W piątek (12 maja) przed godz. 19 zaniepokojeni przechodnie powiadomili policjantów, że w okolicy ulicy Lokatorskiej błąka się samotnie dwójka małych dzieci. Maluchy były niekompletnie ubrane, jeden z nich maszerował bez butów w samych skarpetkach. Nie miał tez spodni.
Na miejsce natychmiast udali się funkcjonariusze, którzy zaopiekowali się chłopcami - okryli dzieci służbowymi polarami i umieścili w radiowozie do czasu przyjazdu pogotowia. Dzieci były brudne i zaniedbane. Lekarze zdecydowali, że powinny pozostać na obserwacji w szpitalu.
Policjanci ustalili, że chłopcy w wieku 2 i 4 lat mieszkają w pobliżu. Niestety, w ich mieszkaniu nikogo nie było. W pobliżu zauważyli jednak dziadka chłopców, który na widok funkcjonariuszy próbował uciec.
- 62-latek nie potrafił wytłumaczyć dlaczego dzieci same błąkały się po ulicy i gdzie jest ich matka - mówi mł.insp. Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Funkcjonariusze sprawdzili mieszkanie, w którym panował wszechobecny brud i bałagan. Czuć było fetor. Z kontaktów powyrywane były gniazdka z wystającymi przewodami elektrycznymi. Wewnątrz był tylko pies, którego animal patrol Straży Miejskiej przewiózł do schroniska.
Ostatecznie dziadek chłopców został zatrzymany do czasu wyjaśnienia sprawy. Z 22-letnią matką policjantom nie udało się skontaktować. Dopiero w sobotę kobieta zgłosiła się na komisariat. Tłumaczyła, że była u znajomego.
- 22-latka usłyszała zarzut narażenia chłopców na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia za co, jako prawnej opiekunce, grozi jej kara do 5 lat pozbawienia wolności - informuje Joanna Kącka.
O dalszym losie maluchów zadecyduje sąd rodzinny.
Kryminalne podsumowanie tygodnia w Łódzkiem:
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?