawła Janasa.

Od pierwszej minuty zagrało pięciu debiutantów w polskiej ekstraklasie: dwaj pozyskani latem Bruno Pinheiro i Paul Grischok oraz trzej inni obcokrajowcy, znani z występów w I lidze: Dudu, Velibor Durić oraz Darvydas Sernas. Jednym ze zmienników był kolejny debiutant Prejuce Nakoulma.

Już z tego względu trudno było oczekiwać płynności w grze Widzewa. Były obawy, że rutynowani, żądni sukcesu poznaniacy to wykorzystają. Gospodarze od początku zaatakowali i byli bliscy zdobycia prowadzenia. W 2 min. Dudu płasko dośrodkował z lewej i Sernas strzelił z bliska zbyt lekko wprost w bramkarza.
W 14 min. po składnej akcji Pinheiro z Grischokiem i podaniu po ziemi Adrian Budka był w polu karnym z tyłu sfaulowany przez Seweryna Gancar-czyka, lecz sędzia nie podyktował jedenastki. W 18 min. lekkim strzałem głową wprost w bramkarza uderzał Sławomir Peszko, a w trzy minuty później Bartosz Bosacki groźnie główkował przy słupku, lecz parada Macieja Mielcarza uchroniła łodzian od straty gola.

To starcie kapitanów obu zespołów było przed przerwą jedyną groźną sytuacją, jaką stworzyli mistrzowie Polski. Niewidoczny był Semir Stilić. Lider Lecha jest w słabej formie, a do tego był dobrze pilnowany przez Portugalczyka Pinheiro. Widzewski Bośniak Durić prezentował się ciekawiej niż poznański, wyceniany na 10 milionów zł w Skarbie Kibica "PS" .

W 52 min. Durić sprawił spore kłopoty Jasminowi Buricowi , który w poznańskiej bramce zastąpił grającego w pucharach Krzysztofa Kotorowskiego. Nic dziwnego, że pierwszą zmianą w meczu było wysłanie na nowe fotele rezerwowych właśnie Stilicia, którego w 55 min. zastąpił Artjoms Rudnevs . Dubler z Łotwy zadebiutował z poznańskim zespole.

Jak później okazało był to udany ruch. W 60 min. doszło do dramatycznego incydentu pod widzewską bramką. W pojedynku powietrznym główkujący Bosacki został trafiony głową przez wyskakującego Ugo Ukaha. Obaj padli na ziemię. O ile zamroczony łodzianin podniósł się stosunkowo szybko, o tyle kapitan gości leżał na murawie, a reakcje dobiegających piłkarzy obu drużyn wskazywały, że sytuacja jest poważna.

Lekarze wezwali karetkę, która przewiozła piłkarza Lecha do szpitala. Wymusiło to zmianę w Lechu. Wojtkowiak przeszedł na pozycję stopera, a Kikut na prawą obronę. Kiedy inicjatywę znów zdołali przejąć łodzianie, zostali skutecznie skontrowani. Po dyskusyjnym wolnym dla gości piłkę przejął kadrowicz Peszko i dalekim, wysokim podaniem obsłużył Rudnevsa. Łotysz był pozostawiony bez opieki, gdyż Łukasz Broż asekurował Ukaha, który pilnował Wichniarka.

To zawahanie było kosztowne, tym bardziej, że nowy piłkarz Lecha był na pozycji spalonej, co uszło uwadze sędziego. Nie przyjmował piłki, a strzelił głową. Mało rozgrzany Mielcarz był zaskoczony parabolą lotu. Piłka znalazła się w górnym okienku widzewskiej bramki. Załamany bramkarz uklęknął.

Liczący 850 kibiców niebieski sektor gości oszalał ze szczęścia. Słabi nowicjusze nie znieśliby tego ciosu, ale widzewiacy wtedy pokazali charakter i potrafili przez kwadrans odmienić losy spotkania. Nacierali non stop. Zbyt mało wykrzystali to, że w środku zespołu gości operował tylko Jakub Wilk.

Na 6 minut przed końcem w polu karnym powstało zamieszanie. Goście reklamowali rękę Nakoulmy, gospodarze rękę Wojtkowiaka. Arbiter nie przerwał gry. Najgroźniejszy wśród widzewiaków strzelił płasko lewą nogą. Piłka obok zdezorientowanego Buricia trafiła w słupek i wpadła do bramki.

Beniaminek nie zadowolił się wyrównaniem i przy ogłuszającym dopingu kibiców nadal nacierał. Sędzia znów pomógł gościom. W 88 min. Wilk zagrał piłkę ręką. Arbiter pokazał, że to widzi, ale pozwolił łodzianom na skończenie ataku. Powinien później ukarać sprawcę żółtą kartką, lecz pewnie zorientował się, że byłby to drugi kartonik i nie chciał usunąć zawodnika z boiska.

Mimo przedłużenia meczu o 8 minut łodzianie nie zdołali złamać poznańskiej obrony. Skończyło się w sumie sprawiedliwym remisem po golach debiutantów w polskiej ekstraklasie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto