Rzut był silny, ale niecelny. Jajo rozbiło się na biurku radnego Władysława Skwarki (nie było go akurat na miejscu), a żółtko i białko rozlały się po dokumentach. Skorupki upadły niemal pod nogi prezydent Zdanowskiej.
Kibice przyszli na sesję protestować, ponieważ ich zdaniem władze miasta nie dotrzymały umowy z klubem w sprawie przyszłości stadionu Widzewa (sprzedaży terenu z 99-proc. bonifikatą i przebudowy dróg w okolicy stadionu).
Około stu kibiców Widzewa pojawiła na balkonie rano. Przynieśli ze sobą transparenty z napisami: "Przed wyborami stadion Widzewa obiecywaliście, PO już zapomnieliście!" oraz "Teraz my sprawdzamy". Kibicom nie podoba się, że miasto nie zgadza się na zaproponowany przez władze klubu sposób przeprowadzenia inwestycji - budowę nowego stadionu i przebudowę okolicznych dróg. Po rozpoczęciu sesji straż miejska pospiesznie wzmacniała swoje siły w magistracie, przed urzędem pojawili się nawet policjanci z oddziału prewencji.
- Witam kibiców obserwujących obrady. Liczymy na gorący doping - rozpoczął obrady przewodniczący Rady Miejskiej Tomasz Kacprzak.
Kibice przyszli, choć w porządku obrad sesji nie było punktu związanego z ich klubem. Dopiero podczas ustalania ostatecznego harmonogramu sesji radny Tomasz Trela (SLD) zgłosił wniosek, by zamieścić w nim punkt "Informacja władz miasta dotycząca stadionu Widzewa". Spotkało się to z gorącym aplauzem kibiców, który jednak ostygł po wystąpieniu prezydent Zdanowskiej.
- Ja mogę przedstawić informację dotyczącą stadionu, ale będzie to to samo, o czym mówiłam podczas ostatniej konferencji. Na stronie internetowej urzędu jest mój list do władz klubu w tej sprawie. Poza tym nie ma dziś przedstawicieli władz klubu, nie chciałabym dyskutować o tej sprawie bez nich - mówiła Hanna Zdanowska.
W odpowiedzi kibice zaczęli skandować : Chcemy stadionu! RTS!
W głosowaniu wniosek radnego Treli przepadł. Kibice wytrzymali na balkonie jeszcze kwadrans. Zaczęli ściągać transparenty i skandować: "Dzisiaj żegnamy, za tydzień znowu wracamy! Widzew to my!". To wówczas z głębi balkonu wyrzucono wysokim lobem jajko.
- Ten incydent to jakaś dziwna historia. Tak się nawet zastanawialiśmy, czy przypadkiem nie jest to prowokacja - mówi Przemysław Olszowy, rzecznik Stowarzyszenia Fanatycy Widzewa. - Przyszliśmy na sesję, by przypomnieć politykom, że słów nie rzuca się na wiatr. Mamy nadzieję, że obecne władze Łodzi przypomną sobie o tym, co obiecywały przed wyborami. Myślę, że nasze zachowanie było bardzo stosowne. A rzut jajkiem? My tego w planach nie mieliśmy.
- Nie wiem, w kogo rzucano. Na pewno jednak nie na tym polega debata publiczna. W taki sposób radnych nie przekona się do swoich argumentów - skomentowała zdarzenie Hanna Zdanowska.
Na najbliższej sesji - w środę 23 lutego na balkonie sali obrad kibice Widzewa spotkają się z... nauczycielami, którzy przyjdą protestować przeciwko planowanej przez miasto reorganizacji sieci szkół.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?