Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Widzewie Mroczkowski za Michniewicza

(bap)
Czesław Michniewicz (z lewej) życzy powodzenia Radosławowi Mroczkowskiemu.
Czesław Michniewicz (z lewej) życzy powodzenia Radosławowi Mroczkowskiemu. fot. Maciej Stanik
Szefowie Widzewa nie szukali daleko nowego trenera. Znaleźli go w klubie, bo zgodnie z przypuszczeniami Czesława Michniewicza zastąpił pracujący dotychczas z drużyną Młodej Ekstraklasy, Radosław Mroczkowski.

Historia w łódzkim klubie zatoczyła koło. Rok temu także na pierwszych zajęciach okazało się, że drużyny w ekstraklasie nie poprowadzi Paweł Janas (odszedł na własną prośbę do Polonii Warszawa) i zastąpił go pracujący z młodzieżą Andrzej Kretek. Teraz o wiele bardziej doświadczonego Czesława Michniewicza, który przejął osiem miesięcy temu drużynę od Kretka, zmienił, co prawda starszy o trzy lata, lecz dopiero debiutujący w ekstraklasie Radosław Mroczkowski. Były piłkarz Startu Łódź do tej pory największe sukcesy odnosił z młodymi adeptami futbolu, szkoląc ich w łódzkim SMS oraz reprezentacjach regionu i Polski. Przez ponad rok był też asystetem ówczesnego selekcjonera reprezentacji Polski, Leo Beenhakkera, a przez ostatni sezon trenował drużynę Młodej Ekstraklasy Widzewa. Z niezłym skutkiem, bo zespół zajął 6. miejsce.

- Widzew to szczególne miejsce i każdy chciałby tutaj pracować. Wierzę, że uda mi się nawiązać do jego wielkich tradycji - powiedział na piątkowej konferencji prasowej nowy trener widzewiaków.

Ale zanim doszedł do głosu, długo musiał słuchać o powodach odejścia Michniewicza, który w piątek usiadł na miejscu zajmowanym przez trenerów gości. - Zarówno właściciel, jak i zarząd klubu był bardzo zawdolony z pracy trenera Michniewicza - podkreślał prezes Marcin Animucki. - Chcieliśmy kontunuuować współpracę i w środę rozmawialiśmy na ten temat dwie godziny.

Czemu więc nie udało się osiągnąć porozumienia?

- Głównie ze względów finansowych. Taki trener na pewno jest wart tych pieniędzy, lecz na tym etapie rozwoju klubu nie jesteśmy w stanie spełnić jego warunków - twierdził Animucki, choć po konferencji trener Michniewicz jeszcze raz podkreślił, że akurat ta kwestia była najmniej istotna.

- Muszę jeszcze raz przeprosić trenera, że nie byliśmy w stanie spełnić warunków, na które umówił się w maju z właścielem klubu, panem Sylwesterem Cackiem - dodał Animucki. - Zdaję sobie sprawę, że ten sposób skomplikowaliśmy mu rozwój kariery. Jednocześnie dziękuję mu za współpracę.

Mimo to szkoleniowiec nie miał szczęśliwej miny. - To nie jest powód do radości - zaznaczył. - Chcę podziękować właścicielowi Widzewa, bo ściągnięcie mnie do Łodzi to była jego decyzja. Dziękuję prezesowi, zarządowi, współpracownikom i przede wszystkim zawodnikom, bo wspólnie wykonaliśmy kawał roboty. Żałuję tylko, że odchodzę, jako jeden z wielu trenerów, który nic z Widzewem nie wygrał. Osiem miesięcy to jednak zbyt mało, by znaleźć się w annałach. Życzę Radkowi wielu sukcesów, walcz o swoje marzenia, bo warto za nie ginąć.

Nowemu szkoleniowcowi wcale nie będzie jednak łatwo. Michniewicz szybko zaskarbił sobie sympatię kibiców. Poza tym tajemnicą poliszynela jest, że jednym z powodów rozstania była zbyt duża ingerencja zarząd klubu w sprawy szkoleniowe. - Dyskutować zawsze można, ale decyzja będzie należeć do mnie - odpowiedział Mroczkowski. Za to Animucki dodał, że żadnych kartek ze składem Michniewiczowi nie podsuwał. Ten jednak nie zaprzeczył, a po konferencji rzucił, że zarząd składa się z trzech osób...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto