Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew Łódź vs Lechia Gdańsk: łodzianie rozdają punkty [zdjęcia]

studiomk
studiomk
Dzisiaj (28 kwietnia) piłkarze Widzewa Łódź ulegli na własnym stadionie Lechii Gdańsk 0:1. Swoją postawą zniesmaczyli sympatyków futbolu i swego trenera, bowiem punkty outsiderowi oddali bez walki.
Zobacz, jak kibice Widzewa Łódź dopingowali w meczu z Lechią Gdańsk

Beznadziejny mecz widzewiacy mogli rozpocząć od prowadzenia. W 9. minucie krótko rozgrywali rzut wolny. Zagranie sprawiało wrażenie nieporadnego i skazanego na niepowodzenie, mimo to Bruno Pinheiro zdołał oddać groźny strzał, który ku zaskoczeniu wszystkich odbił się od słupka.

Pięć minut później, w podobnie komicznych okolicznościach padł gol dla gości. Lechiści również pokusili się o krótkie rozegranie, które padło łupem łódzkiej obrony, ale nieumiejętnie przecięta piłka wylądowała pod nogami Razacka Traore. Napastnik strzałem sprzed linii szesnastego metra trafił w światło bramki - tym razem to wystarczyło by pokonać Macieja Mielcarza.

Jednak szybko strzelony gol nie dodał spotkaniu rumieńców. Zamiast dramaturgii, kibice byli świadkami piłkarskiego dramatu. Dwie drużyny po jedenastu piłkarzy każda przez 90 minut sumiennie usiłujące nie grać w piłkę. Od czasu do czasu padały namiastki strzałów, rzadko kiedy celne.

Lechia za sprawą Pawła Nowaka jeszcze przed przerwą obiła słupek bramki Mielcarza. Sytuację sam na sam miał też Piotr Grzelczak, ale tak bardzo nie chciał zdobyć bramki, że Jarosław Bieniuk zdołał zablokować jego strzał.

Kiepski mecz Widzewa, ale piłkarze nie czują skruchy

Widzew w defensywie popełniał błędy, które nie przystoją zawodowym piłkarzom. W pomocy rozgrywał tak, aby mieć pewność, że Lechia zdąży ułożyć szyki obronne. Nawet kiedy udawało się wyjść na strzelecką pozycję, napastnicy robili wszystko, by nie trafić w bramkę.

Kwadrans po przerwie do siatki gości trafił Radosław Matusiak - chyba jedyny zawodnik, który po meczu okazywał oznaki skruchy i zażenowania - jednak sędzia odgwizdał pozycję spaloną.

W 86. minucie Traore padł w polu karnym Widzewa, a arbiter podyktował rzut karny. Do piłki podszedł sam poszkodowany, ale spudłował w sposób spektakularny technicznym(???) uderzeniem nie trafiając nawet w bramkę.

Nie pomogła burza w szatni, jaką w przerwie zgotował swoim piłkarzom trener Radosław Mroczkowski. Szkoleniowiec w przerwie dokonał dwóch zmian - również bezskutecznie. Trudno nie zgodzić się z tezą postawioną po spotkaniu przez samego trenera, że w przerwie należało zmienić co najmniej siedmiu piłkarzy.

Po meczu po szkoleniowcu Widzewa było widać zażenowanie haniebnym występem, było też widać zwyczajną złość o to, czego świadkami byli dzisiaj kibice. Szkoda, że podobnych emocji próżno było szukać u piłkarzy, jak zwykle zasłaniających się nieodpowiednią pogodą i złym stanem murawy.

Czytaj więcej o Widzewie Łódź:

Kliknij w pierwsze zdjęcie, żeby rozpocząć przeglądanie fotogalerii:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto