Spektakl zrealizowany został na podstawie opowiadanie Lwa Tołstoja, opowiada o śmierci, a właściwie o życiu w obliczu poczucia końca. I tak, główny bohater czując nieuchronność śmierci, robi rachunek sumienia ze swojego życia. Jaki jest jego wynik? Okazuje się, że rzeczy dobre, prawe i wartościowe zdarzyły się jedynie w dzieciństwie. Dorosłe życie natomiast to tylko oszustwa i poczucie beznadziei.
W obliczu choroby i zbliżającej się śmierci Iwan (sędzia) odkrywa bezsensowność swojej egzystencji, okazuje się, że już nie ma czasu na to, by poprawić swoje błędy. Iwana ogarnia okrutna samotność, chociaż umiera w domu, wśród rodziny. Nikt go jednak nie wspiera, bo dla najbliższych śmierć jest zbyt trudnym tematem. Teraz jedynym przyjacielem sędziego okazuje się... służący.
Geniusz Bronisława Wrocławskiego
Reżyser "Przypadku Iwana Iljicza" niezwykle sugestywnie ukazuje problem tabu śmierci. W jej obliczu nawet najbliżsi okazują zbyt odlegli, by dzielić się z nimi swoimi emocjami. Jednak niezwykłość tego spektaklu to przede wszystkim wybitna gra Bronisława Wrocławskiego wcielającego się w postać głównego bohatera. Aktor swoją intymną kreacją tworzy atmosferę zakleszczenia, widz nie ma się gdzie schronić przed udręczeniem Iljicza. Można powiedzieć, że Wrocławski zagrał wybitnie, ale tak naprawdę to nic nie znaczy. Jego po prostu trzeba zobaczyć na teatralnej scenie.
**Czytaj także:
- Łódź Czterech Kultur: udany koniec udanego festiwalu [Zdjęcia]
-
Zobacz też na MM Łódź
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?