Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Napadli na policjantów i ludzi wracających z pasterki

Joanna Barczykowska
Po interwencji łódzkiej policji trzech nastolatków trafiło do aresztu.
Po interwencji łódzkiej policji trzech nastolatków trafiło do aresztu. archiwum
Wigilijna noc nie dla wszystkich okazała się "cichą nocą". W szpitalu wylądowało dwóch policjantów, którzy postanowili rozgonić grupkę młodych ludzi pijących alkohol i hałasujących pod sklepem przy ul. Kilińskiego.

Kiedy patrol podjechał na miejsce o godz. 0.45, na ulicy stało pięciu rozbawionych mężczyzn. Funkcjonariusze chcieli ich wylegitymować. Wtedy zza budynku wyłoniła się grupa 25 osób, które ruszyły w stronę policjantów. Mundurowi wezwali posiłki, ale nie zdążyli uchronić się przed napaścią. Większość grupy momentalnie rozeszła się, ale dwóch mężczyzn zaatakowało policjantów. Jeden z nich rzucił szklaną butelką. Trafił policjanta w głowę. Zakrwawiony funkcjonariusz upadł na ziemię, a kiedy kolega próbował udzielić mu pomocy, dostał kopniaka w bok. Napastnicy, słysząc policyjne radiowozy, szybko uciekli.

Ranionych policjantów pogotowie odwiozło do jednego z łódzkich szpitali. Po założeniu kilku szwów i opatrzeniu obrażeń zostali zwolnieni do domu. Takiej napaści, i to jeszcze w Wigilię, łódzcy policjanci sobie nie przypominają.

- To był incydentalny przypadek. Rzadko zdarzają się napaści na policjantów, a zwłaszcza w święta. Coś takiego nie powinno się zdarzyć - mówi mł. asp. Grzegorz Wawryszuk z Komendy Wojewódzkiej Policji.

W poszukiwaniu napastników policjanci sprawdzają teren, w którym doszło do napaści.

- Wylegitymowaliśmy już osiem osób, które brały udział w imprezie przed sklepem, ale żadna z nich nie była napastnikiem. Szukamy teraz mężczyzny, który rzucił butelkę i drugiego, który rzucił się na funkcjonariusza. Poszkodowany policjant bez problemu rozpozna sprawcę, dlatego złapanie go to kwestia czasu - mówi Grzegorz Wawryszuk.

Za czynną napaść na policjanta grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

Napaść na policjantów nie była jedyną odsłoną "łódzkiej opowieści wigilijnej". Kilka minut po godz. 1 czterech łodzian napadło na grupę nastolatków wracających z pasterki. Napastnicy przyczaili się w bramie przy ul. Poznańskiej. Kiedy chłopcy wracali z kościoła, czterech mężczyzn rzuciło się na nich z pięściami, a jeden wyciągnął nóż. Doszło do szarpaniny i jeden mężczyzna ranił nożem czterech nastolatków. Mieli od 15 do 17 lat. Chłopcy zaczęli krzyczeć i zaalarmowali policję. Karetka pogotowia zabrała poszkodowanych do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Przed głębokimi ranami uchroniły ich grube kurtki. Po opatrzeniu zostali zwolnieni do domu. Patrole policji poszukiwały sprawców przez całą noc. Jednego z nich złapali strażnicy miejscy w okolicach ul. Kilińskiego i Senatorskiej już godzinę po napadzie.

- To 22-latek. Przyznał się, że brał udział w bójce, ale zapiera się, że to nie on używał noża. Był nietrzeźwy. Miał 0,7 promila we krwi. Sprawdziliśmy wszystkich w bazie danych i okazało się, że zarówno napastnik jak i poszkodowani mieli już wcześniej konflikt z prawem. Na koncie mają kradzieże i rozboje. Staramy się znaleźć pozostałych napastników- mówi mł. asp. Wawryszuk.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto