Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew - Podbeskidzie: mecz w obiektywie i opiniach piłkarzy oraz trenerów [zdjęcia]

studiomk
studiomk
Widzew Łódź przegrał z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:1. Jak mecz wyglądał okiem obiektywu? A co do powiedzenia mieli piłkarze i trenerzy obu ekip? Sprawdźcie sami.
- Zobacz, jak dopingowali kibice w meczu Widzewa z Podbeskidziem
- Sprawdź też, jak relacjonowaliśmy na żywo mecz Widzewa z Podbeskidziem

Słabo zaczął się rok dla piłkarzy Widzewa Łódź. W pierwszym spotkaniu o punkty ulegli na własnym boisku Podbeskidziu Bielsko-Biała. Co gorsza porażka łodzian była całkowicie zasłużona, a wynik 0:1 należy przyjąć jako najmniejszy wymiar kary. Na samym początku meczu przyjezdni zmarnowali rzut karny, a w przekroju całego meczu rażącą nieskutecznością popisywał się Maciej Rogalski.

Rozmiary porażki są jednak kwestią drugorzędną wobec postawy drużyny. Widzew w sobotę zaprezentował się wyjątkowo słabo, grając bez cienia pomysłu w ofensywie. Do tego przemeblowana defensywa straciła na solidności, a cały zespół w drugiej połowie wyraźnie osłabł motorycznie i psychicznie. Po meczu piłkarze i trener musieli tłumaczyć się ze słabej dyspozycji.

Łukasz Broź, obrońca Widzewa Łódź

O wyniku: - Na gorąco trudno wytłumaczyć tę porażkę. Obie drużyny stworzyły sporo sytuacji, jednak Podbeskidzie było dzisiaj lepsze o jedną bramkę. Szkoda, że takim wynikiem skończył się mecz, jednak przed nami kolejne spotkania - to dopiero początek rundy.

O przewadze gości: - Podbeskidzie miało na początku swoje groźne sytuacje, ale my także. "Migdał" [Mindaugas Panka - przyp. red.] strzelał z główki pod koniec pierwszej połowy, mogła paść po tym bramka.

O murawie: - Boisko dla obydwu drużyn było takie samo, chociaż trudno gra się na nawierzchni, po której czasem biega się, jak po betonie. Na jednej połowie jest miękko, przebiega się na drugą i jest twardo. Sytuacja rywali była o tyle lepsza, że w pierwszej połowie rozgrywali akcje na naszej, bardziej miękkiej połowie.

Sylwester Patejuk, pomocnik Podbeskidzia Bielsko-Biała

O dominacji Podbeskidzia: - Byliśmy dzisiaj lepsi. Wychodząc na drugą połowę, byliśmy źli na siebie o wynik. Pokazaliśmy jednak, że potrafimy zagrać jeszcze lepiej. O ile w pierwszej połowie Widzew był w stanie konstruować jakieś sytuacje, o tyle w drugiej przejęliśmy inicjatywę i zasłużenie wygraliśmy.

Mariusz Rybicki, napastnik Widzewa Łódź

O swoim debiucie: - Było kiepsko, nie ukrywajmy tego. Może i pojawiłem się w trudnym momencie, ale chciałem pokazać się z lepszej strony, niż to uczyniłem. Co prawda rywale byli lepsi ode mnie fizycznie, ale to mnie nie usprawiedliwia w żaden sposób. Uważam, że mogłem dać z siebie więcej.

O przyczynach porażki: - Boisko było takie samo dla obu drużyn. Nie możemy się w ten sposób usprawiedliwiać. Zabrakło kilku kluczowych zawodników i może to miało duży wpływ na wynik końcowy i całą naszą grę. Mieliśmy też swoje sytuacje, których nie potrafiliśmy wykorzystać. Po prostu zabrakło nam czegoś. Rywal zdobył bramkę z rzutu wolnego i nic na to nie poradziliśmy.

Robert Kasperczyk, trener Podbeskidzia Bielsko-Biała

O powodach do zadowolenia: - Nie mogliśmy lepiej zacząć rundy. Jesteśmy bardzo zadowoleni - nie tylko ze zwycięstwa i punktów. Cieszy nas też przebieg gry - stworzyliśmy kilka naprawdę dobrych akcji, które powinny skończyć się zdobyciem bramki już wcześniej.

O historycznej szansie: - W przerwie powiedziałem swoim zawodnikom kilka zdań, jedno z nich brzmiało: "Widzew za kilka kolejek będzie mocniejszy niż dzisiaj. Takiej szansy pokonania Widzewa - historycznej, bo nigdy jeszcze Podbeskidzie z łodzianami nie wygrało - długo może nie być." Cieszę się, że piłkarze wzięli do serca te słowa i wykorzystali okazję.

O sytuacji w tabeli: - Mamy 26 punktów, co na pewno ułatwi nam osiągnięcie zamierzonego celu, jakim jest utrzymanie się w lidze. Po wczorajszym zwycięstwie GKS-u Bełchatów nad Lechem w Poznaniu można pokusić się o tezę, że ta wiosna będzie wyjątkowo ciekawa i walka o utrzymanie może toczyć się jeszcze bardzo, bardzo długo.

Radosław Mroczkowski, trener Widzewa Łódź

O przyczynie porażki: - Mieliśmy dużo kłopotów z wyjściowym składem. To, co stało się z drużyną w ostatnim tygodniu, to efekt wymuszonego kombinowania z ustawieniem. Stąd wiele zauważalnych nieporozumień na boisku. Musieliśmy radzić sobie w takim, a nie innym składzie personalnym i ustawieniu.

O kłopotach kadrowych: - Jeżeli tracimy dwóch stoperów, którzy w trakcie przygotowań stanowili o jakości i sile zespołu w defensywie, to trudno abyśmy utrzymali podobną jakość po zmianach. Podziębiony był też Ben [Souheil Ben Radhia - przyp. red.], zabrakło Michała Pytkowskiego. Również nie wszyscy zawodnicy na boisku mieli pełen komfort zdrowotny. Duży plus dla nich, że zdecydowali się wyjść, inaczej musielibyśmy dokonać kolejnych roszad.

Maciej Mielcarz, bramkarz Widzewa Łódź

O nieobecnych piłkarzach: - Mieliśmy mnóstwo problemów kadrowych. Dopadł nas jakiś wirus żołądkowy. Nie chcę się tym tłumaczyć, ale jednak, kiedy kilka dni przed meczem z wyjściowego składu wypada kilku zawodników, to ciężko to posklejać - było to widać. Co do samego meczu, uważam, że przegraliśmy zasłużenie.

O straconej bramce: - Mur był na pewno dobrze ustawiony. Jeden z zawodników, chyba Mariusz Stępiński został przepchnięty. Zamiast stać do końca, wyskoczył do góry i niestety piłka przeszła przez mur i padła bramka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto