Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Operetka "Ptasznik z Tyrolu" [recenzja]

Redakcja
Operetka "Ptasznik z Tyrolu" to kolejny udany spektakl Teatru Muzycznego. Grane tym razem w Muzeum Miasta Łodzi przedstawienie rozczarowuje natomiast pod względem nagłośnienia.

Piątkowy wieczór, na dworze mróz i śnieg, a ja z moją drugą połową zawitaliśmy do Muzeum Miasta Łodzi. Tym razem jednak to nie muzealne eksponaty były naszym celem, a operetka.

Lepiej przyjść wcześniej

Ptasznik z Tyrolu - bo o niej mowa, to kolejny spektakl, który łodzianie mogą oglądać dzięki Teatrowi Muzycznemu, który tym razem wystąpił przed nami właśnie w Pałacu Poznańskiego. Ponieważ przybyliśmy dość późno, na miejsca w pierwszym rzędzie nie było nawet co liczyć. W zasadzie zostały ostatnie rzędy. To jednak cieszy, bo widać, że zainteresowanie sztuką jest w Łodzi spore i co ważne, nie maleje.

Moc w głosie

Na scenie w sali lustrzanej soliści, chór i orkiestra. Wiele by można o nich pisać, ale myślę, że każdy, kto czytał którąś z moich poprzednich recenzji wie, że według mnie jest to pełne zawodowstwo. Wyrazista mimika twarzy, gesty, a przede wszystkim wspaniałe umiejętności wokalne - tego nie można odmówić ani solistom, ani chórowi. Nie można im też odmówić mocy, którą mają w głosie. Czyste, piękne brzmienie chóru wspaniale niosło się po sali, a jego siła prawie wbijała widzów w oparcia.

Słaba akustyka

Być może macie wrażenie, że recenzuję głównie chór. Macie rację. Solistów niestety dokładnie zrecenzować nie mogę, a to z racji tego, że choć Pałac Poznańskiego jest imponujący, to niestety z akustyką jest tam trochę gorzej. Zapewne większość ludzi siedząca z przodu, nie miała problemu ze zrozumieniem solistów, jednak osoby siedzące w dalszej części - tak jak my, miały już momentami spore problemy, nie tylko z powodu niezrozumienia tekstu, ale też z tego powodu, że chwilami nie było niektórych solistów prawie w ogóle słychać.

Aria nagrodzona brawami

Jednego jednak jestem pewien...Aria "Lat 20 miał mój dziad", została tak pięknie wykonana, że tym razem to nie chór, a publiczność pokazała siłę. Moc braw spowodowała, że artysta zdecydował się zaśpiewać tę arię jeszcze raz.
Szkoda tylko, że właśnie w "korytarzu" nie było dodatkowego nagłośnienia wspomagającego odbiór.

Mimo tej drobnej, jak się wydaje niedogodności, śmiało można powiedzieć, że na spektakle Teatru Muzycznego można iść w ciemno, bo zawsze gwarantują nam niezapomniane wrażenia.

Czytaj także:
- Alicja w Krainie Czarów - recenzja
- Udana kolacja w Teatrze Powszechnym [recenzja]

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto