Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Weszli mimo zakazu stadionowego

Jacek Suliga
Jacek Suliga
W Łęcznej lepszej promocji futbolu na poziomie I ligi nie potrzeba, jak przyjazd Widzewa. Kibice nie zawiedli, bo inaugurację sezonu przyszło zobaczyć około 4,5 tys. kibiców.

Niestety, aby dostać się na stadion musieli czekać w gigantycznych kolejkach lub wejść bez biletu przez wyważoną bramę...

Wydarzenia związane z niedzielnym meczem nie mogły przejść bez echa. Dlatego jeszcze tego samego dnia na stronie internetowej klubu ukazał się komunikat.

– W związku z dużą frekwencją na meczu Górnik Łęczna – Widzew Łódź powstały utrudnienia przy kasach, za które serdecznie przepraszamy. Znaczna część kibiców zdecydowała się na zakup biletów tuż przed spotkaniem. Otworzyliśmy dla kibiców trzy kasy (1,5 godz. przed pierwszym gwizdkiem – red.), ale w obliczu obowiązujących od 1 sierpnia przepisów: wpisywanie imienia, nazwiska i numeru PESEL do bazy i na bilet, jak również sprawdzanie osób z zakazem znacznie spowolniło prace.

Zarząd natychmiast podjął decyzję o uruchomieniu dodatkowej kasy na zewnątrz stadionu. To był pierwszy mecz rundy jesiennej z nowymi przepisami, a dodatkowo o podwyższonym ryzyku, dlatego biorąc pod uwagę nasze dzisiejsze doświadczenie, zostaną podjęte dodatkowe działania wspomagające bezproblemowe nabycie biletów, w tym usprawnienie sprzedaży internetowej, przedsprzedaż biletów – napisano.

Ale można było uniknąć całego zamieszania, gdyby kasy zostały otworzone znacznie wcześniej, a punktów dystrybucji uruchomiono dużo więcej. Nie jeszcze jeden, tylko z dziesięć! Niestety nikt w porę o tym nie pomyślał. Stąd na stadionie i wokół niego zrobiło się bardzo nerwowo. Padło wiele ostrych i niepotrzebnych słów. W efekcie, już po rozpoczęciu meczu, od strony głównej ulicy wyłamano bramę, przez którą wszedł każdy kto chciał, również sympatycy z Łodzi, demonstracyjnie cieszący się po zdobyciu gola. Na szczęście nikt nie dał się sprowokować. – Piłka nożna dla kibiców – krzyknęli szalikowcy, w pełni poparci przez resztę publiczności.

Po drugiej stronie stadionu było równie ciekawie. Widzew do łęczyńskiego klubu przysłał oficjalne pismo, w którym poinformował, że nie organizuje przyjazdu swoich kibiców. Powodem rezygnacji była kara nałożona przez PZPN, mówiąca o zakazie wyjazdu łódzkich kibiców (jednak nawet na stronie widzewiak.pl nie potrafiono wyjaśnić czego konkretnie dotyczył).

Z tego względu Górnik nie zaplanował sprzedaży wejściówek dla przyjezdnych. Mimo to pod stadion przy Jana Pawła II przyjechało około 600 sympatyków gości i nie mogło to być żadnym zaskoczeniem. Bo nikt z tego nie robił tajemnicy. Kiedy zza ogrodzenia rozpoczął się doping, jeden z przedstawicieli Widzewa prosił o zgodę na wejście na sektor. Przyjezdni chcieli nawet stworzyć imienną listę. Jednak delegat PZPN pozostał niewzruszony.

Nikt nie chciał przeskoczyć przepisów, za to udało się przeskoczyć płot. Po kwadransie spotkania przyjezdni nie wytrzymali stania przed bramą stadionu i trybuna gości w końcu wypełniła się na czerwono. I dopiero wtedy, od 24 min, choć było już 0:1, zaczął się prawdziwy mecz. Z kibicami obu zespołów i dopingiem.

Źródło:
dziennikwschodni.pl

MM Łódź patronuje:

MMŁódź poleca:
Zostań
dziennikarzem
obywatelskim

KonkursyZdrowie i uroda
Przewodnik
po lokalach

Sztuka w ŁodziTeatr w Łodzi
Kino w ŁodziPraca w Łodzi
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto