Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nocny dyżur w lecznicy dla zwierząt

Anna Wójcik
Anna Wójcik
Dwa psy i sześć kotów przywieziono do kliniki w ciągu kilkugodzinnego nocnego dyżuru. Jeden z pacjentów nie żyje.

W Łodzi jest zaledwie kilka całodobowych lecznic dla zwierząt, otwartych niezależnie od dnia. Wśród nich jest szpital przy ul. Składowej. Nocny dyżur zaczyna się tam o 21, wtedy na posterunku zostaje mniej weterynarzy, a kwota usługi jest wyższa.

Właściciel liczy na cud

W ciągu miesiąca na wieczornym dyżurze jest ok. 100 pacjentów, wśród nich są m.in. szynszyle, szczury, jaszczurki, koty i psy. W większości są to mało skomplikowane zabiegi. - Choć zdarza się, że mam cesarskie cięcie lub skręt żołądka - opowiada Jarosław Charmas, lekarz weterynarii. - Właściciele często czekają na ostatnią chwilę, licząc na "cudowne uzdrowienie". Przyjeżdżają do kliniki o 3-4 nad ranem. Przypominają sobie, że ich zwierzak od tygodnia źle się czuje, ma np. biegunkę, wymiotuje - kontynuuje doktor.

A jeśli nie cud, to co innego? Często zdarza się, że właściciele liczą na poradę telefoniczną. - Bez badania nie podejmuję leczenia, bo mogę tylko zaszkodzić. Wyjątkiem są nasi stali pacjenci. Pod warunkiem, że ich niedawno leczyliśmy - zaznacza Charmas.

Kilka minut po 21

Telefonicznie sprawy nie starała się załatwić Ewa Zmysłowska-Polakowska - Przyjechałam z Luką (pies - przyp. red.), bo już od dłuższego czasu miała stan zapalny ucha. Niestety z racji mojego zawodu nie mogę przyjeżdżać wcześniej - mówi właścicielka Luki. Pięcioletniemu psu zaaplikowano krople do ucha. Właścicielka musi także podawać lekarstwo, a także przyjść z psem na wizytę kontrolną, w przyszłym tygodniu. - Leczenie może potrwać kilka tygodni - stwierdza lekarz weterynarii. 

Psu podano także środek na kleszcze i przepisano tabletkę na odrobaczenie.

Ciężki przypadek

Zbliża się godzina 22, zaraz nastąpi zmiana dyżuru.- Teraz będzie moja żona, a ja jadę do domu - mówi Charmas. Okazuje się, że punktualne wyjście z pracy jest niemożliwe. Tuż przed zakończeniem dyżuru przyjeżdża trójka młodych ludzi z husky'm, zawiniętym w koc.- Rocky został potrącony przez samochód. Wybiegł niespodziewanie z domu - mówi łamiącym się głosem właścicielka haskiego.

Półtoraroczny pies był już w jednej klinice, tam go jednak nie przyjęto. Podano mu tylko leki przeciwzapalne. W szpitalu przy Składowej, weterynarz szybko podał psu środek przeciwbólowy. Po kilkunastu minutach przeniesiono go na noszach na rentgen. - Pies ma uszkodzony nieodwracalnie kręgosłup - jednoznacznie stwierdzają Charmasowie. - Trzeba go niestety uśpić - dodają weterynarze.

Pies to dwuletnie dziecko

Takich przypadków w łódzkiej klinice jest bardzo wiele. - To była chwila nieuwagi, pies coś zauważył i wybiegł - stwierdza Jarosław Charmas. - Najczęściej niestety do wypadków dochodzi z winy właściciela, który zapomina, że pies musi być na smyczy. Te zwierzęta są, jak dwuletnie dzieci, ich nie wolno spuszczać z oka - dodaje Aleksandra Gaudynek-Charmas, lekarz weterynarii.

Lubimy mieć modne zwierzątka, gorzej z leczeniem

Ale to nie jedyny problem z właścicielami zwierząt. Okazuje się, że łodzianie uwielbiają kupować "modne" zwierzątka, żeby pokazać je sąsiadom, znajomym. Problem pojawia się, gdy pupil zachoruje, bo leki dla niego są drogie. Często nawet droższe niż dla ludzi. - Sporo osób wtedy chce uśpić zwierzaka, bo kupienie nowego wyniesie go taniej. Najczęściej są to osoby, które mają pieniądze - denerwuje się Gaudynek-Charmas.

Lekarze, oczywiście mogą odmówić eutanazji, jeśli stwierdzą, że zwierze da się wyleczyć. Bywa jednak tak, że właściciel idzie w zaparte i nie chce z powrotem swojego "pupila". Wtedy często weterynarze zamieszkują ze swoim pacjentem. Charmasowie zaadoptowali ponad 10 zwierząt, większość pochodzi właśnie z kliniki.

Jeszcze sześciu pacjentów

To jednak nie koniec dyżuru. Tego wieczoru pojawiło się jeszcze sześć kotów. - To były mało skomplikowane przypadki, zazwyczaj odrobaczanie i podania środka na ruję - mówi Gaudynek-Charmas. - To był naprawdę spokojny dyżur - dodaje weterynarz.

Lekarka zakończyła nocny dyżur o godzinie 8, ale już o 1:30 nie miała pacjentów.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto