MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Piłka, golf i szkocka whisky - Dariusz Wdowczyk

JAN HOFMAN, PAWEŁ STRZELECKI
Kilka dni temu Dariusz Wdowczyk został trenerem pierwszoligowych piłkarzy Widzewa. Choć jest najmłodszym szkoleniowcem w ekstraklasie ma już na swoim koncie dwa skrajne osiągnięcia trenerskie.

Kilka dni temu Dariusz Wdowczyk został trenerem pierwszoligowych piłkarzy Widzewa. Choć jest najmłodszym szkoleniowcem w ekstraklasie ma już na swoim koncie dwa skrajne osiągnięcia trenerskie.

W 1998 roku zdobył z Polonią Warszawa mistrza Polski. Rok później nie zdołał utrzymać w pierwszej lidze Orlenu Płock.

Trzecia próba

Staje przed trzecim, bodaj najważniejszym, wyzwaniem w jego szkoleniowej karierze. Jeśli zdoła z Widzewem uratować dla Łodzi ekstraklasę zostanie okrzyknięty zbawcą i ponownie wróci na trenerski panteon. Znów kibice i fachowcy rozwodzić się będą nad jego nieprzeciętnymi zdolnościami zawodowymi.W wypadku niepowodzenia przylgnie do niego etykieta trenera nieudacznika, który nie potrafi utrzymać zespołu w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Co to oznacza dla szkoleniowca przekonał się Zbigniew Boniek. Po kilku nieudanych próbach obecny wiceprezes PZPN musiał poszukać sobie nowego zajęcia.Wdowczyk dobrze z tego zdaje sobie sprawę, toteż rozpoczął pracę z wielkim zaangażowaniem. Jak na razie pierwsze podejście było wymarzone. Nie dość, że jego zespół awansował do 1/8 finału Pucharu Polski, to na dodatek wyeliminował obrońcę trofeum i drużynę, którą kiedyś prowadził - Polonię Warszawa.

Skazany na futbol

Wdowczyk od dziecka wiedział, że nie ma innej drogi jak futbol. Rodzinny dom przesiąknięty był atmosferą piłki nożnej. Ojciec był niezłym zawodnikiem. Także dwaj starsi bracia kopali futbolówkę. Nie chciał być gorszy, toteż i on zapisał się do klubu. Było to w piątej klasie szkoły podstawowej. Już wtedy wiedział, że jego przyszłość związana będzie z futbolem. Marzył o reprezentacji i grze w dobrym zachodnim klubie. Był wytrwały, uparty i dopiął swego...

Tytan pracy

Blisko dziesięcioletni pobyt w Szkocji i Anglii nauczył go profesjonalnego podejścia do futbolowego zawodu. Choć przyjeżdżał do Celticu w glorii reprezentanta Polski, to nikt nie zamierzał mu ułatwiać startu. Musiał w pocie czoła udowadniać na treningach, że to właśnie jemu należy się miejsce w podstawowym składzie. Ciężko pracował. Wie, że bez tego nie da się niczego osiągnąć. Wymaga tego od siebie, ale również od swoich współpracowników.

Zapracować na szacunek

Kiedy zameldował się w Glasgow początkowo nie mógł zrozumieć, po co w klubowym boisku wywieszony jest grafik dotyczący wyjazdów w teren. Szybko się okazało, że na szacunek kibica musi pracować każdy piłkarz Celticu i to nie tylko na boisku. Drużyna ma swoich fanów niemal w każdym zakątku Szkocji, toteż zawodnicy zgodnie z rozpiską musieli jeździć do wielu małych miejscowości, aby spotkać się z fanami. Nikt z tego powodu nie robił fochów, bo wszyscy wiedzieli, że leży to w interesie klubu i samych piłkarzy.

Coś za coś

Kibice przyjeżdżali na mecze Celtiku z odległych miejsc Szkocji. Płacili i to wcale niemało za bilety. Owszem oglądali swoją ukochaną drużynę w akcji, ale również chcieli mieć coś więcej. Szefowie klubu wiedzieli dobrze, że bezpośrednie spotkania i to nie w Glasgow, ale miastach fan klubów, to jest to na co oczekują kibice. Wszyscy wiedzieli, że trzeba sympatykom poświęcić sporo czasu.

Nie chodziło tylko o rozmowy, ale także o autografy i familijne zdjęcia z poszczególnymi piłkarzami drużyny, by później kibice mogli się chwalić wspólnymi fotkami z zawodnikami. Wdowczyk nie ukrywa, że było to męczące, ale przekonał się, iż wymaga tego interes klubu. Dlatego brał również udział w różnego rodzaju kwizach, a jeśli tego wymagała sytuacja przeistaczał się również w tancerza pląsającego w takt miejscowych rytmów. Skoro tego wymagali kibice, to nie można było odmawiać

Szkocja whisky stoi

Choć ten kraj słynie z doskonałego mocnego trunku, to jednak nikogo nie trzeba pilnować, aby czasem nie przesadził z degustacją napoju, który niektórym odbiera mowę i zmysł równowagi. Po prostu na tych spotkaniach kibice przez cały czas zachowywali klasę, podchodząc z wielkim szacunkiem do swoich gości, czyli piłkarzy.
Wdowczyk podkreśla, że zawodnicy z wysp nie są abstynentami i wcale nie piją mniej od naszych piłkarzy. Jest jednak istotna różnica. Anglicy czy Szkoci raczą się głównie piwem, choć nie brakuje wyjątków, o których głośno jest w bulwarowych gazetach.

Z drugiej jednak strony nikt nie pyta zawodników, co robili po sobotnim meczu. Przecież zawodnik nie tylko piłką żyje. Jak każdy normalny człowiek chce odreagować stresy. Jest jednak czas na pracę i zabawę. Jednak piłkarz dobrze wie, że ma przyjść do pracy w poniedziałek i na sto procent wykonywać swoje zadania. Jeśli trener zauważy, że ma problemy z treningiem, to natychmiast zaczyna stawiać na innego zawodnika. To się wiąże z bolesnym zabiegiem - zmniejszeniem dochodów, a tego nikt nie chce przeżywać.

Telewizyjny przerywnik

Po rozstaniu z Orlenem Płock zdecydował się na podjęcie kolejnego wyzwania. Przyjął propozycję Canal Plus i komentował piłkarskie spotkania. Jak sam podkreśla łatwiej jest mówić o futbolu. Znacznie trudniej wprowadzić to w życie z piłkarzami. Nie ukrywa jednak, że brakowało mu zwiększonego stężenia adrenaliny we krwi związanego z trenerskim fachem. Dlatego tylko kiedy przyszła oferta z Widzewa zdecydował się ponownie wrócić na trenerską ławkę.

- Wilka ciągnie do lasu - podkreślał po objęciu posady w Widzewie - toteż wróciłem do pracy w swoim wyuczonym zawodzie.

Słynie z elegancji

Wdowczyk należy do nielicznego grona trenerów, którzy szczególną uwagę przykładają do elegancji i gustownego ubioru. Grając w Anglii i Szkocji zaobserwował, że trener czy też piłkarz nie musi być wyłącznie kojarzony ze sprzętem sportowym. Tam zawodnicy trenują w dresach. Kiedy jednak jadą na mecz czy też spotkania z kibicami każdy zakłada elegancką marynarkę. Tego wymaga klubowy regulamin, ale również szacunek dla innych, z którymi często się spotykają. Skoro piekarze czy rzeźnicy sprzedają w swoich sklepach w firmowych marynarkach i pod krawatem, to dlaczego piłkarze nie mieliby przyjeżdżać do klubu także elegancko ubrani.

Tomasz Koter, dyrektor reprezentacji (wcześniej pracował z Wdowczykiem w Polonii Warszawa):

Podobały mi się komentarze Darka w Canal+, ale cieszę się, że wraca do pracy trenerskiej. Jeśli rzeczywiście poważnie myśli o karierze dziennikarskiej, to jeszcze będzie miał na nią czas. W tak młodym wieku trener na dorobku, a za takiego go ciągle uważam, nie powinien zbyt długo pozostawać poza zawodem. Mam nadzieję, że w Widzewie skończą się problemy finansowe, a wtedy Darek jest w stanie na tyle zmobilizować zawodników, że osiągną wyniki pozwalające drużynie wrócić do krajowej czołówki.

Jerzy Engel, selekcjoner reprezentacji:

Uważam, że Darek to jeden z najbardziej utalentowanych trenerów w Polsce. Znałem go doskonale, bo najpierw był moim zawodnikiem w Legii. Tam mogłem się przekonać, że posiada właściwe podejście do piłki. Dlatego wiedziałem, że w przyszłości będzie miał szansę przeniesienia swojego talentu i doświadczeń zdobytych na boisku, do pracy trenerskiej. W Polonii mu się udało. Mam nadzieję, że mu się też powiedzie w Widzewie. I moim zdaniem może w tym zawodzie zajść bardzo daleko.

Żona Dariusza Wdowczyka - Iwona, należy do jego najwierniejszych kibiców. Gdy Wdowczyk pracował w Polonii zawsze była na każdym meczu przy Konwiktorskiej. Mają dwoje dzieci: syna - Rafała i córkę - Aleksandrę. Wdowczyk lubi łososia w sosie beszamelowym i wodę mineralną. Natomiast nie lubi muzyki disco-polo i... jazzu. Jak przystało na człowieka, który wiele lat spędził w Szkocji (w barwach Celticu Glasgow występował od 1989 do 1995 roku), mówi płynnie po angielsku. Oczywiście ze szkockim akcentem. Jedną z jego pasji jest golf, gra wywodząca się ze... Szkocji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto