Gdyby nie pieniądze z UE, to województwo łódzkie nie mogłoby się pochwalić m.in. salą terapeutyczną dla niepełnosprawnych, wyszkolonymi kaskaderami, profesjonalną salą dla przyszłych dziennikarzy czy też przewodnikami turystycznymi.
**W naszym województwie, tylko od początku roku, udało się bowiem zrealizować 81 projektów w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, w tym 24 w samej Łodzi. Gdy bliżej im się przyjrzeć, okazuje się, że pojęcie "Kapitał Ludzki" oznacza bardzo wiele, a na wsparcie finansowe z Brukselii może liczyć niemal każdy, kto ma niecodzienny pomysł na rozwój i tych uzdolnionych mieszkańców, i tych potrzebujących.
Coś dla odważnych**
Po pieniądze unijne z naszego miasta sięgnęła między innymi szkoła kaskaderów. Mimo, że pracę w tej branży jest ciężko znaleźć, to chętnych nie brakowało. - Były trzy osoby na jedno miejsce. Musiałem dokonać selekcji i tak wybrałem 20 najlepszych osób. Kolejne 20 tworzy listę rezerwową, gdyby ktoś uległ kontuzji - mówi Marek Sołek, kaskader i koordynator akcji. - To jest trudny zawód, kaskader powinien trenować regularnie, żeby być przygotowany do niespodziewanych telefonów. Pamiętam, jak kiedyś kolega zadzwonił do mnie w nocy i mówi, że trzeba wskoczyć jutro do studni w Łańcucie. W takiej sytuacji kaskader musi być na tyle silny psychicznie, żeby przespać tę noc, rano się rozgrzać, nierzadko pokonać 100-300 km od miejsca zamieszkania i precyzyjnie wykonać swoje zadanie - kontynuuje kaskader.
Szkolenia odbywają się w 11 miesięcznym cyklu, w ramach którego przeprowadzane są dwa kursy: podstawowy (6 miesięcy) i specjalistyczny (5 miesięcy). Kadeci są szkoleni z zakresu m.in. sztuk walki, technik kaskaderskich, gimnastyki, akrobatyki. W ramach kursu specjalistycznego odbywają się także zajęcia z alpinistyki czy też skoki na dużych wysokościach spadochronowych .
Ta paleta atrakcji zachęciła Magdę Ołubek, bo trzeba dodać, że wśród 20 osób znalazły się też dwie kobiety. Okazało się, że panie doskonale się czują w nowej roli i nie są wcale gorsze od panów. - W wielu rzeczach jesteśmy lepsze od chłopaków, np. w gimnastyce czy też akrobatyce - mówi Magda Ołubek. - Ten projekt jest ekstremalny, co mnie strasznie "jara". Mam nadzieję, że nie skończy się na tych zajęciach i że uda mi się pracować w tym zawodzie - dodaje uczestniczka kursu.
Projekt jest o tyle ciekawy, gdyż w całej Polsce znajduje się zaledwie pięć szkół kaskaderskich.
Zajęcia kaskaderskie w Łodzi
Marzenia w Zduńskiej Woli
Na mapie dofinansowań unijnych znalazła się także Szkoła Podstawowa Nr 9 w Zduńskiej Woli. Tam stworzono tzw. Salę Doświadczania Świata, która jest wykorzystywana do pracy z dziećmi niepełnosprawnymi intelektualnie, fizycznie, z autystycznymi, z zespołem Downa, nadpobudliwymi ruchowo. - Udowodniliśmy, że marzenia się spełniają - mówi z optymizmem Agnieszka Kujawska-Bożęcka, nauczycielka.
- Obecnie działania projektu dają wsparcie 150 uczniom, a docelowo jest przewidziane 170 - mówi Violetta Bryla Szlagowska, koordynatorka projektu. Podczas zajęć dzieci nie tylko dobrze się bawią, ale przede wszystkim stymulują rozwój zmysłów za pomocą zgromadzonego sprzętu. - W sali znajdują się m.in. : suchy basen, kącik luster, łóżko wodne z podstawą muzyczną, emiter zapachów, światłowody, prysznic świetlny - wymieniają Agnieszka Kujawska-Bożęcka i Agnieszka Filipczak, nauczycielki.
Na projekt "Inny nie znaczy gorszy" wydano 774 tysięce złotych.
Agnieszka Kujawska-Bożęcka - nauczycielka w Zduńskiej Woli
Długa droga do sukcesu
Te wszystkie projekty to nie tylko spełnianie marzeń, ale także zawiła procedura i długa kolejka. - Wpływa do nas nawet 500 wniosków na jeden konkurs - mówi Tomasz Walas, z Departamentu ds. Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. - Żeby projekt miał szansę, trzeba go dobrze uzasadnić, a następnie czekać na przychylność komisji - przyznaje Zbigniew Wiśniewski, dyrektor I LO w Wieluniu, który zdobył dofinansowanie na dodatkowe zajęcia dla swoich uczniów.
Czekanie na przychylność komisji trwa od 3 do 4 miesięcy pod warunkiem, że nie popełnimy błędu. Wystarczy bowiem nie postawić pieczątki czy też podpisu, a projekt zostanie odrzucony. Wtedy trzeba wszystko zaczynać od nowa. - Oczywiście za każdym razem wskazujemy błędy, jakie zostały popełnione - mówi Walas. - To jednak nie jedyny grzech popełniany przez projektodawców, którzy uwielbiają czekać do ostatniej chwili. Przez to często wniosek wpływa po terminie konkursu - kontynuuje urzędnik.
Liczy się wytrwałość
Zawiła procedura konkursowa nie zniechęca firm i instytucji do kolejnego składania wniosku. Tak było w przypadku Stowarzyszenia "Lokalna Grupa Działania - Przymierze Jeziorsko" w Warcie, którego wniosek w pierwszej wersji został odrzucony. Ich projekt przewiduje przeszkolenie ośmiu osób na przewodników, w tym czterech mężczyzn i tyle samo kobiet. Jego uczestnicy już od marca przygotowują się do nowej roli. Nowej, bo większość z tych osób zajmuje się na co dzień czymś zupełnie innym.
Przed nimi zajęcia zarówno praktyczne, jak i w terenie. - Uczestnicy nauczą się metodologi oprowadzania, historii i geografii regionu - mówi Marta Zasiadczyk, koordynator projektu. - To są dość trudne zajęcia, aczkolwiek bardzo przyjemne. Możemy dokładnie poznać ziemię sieradzką. A jest tu kilka perełek np. zbiornik Jeziorsko, kościół farny pw. św. Mikołaja - kontynuuje Sylwester Łojek, uczestnik projektu i były dziennikarz. - To przede wszystkim moja pasja. Dotychczas organizowałem wycieczki z uczniami, a teraz mam okazję zdobyć specjalne uprawnienie - dodaje z dumą Dariusz Ciesielski, uczestnik projektu i nauczyciel historii.
Zanim jednak, ktoś zostanie przewodnikiem, to musi zweryfikować swoją wiedzę podczas egzaminu. - Na studiach miałem dużo egzaminów i je zdawałem. Myślę, że z tym też sobie poradzę. A jak nie...to może będzie jakaś poprawka - żartuje Ciesielski.
250 godzinny kurs zostanie zrealizowanych do końca sierpnia. Projekt pochłonął prawie 50 tysięcy złotych.
Dariusz Ciesielski, Sylwester Łojek (przyszli przewodnicy) i Marta Zasiadczyk (koordynatorka projektu)
Można jeszcze brać pieniądze z unijnego portfela
Kwoty, jakie można otrzymać na projekt, są rzędu nawet 3-4 mln złotych. Wyjątkiem są tzw. małe granty w ramach Działania 9.5 czyli szkolenia edukacyjne na obszarach wiejskich, gdzie maksymalna wartość projektu to 50 tysięcy złotych.
O unijne pieniądze mogą się starać m.in. instytucje szkolne, przedsiębiorcy, organizacje pozarządowe. Tego typu inicjatywy powinny przede wszystkim pomagać słabszym uczniom, wspierać tych bardziej uzdolnionych oraz podnosić kwalifikacje zawodowe. - Najważniejszy podczas ich realizacji jest człowiek - podkreśla Tomasz Walas, z Departamentu ds. Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki.
W kasie jeszcze do końca tego roku pozostało ponad 116 mln złotych.
Czytaj także:
- Gala Biznesu 2010. Kogo wyróżnili studenci?
- Biurowiec Cross Point przy Śmigłego-Rydza oficjalnie otwarty
Zobacz też na MM Łódź
.
Dołącz do nas na: | ||
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?