Łódzka Masa Krytyczna jest dla myślących rowerzystów [felieton]

Czym jest Masa Krytyczna? Najprościej mówiąc, to wspólny przejazd przez miasto określonej grupy rowerzystów, mający na celu zwrócenie uwagi na cyklistów i na ich codzienne problemy. Choć słyszałem o niej wielokrotnie, to tak na stałe na Łódzkiej Masie Krytycznej zacząłem pojawiać się dopiero od ponad pół roku. Trochę prywatnie, trochę służbowo, ale przecież liczy się dobra zabawa.

W ostatni piątek lipca pojechało 775 rowerzystów. Miesiąc później pojechało już **880 rowerzystów, a podczas ostatniej - wrześniowej masy było 980 posiadaczy rowerów!** To tylko pokazuje, że rower na ulicach Łodzi staje się coraz bardziej popularny. A wydaje mi się, że wkrótce podczas piątkowych przejazdów zjawiać się będzie ponad 1000 cyklistów.

Łódzka Masa Krytyczna organizowana przez Fundację Fenomen jest zgromadzeniem dobrowolnym. To znaczy, że na pasażu Schillera może pojawić się każdy bez względu na wiek czy płeć - oczywiście dzieci i osoby niepełnoletnie pod opieką rodziców. Nie ma też znaczenia czy mamy "górala", "holendra", "składaka", "trekingowca", trójkołowca, trialowca czy BMX-a, ważne by mieć pojazd sprawny i wyposażony w konieczne elementy.

Jednak od jakiegoś czasu, podczas przejazdów Masy Krytycznej dostrzegam bardzo nieciekawe sytuacje, które mnie - jako uczestnika - zaczynają martwić. Coraz częściej niektórzy uczestnicy zajeżdżają niespodziewanie drogę innym rowerzystom, albo nagle decydują się zjechać na chodnik, nie sygnalizując tego w ogóle. Ale prawdziwym szczytem braku myślenia jest hamowanie nogami o nawierzchnię w zwartej kolumnie. Już nie raz byłem świadkiem takich sytuacji i naprawdę robi się niebezpiecznie. Nie mówiąc o nagłym hamowaniu bez sygnalizowania ręką uniesioną do góry.

Inna sprawa. "Lewa wolna" i "jednym pasem" - to bardzo ważne komendy. Pierwsza oznacza, że lewa strona podczas przejazdu rowerzystów musi pozostać wolna dla "niebieskich", policjantów, strażników czy tak, jak ostatnio dla przejeżdżającego ambulansu. Druga oznacza, że gdy "niebieski" stoi na drodze, wymuszając formowanie kolumny do jednego pasa, to przejeżdżając za nim nie wracamy na drugi pas. Nie utrudniajmy "niebieskim" pracy! Ci ludzie wcale nie muszą tam być, ale chcą i dbają o bezpieczny przejazd.

Moim zdaniem na pewno nie dla rowerzystów, którzy nie włączyli myślenia. Taki przejazd to super zabawa, ale też odpowiedzialność, ponieważ każdy rowerzysta po części odpowiada także za innego rowerzystę. Jadąc w grupie - szczególnie takiej kilkusetosobowej trzeba pamiętać o wspólnym bezpieczeństwie.

Żeby nie było, sam czasem jakieś przewinienia popełniam i nie jestem wrogo nastawiony do tych rowerzystów, którzy zapomnieli włączyć myślenia, jadąc w blisko tysięcznej grupie. Jednak panowie i panie - albo jeździmy pokojowo i bezpiecznie, albo nie przyjeżdżajmy na Masę w ogóle.

Mam prośbę do wszystkich uczestników Masy. Zwracajcie uwagę na złe zachowania innych rowerzystów. Są "niebiescy", jest policja, straż miejska, jednak nie są oni w stanie zauważyć wszystkiego, co się dzieje. Szczególnie, kiedy pilnują, aby auta nie wjechały w  kolumnę. Niestety, kiedy jest nas tyle, musimy sami nawzajem się pilnować.