Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W środę w Łodzi rozpoczął się proces Mariusza M., oskarżonego o zabicie żony i dzieci

Wiesław Pierzchała
35-letniemu Mariuszowi M. grozi dożywocie
35-letniemu Mariuszowi M. grozi dożywocie fot. Krzysztof Szymczak
W środę w Sądzie Okręgowym w Łodzi rozpoczął się proces 35-letniego Mariusza M., który zabił swoją rodzinę: 35-letnią żonę Renatę, 9-letnią córkę Patrycję i 14-letniego syna Natana. Za trzykrotne zabójstwo grozi mu dożywocie. W śledztwie Mariusz M. przyznał się do winy.

Sąd zgodził się na ujawnienie wizerunku oskarżonego. Wyłączył jednak - na wniosek obrony - jawność rozprawy ze względu na to, że treść wyjaśnień oskarżonego mogła - w ocenie sądu - naruszyć ważny interes prywatny członków jego rodziny.

Oskarżony cierpiał na depresję, zaś najbliższych miał zamordować, gdyż przeszkadzali mu w próbach samobójczych. Wyjaśnił, że zabójstwo rodziny planował od miesiąca. Chciał użyć pistoletu, ale nie mógł go kupić. Wybrał więc siekierę. Nabył ją i ukrył w mieszkaniu tuż przed tragedią, do której doszło w nocy z 16 na 17 września 2010 r. w wieżowcu przy ul. Dąbrowskiego w Łodzi.

Czytaj również: Proces Mariusza M., oskarżonego o zabicie żony i dzieci rozpoczęty [ZDJĘCIA]

Oskarżony poczekał, aż najbliżsi usną, po czym około północy chwycił siekierę i zaatakował. Najpierw zabił żonę zadając jej dziewięć ciosów w głowę i szyję. Potem poszedł do pokoju dzieci i zadał im kolejne ciosy: chłopcu w szyję, a dziewczynce w głowę. Po zabójstwie ostrzami maszynki do golenia okaleczył sobie ręce, po czym położył się na łóżku obok martwej żony.

Nazajutrz koleżanka Renaty M. zaniepokoiła się, że ta nie przyszła do pracy. Telefon nie odpowiadał, więc przyszła pod mieszkanie w wieżowcu. Nie mogła wejść. Wezwała policjantów. Przez wizjer ujrzeli oni ślady krwi. Wezwali strażaków, którzy sforsowali okno, weszli do środka i wpuścili policjantów. Widok, jaki zastali, przeraził ich. Wszędzie było pełno krwi. I trzy ciała zmasakrowane. Biegli ustalili, że w chwili zabójstwa Mariusz M. miał w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność. Mim to mógł brać udział w śledztwie i stanąć przed sądem, który jednak wobec niego może (ale nie musi) zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.

Czytaj także: Łódź najbardziej zaniedbanym miastem według internautów

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto