Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skarga na łódzkie lotnisko

Maciej Kałach
Zuzanna Ziółkowska, łodzianka studiująca w Wielkiej Brytanii twierdzi, że przez naganne zachowanie personelu portu im. Reymonta przepadł jej lot do Londynu. Personel lotniska w Łodzi zdecydowanie zaprzecza zarzutom. Skardze ma się przyjrzeć Marek Cieślak, wiceprezydent Łodzi.

Sprawa zaczęła się banalnie, ale, według Zuzanny Ziółkowskiej, skończyła skandalicznie. 13 sierpnia łodzianka miała zaplanowany wylot do Londynu. Stawiła się do odprawy o czasie, tylko z bagażem podręcznym.

- Niestety, córka nie miała złotówki na usługę kontroli wagi, więc nie mogła sprawdzić, czy jej bagaż przekracza dopuszczalne 10 kilogramów. Dwuzłotówki nie udało się rozmienić w żadnym z punktów lotniska - opowiada Katarzyna Ziółkowska, matka skarżącej.

"Przy wyjściu na płytę lotniska dokonano standardowej kontroli wagi i okazało się, że mój bagaż zamiast dopuszczalnych 10 kg waży 15 kg. (...) Od razu zaproponowałam wypakowanie i pozostawienie nadbagażu i tak też zrobiłam" - pisze w skardze do dyrekcji lotniska Zuzanna Ziółkowska. Pasażerkę zdziwiło, że w Łodzi "w podobnej sytuacji nie udostępnia się żadnego stolika, na którym można by położyć bagaż i spokojnie go przepakować. Wszystko odbywa się na podłodze, a klęczący pasażer ma nad sobą kilka osób obsługi, które komentują sytuację".

Przepakowanie pani Zuzanny obserwowało 5 osób z personelu.

"Mówiły do mnie jednocześnie i poganiały, co powodowało coraz większy stres i zdenerwowanie" - napisała w skardze pani Zuzanna. A jej matka zauważa, że córka zdecydowanie nie jest typem niesamodzielnej beksy, w końcu mieszka w dość dużym mieście, jakim jest Londyn, i lata samolotem kilka razy w roku.

Gdy Zuzanna Ziółkowska wyłożyła mniej potrzebne rzeczy z walizki, zaproponowano jej inne rozwiązanie - możliwość dokonania opłaty za nadbagaż w wysokości 40 funtów. Pani Zuzanna zgodziła się i zaczęła pakowanie - znów wysłuchując ponagleń. W końcu walizka łodzianki powędrowała do luku samolotu, ale młodą pasażerkę czekał finał odlotu w porcie im. Reymonta. Gdy pani Zuzanna podała swoją kartę bankową, aby zapłacić za nadbagaż, usłyszała komentarz członka personelu lotniska "zagraniczna, mogą być problemy".

"Do chwili obecnej nie rozumiem, co to znaczy, znajdowałam się przecież na lotnisku obsługującym loty zagraniczne" - napisała łodzianka w skardze do dyrekcji portu. Utrzymuje, że terminal płatniczy nie nawiązał połączenia z bankiem, a gdy poprosiła o drugą próbę, obsługa lotniska odmówiła.

"Kilkanaście minut wcześniej płaciłam tą samą kartą w sklepie kilka metrów dalej i nie było żadnego problemu, może mieli sprawniejszy terminal" - zauważa Zuzanna Ziółkowska.

Chyba jeszcze bardziej rozsierdzeni musieli być pracownicy lotniska, bo zdecydowali o wycofaniu bagażu studentki z samolotu. "Nie umożliwiono mi także powtórnego usunięcia zbędnych rzeczy. Usłyszałam tylko szybki komunikat, że nie lecę" - napisała w skardze pani Zuzanna. Po zajściu rozmawiała z kierownikiem obsługi portu, ten miał przerywać każdą wypowiedź pasażerki.

"Pragnę podkreślić, że od samego początku, będąc świadomą posiadania niedozwolonego nadbagażu, w sposób grzeczny i zdyscyplinowany poddawałam się wszelkim instrukcjom osób z obsługi" - zaznacza Zuzanna Ziółkowska. Do Anglii wyleciała z Poznania. Teraz domaga się od dyrekcji lotniska zwrotu 55 funtów za bilet oraz rekompensaty za zajście w wysokości 5 tys. zł.

- Ale sprawa pieniędzy jest drugorzędna. Najbardziej córkę zabolało, że nie usłyszała słowa "przepraszamy" - mówi Katarzyna Ziółkowska.

Według Mariusza Jachimka, odpowiedzialnego w porcie za kontakty z mediami, za zamieszanie na lotnisku odpowiada pasażerka.

- Nie chciała wypakowywać kolejnych rzeczy, gdy wciąż okazywało się, że ma nadbagaż. Na dopłatę zdecydowała się 2 minuty przed godziną odlotu. Karty płatnicze innych pasażerów działały, a my nie mogliśmy pozwolić sobie na płacenie potężnych kar przewoźnikowi za opóźnienie wylotu samolotu - mówił w czwartek wieczorem Mariusz Jachimek.

Zbadanie skargi zapowiedziała Halszka Karolewska, rzecznik prezydenta Łodzi.

- Czytam z niedowierzaniem - usłyszeliśmy po przesłaniu do biura Karolewskiej skargi pasażerki. Rzecznik zapowiedziała, że w piątek ze sprawą zapozna się wiceprezydent Marek Cieślak, który ma w swoich obowiązkach nadzór nad lotniskiem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto