Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uratują ŁKS przed likwidacją?

Paweł Hochstim
Piłkarze ŁKS podejmą decyzję, która dla klubu będzie oznaczała likwidację lub dalsze istnienie
Piłkarze ŁKS podejmą decyzję, która dla klubu będzie oznaczała likwidację lub dalsze istnienie fot. Krzysztof Szymczak
ŁKS jest winny zawodnikom ok. 3 milionów złotych. Szefowie ŁKS mają plan naprawczy. Jeśli nie uda się go wprowadzić w życie, to spółka prawdopodobnie ogłosi upadłość. Głównym punktem planu naprawczego jest zgoda piłkarzy, by spłata zaległości została rozłożona na raty, które klub będzie spłacał przez siedem lat.

Zawodnicy muszą się zgodzić także na renegocjacje kontraktów, choć i w tym przypadku nie stracą pieniędzy, a dostaną je z opóźnieniem. Bo różnicę pomiędzy obecnymi zarobkami, a kwotą już po renegocjacji, klub także chce płacić w ratach.

Właściciel klubu Filip Kenig zaproponował zawodnikom, że klub będzie wpłacał pieniądze na konto funduszu inwestycyjnego. Dzięki temu piłkarze za siedem lat będą mogli odebrać swoje pieniądze powiększone o zysk z inwestycji. Dzięki takiemu rozwiązaniu, wydatki na utrzymanie zespołu zmniejszyłyby się w najbliższym okresie o 40 procent. By dokończyć ligę, ŁKS będzie potrzebował ok. 3 milionów złotych, a na taką kwotę może liczyć z tytułu umowy na promocję Łodzi oraz wpłat za prawa telewizyjne oraz od głównego sponsora ekstraklasy. Gdyby okazało się, że piłkarze ŁKS utrzymają się w ekstraklasie, sezon ŁKS zakończyłby bez długów z miesięcznym obciążeniem z tytułu rat wynoszącym ok. 40 tys. złotych.

Wszystko wygląda pięknie, ale... nikt nie chce czekać na swoje pieniądze siedem lat.

Co zrobią zawodnicy? Jeśli poważnie potraktują słowa Keniga, to... nie będą mieli wyjścia. W przypadku ogłoszenia upadłości spółki, żaden pracownik nie będzie miał szans na odzyskanie pieniędzy. Oczywiście, najwięcej stracą obecnie akcjonariusze, którzy zainwestowali w spółkę ok. 8 milionów złotych. Największą stratę poniesie Kenig, ale nie oznacza to, że słowa o upadłości są tylko straszakiem na piłkarzy. Jeśli bowiem nie będzie możliwości ratowania ŁKS, lepiej będzie stracić 8 milionów złotych, niż ładować kolejne pieniądze w studnię bez dna. Wydaje się, że zawodnicy zdają sobie z tego sprawę.

Oprócz planu naprawczego i ogłoszenia upadłości jest jeszcze trzecie rozwiązanie - znalezienie inwestora. To jednak mało prawdopodobne, choć rozmowy, głównie z kapitałem zagranicznym, ponoć wciąż trwają. Nawet jeśli uda się je zakończyć pozytywnie, wszelkie formalności zajmą kilka miesięcy. A czasu w ŁKS brakuje podobnie jak pieniędzy.

Do końca tygodnia Kenig wraz z prezesem spółki Jakubem Urbanowiczem i swoimi doradcami będzie spotykał się z piłkarzami. Prawdopodobnie w piątek będzie już wiadomo, którą drogą podąży ŁKS - drogą planu naprawczego czy drogą upadłościową.

Załóżmy jednak sytuację, że piłkarze zgodzą się na plan naprawczy przygotowany przez Keniga i jego doradców, ale nie utrzymają się w ekstraklasie. Co wtedy? - Rozpocznie się budowa nowej drużyny, której zostanie postawiony za cel powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej w sezonie 2014/2015, czyli w momencie oddania do użytku nowego stadionu - napisali w oświadczeniu szefowie ŁKS.

Wprowadzenie planu naprawczego, jak informuje ŁKS, będzie możliwe tylko wtedy, gdy podpiszą się pod nim wszyscy zainteresowani. - Klub nie będzie robił żadnych przeszkód zawodnikom, którzy chcą odejść z klubu, ale oni także powinni wyrazić pisemną akceptację dla planu naprawczego - mówi Jarosław Paradowski, rzecznik prasowy ŁKS. To oczywiste, bo klubu nie będzie stać na inną formę wypłaty zaległości.

Nieoficjalnie wiadomo, że część graczy już zgodziła się na plan naprawczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto