Zabytki w Łodzi będą oznakowane. Znajdzie się miejsce na numery alarmowe i historię?

W ciągu ostatnich 12 miesięcy płonął budynek dawnej zajezdni tramwajowej przy ul. Dąbrowskiego z 1928 roku, scheiblerowskiej tkalni Uniontex przy Tymienieckiego z 1889 roku czy nieczynnej już stacji kolejowej Łódź Karolew z 1901 roku.

Czy jest jakiś straszak albo sposób, który potencjalnych burzymurków powstrzyma od niszczenia łódzkich zabytków? Bartosz Walczak, miejski konserwator zabytków chce na nowo oznakować budynki, które zostały wpisane do rejestru i do gminnej ewidencji zabytków.

Wiadomo już, że w przyszłorocznym budżecie miejskiego konserwatora zabytków zostały zaplanowane środki finansowe na wykonanie tablic informacyjnych na budynkach wpisanych do rejestru i do gminnej ewidencji zabytków. - Pierwsze tablice powinny pojawić się w przyszłym roku. Co do kontaktu, to nie dysponujemy telefonem alarmowym służb konserwatorskich, ale dobrze by było, żeby pojawiły się telefony służb porządkowych - mówi Małgorzata Białkowska z Zespołu Ochrony Zabytków w Biurze Architekta Miasta.

Pojawia się jednak pewien problem. O ile umieszczanie takich informacji na budynkach wpisanych do rejestru zabytków, reguluje ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. To w przypadku budynków będących w ewidencji zabytków, odpowiednie tabliczki mogą być montowane jedynie na obiektach w całości należących miasta.

Czujność mieszkańców będzie większa?

Być może wielu sytuacji związanych z łódzkimi zabytkami udałoby się uniknąć, gdyby mieszkańcy mieli świadomość, iż dany budynek jest właśnie zabytkiem. W końcu nie każdy musi śledzić poczynania urzędników. A być może gdyby podane byłby tam odpowiednie numery, interwencje służb miejskich byłyby o wiele szybsze? Zapytaliśmy łodzian, którym los zabytków nie jest obcy.

- To konieczne, by ludzie mieli świadomość, że mieszkają w zabytku lub by wiedzieli, że mijane budynki maja wartość jako zabytki - twierdzi Urszula Niziołek-Janiak, radna i do niedawna społeczniczka.

Jarosław Ogrodowski, który niedawno mówił, że kontrola nad łódzkimi zabytkami zawiodła, pomysł ocenia pozytywnie. - To bardzo dobry pomysł, bo wskazuje ludziom, że to zabytek buduje świadomość tego, ile tych zabytków jest. Dobrze jakby na takiej tabliczce wskazano podstawowe numery alarmowe - uważa przedstawiciel stowarzyszenia Fabrykancka.

Zaj. Dąbrowskiego zburzona	Pożar Uniotexu	Willa Langego w gruzach

Podobnie uważa też inna z łodzianek. - Każdy pomysł, który edukuje pod tym względem, jest dobry. Telefony powinny być, a może nawet jakieś krótkie zdanie, w jakim wypadku trzeba dzwonić - sugeruje Hanna Gil-Piątek z łódzkiej świetlicy Krytyki Politycznej.

Numery nie, ale historia tak

Jednak w tej dyskusji pojawiają się także głosy negatywne. Czy gdyby mieszkańcy wiedzieliby, gdzie zadzwonić kiedy widzą coś niepokojącego, na przykład zajezdnia Dąbrowskiego nie zostałaby zrównana z ziemią?

- Nie jestem przekonana czy istnieje sens umieszczania na takich tablicach numeru kontaktowego do Straży Miejskiej lub policji. Są one powszechnie znane. Znacznie lepszym działaniem byłoby przeprowadzenie kampanii uświadamiającej społeczeństwo na temat wartości zabytków i prawa z nimi związanego - twierdzo Olga Zuchora, prezes Koła Zrównoważonego Transportu ROBUST na Uniwersytecie Łódzkim.

Z kolei w Towarzystwie Opieki nad Zabytkami w Łodzi, sugerują jeszcze coś, co podniesie walor umieszczania takich tablic. - Powinna być także krótka informacja o danym zabytku. Bo skoro znajdzie się miejsce na kontakt do służb, to czemu ma nie być wzmianki o historii tego zabytku? Wówczas miałoby to wartość nie tylko informacyjną, ale edukacyjną - zauważa Mariusz Wasilewski z TOnZ.

**Czytaj więcej o

w Łodzi:**

• Pogrzeb zburzonej zajezdni Dąbrowskiego [zdjęcia]

• Zbierają pamiątki o Rudzie Pabianickiej. Mają już ponad 4 tysiące! [zdjęcia]