Motorniczy potrącił psa i się nie zatrzymał
5 lutego MPK opublikowało wynik kontroli wewnętrznej, jaką zlecono po głośnym wydarzeniu z 30 stycznia. Według miejskiego przewoźnika, motorniczy ponosi winę jedynie za niepoinformowanie o zdarzeniu Nadzoru Ruchu. Zgodnie z regulaminem MPK jest to obowiązek "we wszystkich odbiegających od normalności sytuacjach, do których dochodzi podczas wykonywania obowiązków służbowych."
Z pracownikiem przeprowadzono rozmowę dyscyplinującą i udzielono mu nagany. Dokonano też potrącenia premii oraz zagrożono, że straci pracę jeśli takie zachowanie się powtórzy.
30 stycznia ok. godz. 8.45 motorniczy tramwaju linii nr 7 jechał wzdłuż ul. Dąbrowskiego w kierunku al. Rydza-Śmigłego. Według relacji jednej z pasażerek, kierujący wyraźnie widział biegającego przy torowisku psa, ale nie zatrzymał się i w konsekwencji przejechał czworonoga.
- Z informacji uzyskanych od motorniczego wynika, że zbliżając się do zwierzęcia użył dzwonka zewnętrznego. Ponieważ pies zareagował i zbiegł z torowiska, prowadzący wolno kontynuował jazdę. Gdy tramwaj był tuż obok biegnącego wzdłuż torowiska psa, ten nagle wbiegł pod niego - mówi Sebastian Grochala, rzecznik prasowy MPK Łódź.
W ocenie motorniczego, nie było czasu na odpowiednią reakcję. Hamowanie awaryjne stwarzało bowiem większe zagrożenie dla pasażerów. - Każde nagłe wtargnięcie pod nadjeżdżający pojazd szynowy może zakończyć się tragicznie - czytamy w oświadczeniu MPK.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?