Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To nie tak jak myślisz kotku - spotkanie z reżyserem

Emilia Białecka *Emkanabe*
Emilia Białecka *Emkanabe*
Poczucie tragedii wszyscy mamy podobne, natomiast poczucie komedii każdy ma inne - powiedział Kryński na wstępie czwartkowego spotkania w Muzeum Kinematografii.

Po projekcji komedii rozpoczęło się spotkanie z jego reżyserem oraz scenografem, podczas którego zdradzili kulisy powstawania tejże produkcji.

24 dni, 95 minut, 140 kopii, świetni aktorzy, 2 mln budżetu i 2,5 mln na reklamę. To ogólne dane odnośnie najnowszej komedii Kryńskiego. Niektóre z nich mogą wydać się szokujące, ale w rzeczy samej - jest to nieco „wariacki” projekt.

Pomimo wielu tragedii, jak mówi Sławomir Kryński, jakie spotkały ekipę przy produkcji filmu, odniósł on niebywały sukces kinowy. Największą katastrofą było zniszczenie negatywu.

- Producent wykazał się taką oszczędnością, że nie zeskanował negatywu, tylko go odbił, co spowodowało ucięcie 1/3 obrazu z boku ekranu, na co większość widzów nie zwraca uwagi. Jednak do zrobienia wersji reżyserskiej potrzebny jest cały, zeskanowany negatyw. W tym przypadku ze zrobieniem pełnej oryginalnej wersji byłby problem - mówił reżyser.

Scenograf Wojciech Żogała podkreślał fakt, iż mimo zabiegów dystrybucyjnych, takich jak m. in. zmiana tytułu (oryginalny brzmiał „Grand Hotel”), on i cała ekipa filmowców przekonali widzów, że nie jest to kolejna głupia komedia. - Mimo wszystko film się obronił - dodał z satysfakcją Żogała.

- Poczucie tragedii wszyscy mamy podobne, natomiast poczucie komedii każdy ma inne - mówił Kryński. - Bardzo trudno jest wcelować w tak zwany „szeroki gust”. Ten film robiłem dla producentów prywatnych, którzy powiedzieli „chcemy uzyskać pieniądze, ale chcemy mieć też śmieszną komedię” - kontynuował reżyser. - Trafić w tak zwanego „szerokiego widza” w tych czasach jest bardzo trudno. I tutaj, nie wiem jakim cudem, ale nam się udało.

Ponieważ producent miał przy tej produkcji dosyć ważny głos, miał swoje pomysły, swoje badania rynku, nie wszystko to, co mamy okazję zobaczyć w kinie, jest pierwszą wersją reżysera.

- Z trudem przekonałem dystrybutorów do ostatniej sceny- zdradził Kryński. - Chodzi mi tutaj o muzykę Hoffmana. Niestety nie udało mi się przeforsować zakończenia.  Pierwsze, oryginalne  było, tak zwane, „magiczne”. Tego by się widzowie nie spodziewali: cała sala zamienia się w kaplicę Sykstyńską. Jednak to wymagało sporego nakładu finansowego.

- Niestety dystrybutorzy po dwóch naradach stwierdzili, że przeciętny widz ma średnio 13 lat i niektóre sceny zostały zmienione czy też wycięte: żarty, bardziej inteligentne określenia - ubolewał autor. - Film został skrócony o 25 min. To były pewne „smaczki” - dodał.

Produkcja, jak mówił Sławomir Kryński, ukazuje obraz naszego kraju. - Są takie ideały, dla których dajemy się pokroić, jesteśmy w stanie udawać kogoś innego - zaczął opowiadać o samej ekranizacji. - O tym jest ten film, ale to jest tylko dodatek. Reszta miała być po prostu czystą zabawą, która miała za zadanie rozerwać ludzi w kinie przez te półtorej godziny. Broń boże nie miało to być nic, co miałoby pobudzić do myślenia – dodał śmiejąc się Kryński.

Prowadząca to spotkanie Maria Kornatowska dopatrywała się nawiązania do przedwojennych fars. W rzeczywistości komedia faktycznie nawiązuje do fars, lecz angielskich, a w szczególności do farsy „Out of order” Raya Cooneya. Reżyser właśnie tu dostrzegał siłę sukcesu „To nie tak jak myślisz kotku”.
- Wydaje mi się, że obecnie sukces tego filmu wynika też z tego, że młode pokolenie nie bywa w teatrach, nigdy nie widziało farsy, w związku z tym po raz pierwszy spotkało się z tego typu kinem.

Film został nakręcony w zaledwie 24 dni, w dodatku bez prób. – To naprawdę bardzo mało czasu. W teatrze dwa akty tego typu farsy w jednym pokoju na scenie, próbowane są niekiedy miesiącami, żeby to zgrać, wybrać tempo i rytm. A tu jednak bywało tak, że nie było wszystkich aktorów na planie w ogóle. Bo jeden miał tego dnia próby gdzieś indziej, drugi też miał jakieś próby. Cud następował w montażu, więc tempo i rytm w tym przypadku to wrażenie - opowiadał z pewną satysfakcją i uśmiechem reżyser.

Podczas spotkania z sali padły podziękowania od jednej z kobiet za brak wulgaryzmów w całym filmie, co niewątpliwie stanowi odmianę. Humorystyczne dialogi zostały napisane z dużą precyzją i Kryński stawiał również duży nacisk na precyzyjne odtworzenie. Bo o ile aktorzy często w filmach grają sens, a słowa nie koniecznie są identyczne z napisanym tekstem, to w tej komedii ważna jest riposta i żart. – Drobiazgi mogłyby go zepsuć, więc dialogi musiały być odwzorowane „słowo w słowo”.

Komedia, jak na te czasy, jest naprawdę dobra. Jednak uważam, że najlepiej sprawdzić to samemu. Uważam, że mimo kompromisów i uległości wobec dystrybutora reżyser znalazł złoty środek, dzięki czemu „To nie tak jak myślisz kotku” nie jest wyłącznie masowym wabikiem.

W czwartkowe popołudnie sala składająca się ze zróżnicowanej publiczności zaśmiewała się w głos, salwy zostały przerwane tylko raz, kiedy na ekranie pojawiły się napisy końcowe. Po chwili jednak znów zrobiło się głośno, rozbrzmiały brawa. Ocena tej produkcji pozostaje w rękach, choć może raczej w głosach, widzów. A w tym przypadku, zgodzę się z Kryńskim, zachodzi rozbieżność w tym, co nas śmieszy, a granica jest cienka.

MM Łódź zaprasza:


MM Łódź patronuje:


MMŁódź poleca:

Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz nadsyłania zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich eMeMki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje Miasto.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto