Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew - Wisła Kraków 1:1. Mistrzowie Polski cudem zremisowali w Łodzi

Bogusław Kukuć
Gola dla Widzewa zdobył Przemysław Oziębała.
Gola dla Widzewa zdobył Przemysław Oziębała. Krzysztof Szymczak
Jeżeli broniąca tytułu mistrza Polski Wisła będzie wygrywała tak szczęśliwie mecze jak z Liteksem w Łoweczu i remisowała tak fartownie jak podczas sobotniej inauguracji sezonu ekstraklasy z Widzewem w Łodzi, to możemy liczyć nawet na półfinał Ligi Mistrzów z Barceloną. I będziemy skazani na głupoty, jakie wygaduje, po każdym z tych meczów, trener krakowskiej drużyny Robert Maaskant.

Holender powinien dać spory datek w Kościele Mariackim w podzięce za łaskę niebios, a tymczasem szkoleniowiec z butną miną wygaduje jak to dyrygował poczynaniami swojej wspaniałej zaciężnej armady. Rozumiemy, że trener powinien być czasem aktorem, ale odgrywanie pewności siebie w wykonaniu Maaskanta bywa komiczne.

Łodzianie wyszli na mecz jakby zapomnieli, że grają z faworytem rozgrywek. Od początku widać było, że zamierzają zakończyć serial sześciu z rzędu porażek z Wisłą (pięć w ekstraklasie i jedna w Pucharze Polski). Boiskowe zadania wśród widzewiaków były rozdzielone właściwie i dało się wyczuć wyjątkową determinację. Być może za sprawą fali lekceważących prognoz przed sezonem. Nawet były piłkarz widzewskiej drużyny Mirosław Szymkowiak , teraz pracujący w Canal+, wskazał klub z al. Piłsudskiego jako głównego kandydata do spadku (obok Korony).

Łodzianie już w czwartej minucie mieli znakomitą okazję do zdobycia prowadzenia. Piotr Grzelczak był wyraźnie zaskoczony i źle trafił w piłkę, która właściwie poturlała się w stronę bramki, a mimo tego interwencja Milana Jovanicia nie była pewna. W 17 min. płynna akcja Dudu - Dżalamidze - Panka też mogła przynieść zmianę wyniku.

Goście grali wolno, popisywali się podaniami, głównie w poprzek boiska, jakby mieli zakodowane, że rywale popełnią błąd. Owszem, drobne uchybienia były. W 23 min. Dudu został ograny przez Andraża Kirma, ale po dośrodkowaniu będący bez formy Cwetan Genkow nie trafił w piłkę. W 27 min. Bułgar omal nie skorzystał z tego, że gospodarze czekali na odgwizdanie spalonego przez dobrze prowadzący zawody arbitra, ale sygnalizacji ofsajdu nie było. Skończyło się na strachu.

Kreowany na króla polskiej ekstraklasy Maor Melikson w 41 min. strzelił silnie w 23 metrów, ale Maciej Mielcarz wypiąstkował piłkę. Pomocnik z Izraela zmieniał pozycje, lecz wszędzie trafiał na dobrze interweniujących widzewiaków. Książkowy sposób powstrzymania gwiazdora Wisły zademonstrował Mindaugas Panka w 25. minucie. Reprezentant Litwy, wraz z Bruno Pinheiro, znakomicie czyścili przedpole przed stoperami gospodarzy. Inicjowali też ataki. Utrapieniem dla słoniowatej defensywy gości był Nika Dżalamidze. Gruziński dziewiętnastolatek decydował się na odważne, wręcz bezczelne dryblingi, do jakich pewni siebie rywale nie są przyzwyczajeni. W 35 . min perfidny strzał z wolnego Adriana Budki omal nie zaskoczył bramkarza Wisły.

Po przerwie goście przyśpieszyli grę, ale narazili się na sporo groźnych kontrataków. Największym zaskoczeniem było jednak to, że widzewiacy nie ustępowali wcale wyszkoleniem technicznym rywalom ( np. przyjęcie dalekiego podania przez Dżalamidze w 51 min i oddanie piłki lobem nad obrońcą do Krzysztofa Ostrowskiego). W 55 min trójka łodzian wyprowadziła groźną kontrę i moment później Łukasz Broź strzelił silnie z 20 metrów i piłka trafiła w poprzeczkę. Jovanic miał wiele szczęścia w 67 min. gdy sparował strzał Dudu w poprzeczkę i był tylko róg dla łodzian.

Wyrazem przewagi łodzian był gol w 75 min. Wolnego z 25 m wykonywał Dudu. Bramkarz odbił piłkę po główce, Przemysława Oziębały, ale dobitka z bliska była skuteczna. W ostatnim kwadransie, po urazie Sebastiana Madery, na środek obrony został wycofany Pinheiro, a w drugiej linii dojrzale poczynał sobie Piotr Mroziński (pierwszy mecz dziewiętnastolatka w Łodzi).

Przedłużenie meczu o 3 minuty okazało się zbawienne dla gości. Dosłownie w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry do rozpaczliwego podanie głową Boguskiego z głębi pola w szesnastkę wbiegli Jarosław Bieniuk i David Biton, a z bramki ruszył Mielcarz. Dobrze dotąd grający stoper łodzian popełnił błąd pozwalając, by piłkarz z Izraela czubkiem buta skierował piłkę do pustej bramki. Mistrzowie cudem zremisowali. Widzewiakom pozostała satysfakcja. Grali tak jak mistrz , a nawet lepiej. Są nadal jedynym obok Le-cha zespołem, który w tym roku nie przegrał na swoim stadionie.

Widzew Łódź - Wisła Kraków 1:1 (0:0)
Oziębała 75 - Biton 90+3
Sędzia: Robert Małek (Zabrze).
Widzów 6 500
Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Łukasz Broź, Sebastian Madera (76. Piotr Mroziński), Jarosław Bieniuk, Dudu - Adrian Budka, Mindaugas Panka, Bruno Pinheiro, Krzysztof Ostrowski (84. Riku Riski) - Nika Dżalamidze (65. Przemysław Oziębała), Piotr Grzelczak.
Wisła Kraków: Milan Jovanic - Michael Lamey, Osman Chavez, Gordan Bunoza, Dragan Paljic - Ivica Iliev, Cezary Wilk (83. Rafał Boguski), Gervasio Nunez, Andraz Kirm - Maor Melikson (69. Łukasz Garguła), Cwetan Genkow (69. Dudu Biton).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto