Kiedy patrol podjechał na miejsce o godz. 0.45, na ulicy stało pięciu rozbawionych mężczyzn. Funkcjonariusze chcieli ich wylegitymować. Wtedy zza budynku wyłoniła się grupa 25 osób, które ruszyły w stronę policjantów. Mundurowi wezwali posiłki, ale nie zdążyli uchronić się przed napaścią. Większość grupy momentalnie rozeszła się, ale dwóch mężczyzn zaatakowało policjantów. Jeden z nich rzucił szklaną butelką. Trafił policjanta w głowę. Zakrwawiony funkcjonariusz upadł na ziemię, a kiedy kolega próbował udzielić mu pomocy, dostał kopniaka w bok. Napastnicy, słysząc policyjne radiowozy, szybko uciekli.
Ranionych policjantów pogotowie odwiozło do jednego z łódzkich szpitali. Po założeniu kilku szwów i opatrzeniu obrażeń zostali zwolnieni do domu. Takiej napaści, i to jeszcze w Wigilię, łódzcy policjanci sobie nie przypominają.
- To był incydentalny przypadek. Rzadko zdarzają się napaści na policjantów, a zwłaszcza w święta. Coś takiego nie powinno się zdarzyć - mówi mł. asp. Grzegorz Wawryszuk z Komendy Wojewódzkiej Policji.
W poszukiwaniu napastników policjanci sprawdzają teren, w którym doszło do napaści.
- Wylegitymowaliśmy już osiem osób, które brały udział w imprezie przed sklepem, ale żadna z nich nie była napastnikiem. Szukamy teraz mężczyzny, który rzucił butelkę i drugiego, który rzucił się na funkcjonariusza. Poszkodowany policjant bez problemu rozpozna sprawcę, dlatego złapanie go to kwestia czasu - mówi Grzegorz Wawryszuk.
Za czynną napaść na policjanta grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Napaść na policjantów nie była jedyną odsłoną "łódzkiej opowieści wigilijnej". Kilka minut po godz. 1 czterech łodzian napadło na grupę nastolatków wracających z pasterki. Napastnicy przyczaili się w bramie przy ul. Poznańskiej. Kiedy chłopcy wracali z kościoła, czterech mężczyzn rzuciło się na nich z pięściami, a jeden wyciągnął nóż. Doszło do szarpaniny i jeden mężczyzna ranił nożem czterech nastolatków. Mieli od 15 do 17 lat. Chłopcy zaczęli krzyczeć i zaalarmowali policję. Karetka pogotowia zabrała poszkodowanych do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Przed głębokimi ranami uchroniły ich grube kurtki. Po opatrzeniu zostali zwolnieni do domu. Patrole policji poszukiwały sprawców przez całą noc. Jednego z nich złapali strażnicy miejscy w okolicach ul. Kilińskiego i Senatorskiej już godzinę po napadzie.
- To 22-latek. Przyznał się, że brał udział w bójce, ale zapiera się, że to nie on używał noża. Był nietrzeźwy. Miał 0,7 promila we krwi. Sprawdziliśmy wszystkich w bazie danych i okazało się, że zarówno napastnik jak i poszkodowani mieli już wcześniej konflikt z prawem. Na koncie mają kradzieże i rozboje. Staramy się znaleźć pozostałych napastników- mówi mł. asp. Wawryszuk.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?