Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za kulisami meczu PGE GKS Bełchatów - Widzew Łódź

Redakcja
Trener Widzewa Radosław Mroczkowski
Trener Widzewa Radosław Mroczkowski Paweł Łacheta
Za nami sześć kolejek piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy. Choć to dopiero początek sezonu, to już teraz można pochwalić właściciela Widzewa – Sylwestra Cacka – za wybór szkoleniowca. Postawienie na Radosława Mroczkowskiego okazało się strzałem w dziesiątkę, a przy okazji było posunięciem przełamującym dotychczasowe stereotypy powielane przez sterników ligowych drużyn.

Zawsze nowym opiekunem musiał zostać trener z tzw. nazwiskiem w środowisku, drogi w utrzymaniu, polecany przez doświadczonego szkoleniowca albo działacza, no i wreszcie musieli z nim trafiać do klubu jego zaufani "gwarantujący" sukcesy piłkarze. Dobrze, że wreszcie właściciel Widzewa zdecydował się odstąpić od schematów i zaczął obalać mity krążące o trenerach ekstraklasy.

Mroczkowski udowadnia, że można być skutecznym szkoleniowcem, bez całej tej zbędnej i mocno napompowanej otoczki. Widzewski trener pokazuje, że wystarczy mieć odpowiednią wiedzę, być pracowitym, a sukcesy przyjdą same. Mroczkowski pięknie odpłaca się za zaufanie, którym został obdarzony. Ważne jest także to, że nie próbuje zakłamywać, jak to robi większość jego kolegów po fachu, obrazu meczu, by przypodobać się swoim piłkarzom. Bez zbędnych ceregieli ocenia ich postawę na boisku. Za to należy mu się szacunek, bo doprawdy niewielu szkoleniowców ma na to odwagę. Jeśli pozwoli się Mroczowskiemu na spokojną pracę, to pewnie działacze i kibice będą mieli wiele powodów do zadowolenia.

Zdaniem trenerów
Trener Widzewa Radosław Mroczkowski:
– Był to słaby mecz w naszym wykonaniu, chyba najsłabszy, jaki do tej pory rozegrała drużyna pod moją wodzą. W słabym stylu dopisaliśmy sobie jeden punkt i to osiągnięcie to jedyny pozytyw spotkania w Bełchatowie. Słabo było do przerwy, w drugiej połowie tylko nieco lepiej, ponieważ pojawiły się próby konstruowania akcji. Jednak wymagamy czego innego. To, co w sobotę zaprezentowali moi zawodnicy, nie było godne poziomu ekstraklasy. To samo przekazałem im w szatni po meczu z GKS.
Szkoleniowiec GKS Bełchatów Kamil Kiereś: – Przede wszystkim dziękuję moim piłkarzom za mecz. Po tym słabszym okresie moi zawodnicy zagrali dobry pojedynek. Bardzo chcieliśmy wygrać z Widzewem dla naszych kibiców. Nie udało się. Szkoda, bo uważam, że z przebiegu meczu byliśmy bliżsi zdobycia bramki. I chyba zasłużyliśmy na zwycięstwo, ale nie udało się... Czuję lekki niedosyt, mam jednak nadzieję, że ten punkt pomoże piłkarzom uwierzyć w swoje umiejętności. Cieszę się z udanych debiutów Nowosielskiego i Modelskiego. Pokazali, że można na nich liczyć. W dłuższej perspektywie rozszerzy nam to pole manewru przy ustalaniu składu na kolejne spotkania.

Igor Alves zaliczył debiut
W widzewskiej drużynie zadebiutował pomocnik Igor Alves. Owszem, Brazylijczyk starał się i to mocno, ale musi jeszcze solidnie popracować na treningach, by myśleć o grze w podstawowej jedenastce. Alves, który może się pochwalić niezłym wyszkoleniem technicznym, gra jednak zbyt młodzieżowo jak na wymogi polskiej ekstraklasy. Nieprzemyślane zagrania, udawanie fauli po stracie piłki, nieudolne próby wymuszania rzutów wolnych, to wszystko sprawia, że jego postawa musi ulec metamorfozie. Dopiero wówczas będzie można mówić, że ma szansę stania się silnym punktem drużyny.

A może lepiej wspierać łódzkie drużyny?
Wiele wskazuje na to, że w Bełchatowie futbol staje się coraz mniej popularny. Kiedy na meczu z czołowym rywalem z województwa, zajmującym wysokie miejsce w tabeli ekstraklasy, stawia się nieco ponad dwa tysiące kibiców, to sygnał, że piłka w tym mieście jest w odwrocie. Widać, że nie pomagają akcje władz miasta i gminy, które miały na celu zwiększenie frekwencji na trybunach.
Może warto, aby władze kopalni zastanowiły się nad poważnymi zmianami w sportowej strategii przedsiębiorstwa i wzięły pod uwagę możliwość finansowego wsparcia drużyny w Łodzi. Tu na pewno nie zabraknie kibiców, a mecze przypominać będą futbolowe spektakle, a nie pikniki, gdzie szczytem emocji okazywanych przez sympatyków jest leniwe pomachiwanie flagami, wcześniej przygotowanymi przez organizatorów.
Spotkania w Bełchatowie nie obejrzeli kibice Widzewa, którzy mieli urzędowy zakaz wyjazdu. Dziwi zatem, że miejscowa policja przyszykowała się tak, jakby spodziewała się najazdu Hunów.

Łukasz Broź na trybunach
Łukasz Broź przeszedł operację kolana i czeka go długa przerwa w treningach. Były kapitan Widzewa nie zamierza jednak spędzać wolnego czasu wyłącznie w domowych pieleszach. W sobotę przyjechał do Bełchatowa, by dopingować swoją drużynę. Broź zasiadł na trybunie. Jednak dostanie się na wyznaczone miejsce zajęło mu sporo czasu. Piłkarz nadal porusza się o kulach i wspięcie się na strome schody prowadzące na trybunę dla VIP- -ów nie było łatwym zadaniem.

W Młodej Ekstraklasie też zagrali na remis
W spotkaniu Młodej Ekstraklasy Widzewa Łódź i GKS Bełchatów zanotowano taki sam rezultat, jak w sobotnim pojedynku pierwszych zespołów, czyli remis bezbramkowy. Łodzianie zachowali pozycję lidera.
Widzew: Kaniecki, P. Stępiński, Madera, Dybiec (46, Augustyniak), D. Ceglarz, Radowicz (46, Zigajevs), Radzio (69, Serwaciński), Antosik (35, Rozwandowicz), M. Stępiński, Wrażeń (78, Knera), S. Ceglarz.
GKS: Budziłek, M. Wroński, Witasik (90, Michalski), Tanevski (46, Bocian), Jarmuż (46, Flis), Sawala, Piekarski (75, Gadomski), Rośniak (60, Gul), Grzelak (46, Kayode), Zawieja, Ł. Wroński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto