- Ale nic się nie martwcie. Gdzieś tu powinny być... Mam! – z satysfakcją podała Ance ogromne pudło. – No, dziecko, nie krępuj się, otwórz, na co czekasz?
- Na nic ciociu. Już... – Anka rozerwała szary papier pakowy i otworzyła pudełko. Oczom wszystkich ukazały się przepiękne, ręcznie malowane bombki.
- Ciociu, są śliczne, ale nie możemy ich przyjąć – Mariolka miała wyrzuty sumienia.
- Wiesz co mój świętej pamięci mąż, niech mu ziemia lekką będzie, często do mnie mówił?
„Ty, to kobieto, się zastanów zanim coś powiesz”. I tobie, Mariolko, też to radzę, zanim następnym razem odmówisz ciotce trochę przyjemności – więc Mariola się już nie odzywała. A z „ciocinych” paczek zaczęły, w miarę rozpakowywania, wyłaniać się najróżniejsze różności: słoiki, jeden z czerwonym barszczem, drugi z kapustą z grochem, domowe pierogi z grzybami, półmiski w karpiem w galarecie, kutia, makowiec, sernik i piernik, i pięć pudełek owiniętych kolorowym papierem w gwiazdki, przewiązanych złotą wstążką. Na każdym z nich była etykietka z imieniem: Mariolka, Aneczka, Piotruś, Zbyszek i Maksio.
- Ale tych na razie nie otwierajcie, dopiero, gdy zaświeci pierwsza gwiazdka. A teraz, czy mógłby mi ktoś w końcu pokazać, gdzie mogę choć chwilę odpocząć? Jestem już stara, więc miejcie litość.
- Oczywiście, ciociu Andżelo. Aniu, ciocia położy się na chwilę w twoim pokoju. My w tym czasie skończymy przygotowywać kolację.
- Tylko proszę beze mnie nie zaczynać. Nie zapomnijcie mnie obudzić.
Mimo wszystkich niespodzianek i prezentów, jakie ciocia Andżela przywiozła ze sobą, wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy w końcu zniknęła za drzwiami sypialni Anki.
Cała rodzina założyła odświętne ubrania, na stole postawiony został parujący barszcz i nadszedł czas, żeby poprosić ciocię.
- To kto na ochotnika idzie na spotkanie smoczycy?
- Zbyszek, nie żartuj sobie w ten sposób. Ostatecznie ona uratowała naszą Wigilię. Ja pójdę – Mariolka postanowiła się poświecić. Delikatnie zastukała do drzwi sypialni, ale nikt nie odpowiedział.
- Trzeba mocniej. Pewnie jest taka głucha, że nie słyszy – mama nie skomentowała uwagi męża.
- Ciociu, mogę wejść? Chcieliśmy cię prosić, żebyś do nas dołączyła. Podzielimy się opłatkiem – i nie czekając dłużej na odpowiedź, weszła do pokoju. – Ale jej tu nie ma! Co się z nią stało? Czy ktoś widział jak wychodzi?
- Niemożliwe. Musi tu być, chyba, że zamieniła się w proch...
- Nie, nie ma jej. Wyszła. Piotruś, wyjrzyj, czy stoi jej samochód.
Piotruś podbiegł do okna, ale auta też już nie było.
- Mamuś, nie ma. Ale musimy zaczynać, bo na niebie błyszczy już pierwsza gwiazdka. No i przestał padać deszcz.
- Musiała mieć jakieś ważne sprawy, może chciała jeszcze kogoś odwiedzić. Szkoda, że wyjechała bez pożegnania, przełamania się opłatkiem, życzeń. Przywiozła tyle wspaniałości...
- Właśnie, ciocia powiedziała, że prezenty będziemy mogli otworzyć jak zaświeci się pierwsza gwiazdka! – Piotruś był taki podekscytowany, że aż cały podskakiwał.
- Spokojnie, pamiętam. Czy możemy się najpierw chociaż podzielić opłatkiem?
Cała rodzina złożyła sobie najserdeczniejsze życzenia. Buziakom i uściskom nie byłoby końca, gdyby nie Maks, który zaczął obwąchiwać paczki pod choinką.
- To chyba taka sugestia, że powinniśmy już przejść do prezentów... – stwierdził Piotruś. – Maksio, rozpakuję dla ciebie prezent – w pierwszej paczce była czerwona piłeczka. Mariolka dostała flakon perfum, tata płytę CD, a Ania srebrną broszkę.
- Jak cioci udało się dobrać dla nas takie odpowiednie prezenty? Przecież właściwie nas nie zna. A ty Piotrusiu, co dostałeś? – wszystkie oczy zwróciły się na chłopca, który zawzięcie grzebał w styropianowych kulkach wypełniających pudełko.
- Co to ma być? Tu jest tylko styropian!
- Ja wiem, co to jest! – Anka zaczęła się śmiać. – Dostałeś śnieg, tak jak sobie zażyczyłeś! Następnym razem uważaj o co prosisz Mikołaja, bo twoja prośba może się rzeczywiście spełnić! – jej śmiech przerwało szczekanie Maksa. Pies do tej pory leżał spokojnie na podłodze, teraz zacząć ujadać pod oknem.
- Co się stało? Czemu tak hałasujesz?
- Mamo, spójrz przez okno! Maks pierwszy zauważył: prawdziwy Ś N I E G ! – Anka nie posiadała się z radości. Cała rodzina zerwała się z miejsc i podbiegła, żeby przyjrzeć się temu istnemu cudowi. Nikt nie spodziewał się w tym roku białego puchu na Gwiazdkę.
- A ja chyba i tak wolałbym może jakąś grę na komputer...
W czasie, gdy wszyscy podziwiali spadające z nieba płatki, na czubku choinki pojawiła się niepostrzeżenie nowa ozdoba: kryształowy anioł z zaskakująco czerwoną aureolą... czy też może z rudą trwałą?
Dalsza część Wigilii przebiegła bez zakłóceń. Tylko łódzcy meteorolodzy mieli tego wieczoru twardy orzech do zgryzienia: czemu śnieg spadł tylko nad Księżym Młynem?
MM Łódź patronuje:
MMŁódź poleca: |
Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz nadsyłania zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich eMeMki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje Miasto.
Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?