Zobacz wszystkich nominowanych w plebiscycie "7 Nadziei Łodzi"
Wiktoria jest koszykarką Widzewa, do kadry kadetek trafiła w tym roku jako zawodniczka młodsza od innych kadrowiczek. Mimo to radzi sobie świetnie i jest wyróżniającą koszykarką.
Wiktoria ma zaledwie 15 lat, a już teraz wie, co chce osiągnąć w życiu. Koszykówkę traktuje jako pasję, ale nie zapomina o codziennych obowiązkach. Jest bardzo pracowita i ambitna - stąd oprócz medali kolekcjonuje także... piątki w szkole. Być może za jakiś czas zostanie chirurgiem - na razie perfekcyjnie operuje piłką na boisku. Dzięki ogromnemu talentowi wyprzedza umiejętnościami nawet starsze koleżanki i kto wie, czy niedługo nie zobaczymy jej na parkietach ekstraklasy. Młodziutka koszykarka świetnie potrafi planować, marzyć i jest przekonana, że inwestowanie w młodzież może się naszemu miastu opłacić. Patrząc na nią, trudno się z nią nie zgodzić.
- Jak zaczęła się Twoja przygoda z koszykówką?
Wiktoria Zapart: - Pani od wfu ogłosiła, że w szkole odbywają się zajęcia koszykówki. Jestem wysoka, więc bardzo chciała, żebym zapisała się na nie. A ponieważ ja również lubiłam tę dyscyplinę sportu, to nie wahałam się ani chwili.
- Nie myślałaś o innej dyscyplinie sportowej? Wzrost przydaje się także chociażby w siatkówce.
- Wcześniej tańczyłam. Zawsze lubiłam sport i często chodziłam na różne zawody. Nigdy jednak poważnie nie myślałam o uprawianiu jakiejś dyscypliny. Zdarzyła się taka okazja, że mogłam szkolić się w kierunku koszykówki i jej nie odrzuciłam.
- Dlaczego w takim razie nie oglądamy Cię teraz na parkietach tanecznych?
- Taniec bardzo mi się podobał i robiłam to właściwie od czwartego roku życia! Już nie pamiętam dlaczego zrezygnowałam z tańców, ale nie żałuję, bo rok później trafiłam na treningi koszykarskie.
- Chciałabyś do tego wrócić, czy koszykówka pochłonęła Cię całkowicie?
- Jakbym miała więcej czasu, to na pewno wróciłabym do tańca.
- W końcu dużo czasu zajmuje Ci szkoła, ale są efekty, bo idzie Ci bardzo dobrze. W jakim kierunku byś chciała iść w przyszłości?
- Staram się pogodzić koszykówkę ze szkołą i wychodzi mi to w miarę dobrze [Wiktoria co roku ma średnią powyżej 5.0 - przyp. red.]. A moje plany? Chciałabym zostać architektem. Lubię matematykę i wszelkie rzeczy związane z architekturą, rysunkiem - w liceum mam zacząć lekcje rysunku. Jeśli to mi nie wyjdzie, myślę o medycynie. Chciałam być chirurgiem, ale chyba za bardzo mi się trzęsą ręce (śmiech).
- Nawet Twoje najbliższe plany są niezwykle ambitne, bo wybierasz się do szczególnego liceum...
- To prawda, idę do czteroletniego liceum z językiem hiszpańskim jako językiem wykładowym. Pierwszy rok, to tak zwany rok zerowy, kiedy będę jedynie uczyła się hiszpańskiego.
- Wróćmy do koszykówki. Pamiętasz swoje początki na parkiecie?
- Bardzo się stresowałam na pierwszych zajęciach, ale na szczęście poziom nie był za wysoki, bo wszyscy dopiero co zaczynali.
- W końcu trafiłaś do grupy kadetek trenera Piotra Niewiadomskiego, a stąd nawet do reprezentacji Polski. Jesteś w tej grupie młodsza o rok od pozostałych zawodniczek. Jest trudniej będąc młodsza?
- Jest trudniej, ale nie czuję jakiejś ogromnej presji na sobie. Poziom w kadrze jest oczywiście wyższy niż w lidze. Treningi również się różnią - nie tyle w ćwiczeniach, co w ich intensywności i poziomie ich wykonywania.
- Mimo że z pewnością jesteś wyróżniającą się zawodniczką naszego województwa, to jednak nie widać po Tobie zmiany po kolejnych sukcesach.
- Oczywiście, że mi nie odbiło i jestem pewna, że mi nie odbije.(śmiech)
- Masz jakiś mecz, który najbardziej utkwił Ci w pamięci?
- Pamiętam takie spotkanie z Kutnem - było to rok temu, gdy grałam w drużynie kadetek i również w młodszym roczniku - młodziczek. Kutno walczyło o pierwsze miejsce w województwie, później zajęło czwartą pozycję w Mistrzostwach Polski, my byłyśmy wysoko w tabeli i miałyśmy szansę awansować do dalszych gier. Kutno zawsze było bardzo mocne i przegrywałyśmy z nimi dużą liczbą punktów, ale akurat tym razem mecz był niezwykle wyrównany i zacięty. Przegrałyśmy nieznacznie co dobrze zapamiętałam.
- Masz taki mecz, o którym chciałabyś zapomnieć? Może ze Zgierzem, który dość niespodziewanie przegrałyście?
- Chyba już zapomniałam.(śmiech) A, teraz pamiętam... Ale akurat w tym spotkaniu nie grałam.
- Jaki cel zakładasz sobie w tej swojej karierze koszykarskiej?
- Chcę oczywiście piąć się coraz wyżej i rozwijać się koszykarsko, bo to jest niezwykle ważne. Ale przede wszystkim chcę cały czas czerpać z tego przyjemność. To jest dla mnie najważniejsze.
- Śledzisz to, co dzieje się w łódzkim sporcie, czy skupiasz się tylko na koszykówce?
- Lubię wszystkie dyscypliny sportowe. Staram się śledzić wszelkie wydarzenia, o ile oczywiście starcza mi na to czasu.
- Rozpoczął się nowy rok, co byś chciała w nim osiągnąć?
- Zdobyć wysoką średnią w szkole, wystarczy 5 z hakiem.(śmiech) Poza tym chciałabym wystartować w jakichś konkursach naukowych, może olimpiady. A na boisku chcę wygrywać wszystkie mecze. To moje ogromne marzenie!
- Co jest największym atutem naszego miasta i jak skutecznie powinniśmy go wykorzystać?
- Z punktu widzenia młodego człowieka jest to duża liczba szkół wyższych. Politechnika Łódzka uhonorowana wieloma nagrodami i najbardziej znana "filmówka". Dzięki nowym programom nauczania studenci mogą poznać swój zawód od strony praktycznej. Drugim atutem Łodzi jest coraz większa oferta pracy. Powstają nowe fabryki, centra handlowe, hotele i biurowce. Mamy także bogatą ofertę rozrywkową i choć może jeszcze tego nie widać, także sportową. W pobliżu szkół powstają nowe ośrodki sportu po to, aby młodzież rozwijała swoje pasje i umiejętności oraz aby aktywnie spędzała wolny czas.
- Jaka jest Twoim zdaniem recepta, by młodzi ludzie chętnie wiązali swoją przyszłość z Łodzią?
- Moim zdaniem najlepszą metodą na to jest dostosowywanie się do potrzeb młodych ludzi. Zachowanie wysokiego poziomu szkolnictwa, rozwój rynku pracy, rozwój strefy kulturalnej i rozrywkowej - na to należy najbardziej zwrócić uwagę. Poza tym, trzeba pomóc rozwijać pasje młodych ludzi, a także należy wspierać zdolną młodzież stypendiami i nagrodami. Uważam, że w Łodzi mamy bardzo zdolnych młodych ludzi, którymi powinniśmy się promować na świecie.
- Jak będzie wyglądała Twoim zdaniem Łódź za 20 lat?
- Mam 35 lat, jestem łodzianką z urodzenia i z wyboru. Obserwowałam rozwój mojego miasta, szczególnie mocno rozwijał się rynek pracy i rynek mieszkaniowy. Nie zapomniano o inwestycji w ekologię, dzięki czemu dziś możemy oddychać w miarę czystym powietrzem. Uwierzono w zdolną młodzież, wspierając ją stypendiami.
Tu się wychowałam, kształciłam i grałam w koszykówkę. Po skończeniu kariery sportowej zajęłam się architekturą. Pracuję nad nowym projektem: największym w Europie stadionem sportowym. Musi być gotowy na Olimpiadę w 2036 roku, która odbędzie się w Łodzi. Nie wierzycie w to? Dlaczego? Może będzie łatwiej, gdy przypomnimy sobie biedną, pełną bezrobocia i braku perspektyw Łódź sprzed 15 lat. To wszystko ma sens, bo jaka będzie Łódź zależy od nas i od tego czy wykorzystamy możliwości, jakie dzisiaj nam możecie dać.
Zobacz pozostałych nominowanych kandydatów w plebiscycie "7 Nadziei Łodzi"
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?