Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dbać o to, w czym Łódź jest mocna

Marek Kondraciuk
Waterpoliści pocieszają się, że piłki nie da się zatopić
Waterpoliści pocieszają się, że piłki nie da się zatopić fot. Krzysztof Szymczak
Łódzkie Sportowe Towarzystwo Waterpolowe nie znalazło się wśród dziewięciu klubów, między które gospodarze Łodzi chcą podzielić 5,7 miliona zł z funduszy promocji miasta.

Zamknięcie tego źródła zachwiało podstawami egzystencji 12-krotnego mistrza Polski. Zagrożenie, że mający piękne tradycje YMCA, ŁKS, Orła i Anilany ośrodek piłki wodnej upadnie, jest realne. Istnieje też pokusa przeniesienia drużyny do innego miasta, co byłoby porażką Łodzi. W Poznaniu, gdzie powstała najnowocześniejsza w Polsce pływalnia, przyjęto by mistrzowską drużynę z otwartymi rękami.

Waterpoliści są rozżaleni, bo promują Łódź złotymi medalami, od ponad dekady startują w europejskich pucharach, a w krajach, w których piłka wodna jest bardzo popularna (na Węgrzech, na Bałkanach, we Włoszech) wyrobili sobie markę jednoznacznie kojarzoną z Łodzią. Nasze miasto jest niekwestionowaną stolicą polskiej piłki wodnej. Na łodzianach od lat opiera się reprezentacja. Od kilku kadencji sternikami Autonomicznego Komitetu Piłki Wodnej są łodzianie, obecnie Zdzisław Marchwiński. Reprezentację wyprowadził 18 lat temu z niebytu łódzki trener Edward Kujawa i wciąż utrzymuje ją na powierzchni rozgrywek międzynarodowych. W Łodzi istniał niegdyś ośrodek przygotowań olimpijskich i gdyby tylko była pływalnia, z pewnością Polski Związek Pływacki reaktywowałby go. Mimo braku nowoczesnej bazy, właśnie w Łodzi odbywają się, ogromnym wysiłkiem organizacyjnym grona pasjonatów, turnieje międzynarodowe. Piłka wodna była jedyną dziedziną sportu, która zaistniała w Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, imprezie z założenia promującą Łódź.

W środowisku waterpolowym nikt nie ma złudzeń, że dyscyplina nie może się równać popularnością z grami halowymi. Mówi się, że jest sportem niszowym. To niechlubne określenie nie jest jednak zasługą waterpolistów. W Łodzi nie ma pływalni, na której można by organizować spektakularne imprezy i popularyzować najstarszą w rodzinie olimpijskiej grę zespołową. To skazuje piłkę wodną na wegetację, z piskiem hamulców wstrzymując jej rozwój.

Sportowa Łódź marzy o medalach w piłce nożnej, siatkówce, koszykówce. Na razie płaci jednak rachunek za brak kompleksowego patrzenia na sport. Wraz z ideą budowy Atlas Areny nie pojawił się pomysł na stadion. Nie postawiono też na rozwój gier, tak jakby z góry zakładano, że hala musi żyć innymi widowiskami niż siatkarskie i koszykarskie.

Marginalizowanie piłki wodnej to także dowód braku myślenia całościowego. Zaawansowane są przecież projekty budowy pływalni 50-metrowej i byłoby dobrze, gdyby miał tam miejsce sport. Prezydent Hanna Zdanowska chciałaby, aby w Łodzi powstał kiedyś ośrodek sportów wodnych. Czyż w te idee nie wpisuje się pływanie i piłka wodna? Prezydent Zdanowska uratowała kilka lat temu piłkę wodną, kiedy runął balon nad Anilaną. Ówczesna wiceprezydent pomogła natychmiast.

Warto przecież pielęgnować te dyscypliny, w których Łódź jest najmocniejsza, a nie tylko te, w których chciałaby być.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto