Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zmiana trenera piłkarzy Widzewa

(bart)
Doświadczony obrońca Jarosław Bieniuk (przy piłce).
Doświadczony obrońca Jarosław Bieniuk (przy piłce). fot. Paweł Łacheta
Czesław Michniewicz nie jest już trenerem piłkarzy Widzewa, dziewiątego zespołu ekstraklasy w minionym sezonie. Według działaczy klubu, główną przyczyną rozstania z tym szkoleniowcem były wygórowane żądania finansowe, jednak szkoleniowiec stanowczo zaprzeczył tym sugestiom.

Jeszcze w środę po południu wydawało się, że są szanse na przedłużenie wygasającego 30 czerwca kontraktu z Michniewiczem, jednak wieczorem wiceprezes Widzewa Mateusz Cacek wydał oświadczenie o zakończeniu współpracy.

Mateusz Cacek stwierdził, że głównym powodem rozstania z panem były spore rozbieżności finansowe...
Czesław Michniewicz:
- Nie od dzisiaj wiadomo, że jak się chce z kimś pożegnać, zawsze najłatwiej mówić o pieniądzach. Ale to nie było tak. Jakiś czas temu spotkałem się z właścicielem Widzewa Sylwestrem Cackiem i chciałbym zapewnić, iż część naszej rozmowy, która dotyczyła wynagrodzenia, zajęła nie więcej, niż pół miuty. Naprawdę nie o to chodziło. Wówczas doszliśmy do porozumienia w kilku innych kluczowych kwestiach, jednak zostały one zmienione. Tak to bywa, że czasem nie osiąga się porozumienia. Chciałbym przypomnieć, że kiedy obejmowałem posadę w klubie z al. Piłsudskiego, spotkałem się z panem Sylwestrem w Berlinie i w kilka godzin się dogadaliśmy. Jak się chce, to można.

Spodziewał się pan takiego obrotu sprawy?

- Nie jestem w polskiej piłce od dzisiaj i trudno posądzać mnie o naiwność. Dlatego, kiedy byłem na urlopie w Turcji i otrzymałem drogą e-mailową propozycję nowej umowy z Widzewem, w której było kilka niespodziewanych dla mnie zapisów, czułem, że coś może być nie tak.

Żałuje pan rozstania z Widzewem?

- Oczywiście, że tak. To wspaniały klub, z wielkimi tradycjami. Sam mu kibicowałem, kiedy dorastałem, był wizytówką naszego futbolu. Poznałem tu wspaniałych ludzi. Począwszy od pani Basi, która jest tu chyba od zawsze i pamięta czasy Zbyszka Bońka, po osoby odpowiedzialne za przygotowanie murawy. Jasne, że szkoda przerwania tak dobrze rozpoczętej roboty. Proszę pamiętać, że kiedy zostałem szkoleniowcem łodzian, istniało całkiem realne zagrożenie degradacją. A tuż przed końcem rundy wiosennej mieliśmy realną szansę nawet na występ w Lidze Europejskiej. Poznałem już dobrze wszystkich chłopaków, wiem, jakie mają zalety i wady. Kilku pewnie nie będzie mnie zbyt miło wspominało, bo za moich czasów nie grali w zbyt wielkim wymiarze czasowym, ale takie jest życie. Atmosfera w drużynie była nawet lepsza, niż się spodziewałem. Cóż, muszę iść do przodu.

Co dalej?

- Są małe szanse, że nagle obejmę posadę w jakimś innym klubie, wszak w zdecydowanej większości z nich rozpoczęły się już przygotowania do rundy jesiennej. Stanie się to zapewne dopiero wówczas, kiedy będzie przegrywał i znajdzie się w kryzysie. Od nowa będę wtedy musiał poznawać realia, piłkarzy. Szkoda, bo to zawsze zabiera czas.

Michniewicz pracował w Widzewie od listopada ubiegłego roku. W łódzkim klubie zadebiutował w Gdańsku w przegranym 1:3 spotkaniu z Lechią. Sezon zakończył także porażką (0:4 w Zabrzu), jednak wykonał kawał porządnej roboty. Doprowadził drużynę na dziewiąte miejsce w tabeli, potrafił również sprawić, że stadion przy al. Piłsudskiego był twierdzą nie do zdobycia. W siedemnastu meczach widzewiacy wygrali ośmiokrotnie, czterokrotnie zremisowali i pięciokrotnie przegrali.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto