Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Festiwal Soundedit 2010 - drugi dzień [zdjęcia]

Piotr N
Piotr N
Andrzej Smolik i Martin Hannet zostali nagrodzeni podczas drugiego dnia Festiwalu Soundedit 2010. Na scenie Wytwórni wystąpił natomiast m.in. Neil Hammon.

Trzydniowy festiwal Soundedit to czas, kiedy producencka brać wychodzi z ukrycia, by zaistnieć na scenie w pełnym świetle reflektorów.

Przyznam się Wam, że na drugi dzień imprezy udałem się z przekonaniem i głęboką wiarą, że to Peter Hook okaże się największą gwiazda całego festiwalu. Nic bardziej mylnego. Spotkała mnie miła niespodzianka, choć nadal bardzo trudno jest mi powiedzieć, czy jestem z niej do końca zadowolony. Spodziewałem się czegoś zupełnie innego. Skąd te narzekania? Legenda Joy Divison i New Order dała bardzo krótki, bo tylko 15 minutowy popis swoich instrumentalnych umiejętności. Był to czas kiedy dosłownie miałem ciarki na plecach. Przez resztę czasu artysta odpowiadał na pytania zadawane przez prowadzącego Piotra Metz'a, a także osoby zebrane wśród publiczności. Wywiad potrwał około dwóch godzin. I choć miał on być poświęcone płycie "Unknown Pleasures" nie zabrakło również pytań dotyczących teraźniejszości i najnowszych projektów Petera.

Rozdano statuetki dla najlepszych

Po krótkiej przerwie już na dużej scenie swój koncert rozpoczął Chris Olley. Być może mam za słabo podrasowaną wyobraźnie, ale muzyka Brytyjczyka, na żywo wypadła bardzo przeciętnie. Słaby kontakt z publicznością i nieco wydumany show sprawiło, że przez całość jego występu wynudziłem się potwornie. Później wręczono statuetki "Człowieka ze Złotym Uchem", jako szczególny rodzaj nagrody za znamienite osiągnięcia producenckie. Wyróżniono: Andrzeja Smolika, który był odpowiedzialny za produkcje płyt takich artystów jak Kasia Nosowska czy zespół Wilki. Nagrodę dostał również pośmiertnie Martin Hannet.

Na deser sobotniej imprezy organizatorzy zostawili Neila Hammona, który swym niebanalnym występem porwał publiczność. W pojedynkę udało mu się oddać niesamowity klimat płyt "The Divine Comedy". Nie wiem jak Wam, ale mi zdecydowanie lepiej do gustu przypadły utwory zagrane przy akompaniamencie fortepianu, szczególnie "At The Indie Disco". Na pewno nie pogniewałbym się na niego gdyby cały koncert zagrał tylko na tym instrumencie. Nie ma co, talentu to mu odmówić, nie można. Człowiek orkiestra z ironicznym wyspiarskim żartem, zabrał mnie w swój nieco bajkowy, ale piękny świat.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto