Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uczniowie mokli na deszczu bo w SP 71 w Łodzi zepsuł się dzwonek albo...

Maciej Kałach (opr.al)
Niektóre dzieci ze Szkoły Podstawowej 71 tak się przejęły alarmem, że wybiegły na dwór po lekcji w-f bez butów i niekompletnie ubrane.
Niektóre dzieci ze Szkoły Podstawowej 71 tak się przejęły alarmem, że wybiegły na dwór po lekcji w-f bez butów i niekompletnie ubrane. fot. al
We wtorek rano, po pierwszej lekcji, w Szkole Podstawowej nr 71 na Teofilowie, nagle kilkakrotnie odezwał się szkolny dzwonek. Nauczycielki dwóch klas, które akurat były po lekcji wychowania fizycznego, zarządziły ewakuację dzieci na szkolny dziedziniec. Niektóre dzieci tak się przejęły alarmem, że wybiegły bez butów i niekompletnie ubrane. Okazało się jednak, że alarmu nie było, a sprawcą zamieszania być może był popsuty szkolny dzwonek.

Komedia pomyłek zaczęła się we wtorek rano, gdy za oknami Szkoły Podstawowej nr 71 lało i wiało.

- To szalone, że dyrektorka przy tak paskudnej pogodzie zarządza "szkoleniową" ewakuację – powiedział rodzic dziecka uczącego się w podstawówce na Rojnej, który we wtorek skontaktował się z redakcją "Dziennika Łódzkiego". Najbardziej zbulwersowało go to, że nauczycielki nie zareagowały na widok niekompletnie ubranych dzieci stojących na deszczu.

Wśród ewakuowanych było dwoje uczniów, którzy karnie zastosowali się do polecenia opuszczenia szkoły. Dlatego nie dokończyli przebierania po lekcji wychowania fizycznego. 7-latek stał na deszczu w skarpetkach, jego koleżanka nie zdążyła zmienić szortów po wf. Dziecko czytelnika DŁ nie było tak pilne podczas ewakuacji i ubrało się do końca, ale także znalazło się wśród dwóch ewakuowanych na pluchę klas.

Co z resztą klas? Nie były ewakuowane, bo żadnego próbnego alarmu w szkole nie było. Gdy reporter Dziennika Łódzkiego zadzwonił do szkoły pierwszy raz, dyrektor Małgorzata Kotlicka była pewna, że to jakaś pomyłka. Przekonywała, że nie wydawała polecenia ewakuacji.

Reporter umówił się na drugą rozmowę za 10 minut, aby dyrektor mogła zebrać myśli - oraz informacje.

- Ustaliłam, że doszło do niefortunnej pomyłki. Wszystko przez awarię instalacji elektrycznej, z którą mamy w szkole problem - zaczęła dyrektor. To dlatego dzwonek zaczął dzwonić serią, choć, według dyrektor Kotlickiej, nie były to trzy długie sygnały, lecz przypadkowy układ. Mimo to nauczycielki wychowania wczesnoszkolnego zinterpretowały go jako wezwanie do ewakuacji. W środę czeka je szczegółowa rozmowa o wydarzeniach z wtorku.

Tymczasem wieczorem rodzic ucznia doprecyzował relację dziecka. Według uczniów, na jednej z późniejszych lekcji nauczycielka poinformowała klasę, że dzwonkiem dla żartu miał dzwonić pracownik z obsługi szkoły...

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto