Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wolny strzelec - premiera w Teatrze Wielkim

Redakcja
W sobotę, 14 marca na deskach Teatru Wielkiego odbyła się premiera opery "Wolny strzelec" Webera. Niestety, mimo ciekawej muzyki, całość nie zachwyca.

Carl Maria von Weber rozpoczął prace nad "Wolnym strzelcem" w 1817 roku. W muzyce do opery odnajdujemy inspiracje niemiecką muzyką ludową, doskonale podkreślającą wydarzenia rozgrywające się na scenie.

Miejsce akcji: niemiecka wieś, bór jeszcze bardziej niesamowity niż w "Panu Tadeuszu". Sama akcja rozpoczyna się od triumfu wieśniaka nad młodym myśliwym, Maksem, w konkursie strzeleckim. Maksa prześladuje bowiem dziwny pech. Upokorzenie sprawia, że daje się namówić swojemu towarzyszowi, Kacprowi, do wizyty w Wilczym Jarze, gdzie swoje królestwo ma sam diabeł. Kacper okazuje się dwulicowym zdrajcą, którego jedynym celem nie była wcale pomoc przyjacielowi, a wciągnięcie go w pakt z czartem, Samielem. Wszystkie te perypetie oczywiście spowodowane są miłością. Maks, żeby zdobyć rękę Agaty i zasłużyć na jej uczucie, musi przezwyciężyć swojego pecha. Dla ukochanej zrobi wszystko. Czy ostatecznie będzie z Agatą? Czy Samiel zawładnie jego duszą?

Odtwórcy głównych ról: Ireneusz Jakubowski jako Maks i Katarzyna Hołysz jako Agata, muzycznie i aktorsko poradzili sobie bardzo dobrze. Szkoda tylko, że ich aparycja nie do końca zgadza się z oczekiwaniami odbiorców. Jeszcze postać Agaty tak bardzo nie razi (choć realizatorzy powinni zostać uświadomienie, że ubranie kogoś w niebieską suknię i założenie mu krzyża na szyję, nie powoduje od razu, że ta osoba staje się wiotką i religijną). Po roli Maksa widać natomiast jak pilnie potrzebne są "młode" siły wśród śpiewaków Teatru Wielkiego. Bardzo dobrze wypadli śpiewacy "drugoplanowi": Iwona Socha jako Anusia i Rafał Siwek jako Pustelnik. Ogromne brawa należą się też primabarelinie łódzkiego teatru, Edycie Wasłowskiej, wcielającej się w postać diabła. Zły duch w jej wykonaniu przyciąga uwagę w magnetyczny wręcz sposób.

Reżyserią i scenografią kolejny raz zajął się Waldemar Zawodziński. Wcześniej przygotowywał operę "Czarodziejski flet". W tamtym przedstawieniu, wykorzystane przez niego pomysły, nie sprawdzają się już jednak. Kości, czaszki, wisielcy chyba "przejadły" się już łódzkiej publiczności. Taniec zombi wydaje się przeniesiony prosto z teledysku Michaela Jacksona. Gdy w finałowej scenie nad śpiewakami pojawiają się "gwiezdne wrota", widz może czuć się skołowany i zniesmaczony. Scenografia wydaje się niespójna. W niektórych momentach ograniczona do minimum, w niektórych nawiązująca do nowoczesnych nurtów, przeplata się z meblami prosto z lamusa.

Współpraca scenografa i autorki kostiumów, Marii Balcerek, sugerowałaby, że kostiumy będą pasować do scenografii. Nic bardziej mylnego. Przykładowo: powłóczyste suknie i ogród z plastikowych róż.

"Wolny strzelec" trwa ponad 3 godziny. Prawdziwi fani opery obejrzą go jednak na pewno bez względu na recenzje.

SERWIS SPECJALNY TEATR w ŁODZI

MM Łódź patronuje:


MMŁódź poleca:

Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz nadsyłania zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich eMeMki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje Miasto.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto