Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Filharmonia: Impresje znad Sekwany

sadrakula
sadrakula
P. Sadrakuła
Młody szwajcarski dyrygent Simon Gaudenz był w piątek katalizatorem cudownego wykonania trzech dzieł muzyki francuskiej w łódzkiej filharmonii.

Jose Miquel Rodilla pokazał w Filharmonii Łódzkiej hiszpański temperament

Koncert symfoniczny z piątku, 18 marca, który odbył się w Filharmonii Łódzkiej, nosił tytuł Impresje znad Sekwany. I rzeczywiście, w muzyce było coś z impresjonizmu: światło, kreska, barwa. I naprawdę wspaniale było uczestniczyć w czymś tak pięknym.

I zaczarował nas chór Filharmonii Łódzkiej, śpiewający we wszystkich utworach. Nie uważam głosu ludzkiego za najpiękniejszy instrument, unikam oper jak ognia, jednak uwielbiam koncerty z udziałem chóru FŁ. Mało co tak dodaje muzyce splendoru i piękna jak odpowiednio ustawiony chór.

Jestem wielkim fanem efektów ciężkiej pracy niezrównanego naszego chórmistrza Marka Jaszczaka. Bo każdy występ chóru FŁ to wydarzenie, które się pamięta. Są zakusy jakichś pokrętnych księgowych w duecie z lokalnymi politykami, by metodami szykan i eliminacji z życia koncertowego doprowadzić do rozwiązania tego chóru. Cóż, przykuję się wtedy do kaloryfera w dostojnym gabinecie i połknę kluczyk. Chór jest bowiem tego wart.

Koncert zaczął się krótką kantatą Andre Capleta Tout est Lumiere,  będącą przepiękną pieśnią, sławiącą życie i jego uroki, człowieka i słońce. Już tutaj chór pokazał się z najlepszej strony, orkiestra dzielnie sekundowała, zestrojona i uważna, towarzysząca i pierwszoplanowa, jednocześnie.

Następnie usłyszeliśmy Noctournes Claude'a Debussy'ego, trzy niezwykłe utwory. Pierwszy, o tytule Chmury, był powolny, pięknie wybrzmiewały poszczególne partie instrumentów, pod koniec groźnie, jakby nadchodziła burza. Drugi nokturn miał tytuł Zabawy, skoczny, szybki, radosny, rodzaj żartu muzycznego, bo nokturn powinien być inspirowany ciemną nocą. I trzeci, Syreny, z udziałem śpiewaczek chóru, piękna wokaliza, gustowna i zachwycająca zabawa żeńskimi głosami i orkiestrą. Perła muzyki klasycznej.

A po przerwie mieliśmy okazję posłuchać dwóch Suit z opery Dafnis i Chloe Maurycego Ravela. Obie pełne perełek instrumentalnych, które umiejętnie ukazywał melomanom szwajcarski maestro Simon Gaudenz, bodaj najmłodszy z oglądanych w ostatnich dwóch latach. Ale na pewno "czujący" orkiestrę FŁ, dyrygujący przecież także chórem. Co tu dużo mówić - młody as batuty. Były w Suitach odkrywcze połączenia dźwięków, bunt przeciw klasycyzmowi muzycznemu, a przy tym ileż miały gustu i elegancji.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto