Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tylko koni żal...

Anna Kulik
O czym myślą konie w boksach? Może o dawnej świetności Walewic?	Fot. Grzegorz Gałasiński
O czym myślą konie w boksach? Może o dawnej świetności Walewic? Fot. Grzegorz Gałasiński
W Walewicach źle się dzieje. Jeżdżę tam od kilku lat na konie. Widzę, że zwierzęta są zaniedbane, stoją w brudnych boksach, czasem nie ma ich kto napoić. Stajnie są w przerażającym stanie.

W Walewicach źle się dzieje. Jeżdżę tam od kilku lat na konie. Widzę, że zwierzęta są zaniedbane, stoją w brudnych boksach, czasem nie ma ich kto napoić. Stajnie są w przerażającym stanie. Nikomu nawet nie chce się zamieść. Walewice reklamowane są jako perła polskiej kultury.

W rzeczywistości można mówić o wstydzie, a nie powodzie do dumy. Najwyższy czas, by ktoś się tym zajął – twierdzi entuzjasta jazdy konnej.

Koń na łańcuchu

Na pierwszą wizytę w Walewicach wybieramy piątkowe popołudnie. Szeroka piaszczysta droga prowadzi do odnowionego pałacu. Przystrzyżona trawa, zagrabiony podjazd. Otwarta brama zaprasza do wjazdu.

Z pałacem sąsiadują stajnie. Pierwsza – rekreacyjna robi przygnębiające wrażenie. W ciasnych boksach bez zamknięcia stoją przywiązane dwa konie. Siwy Mispur Bej nerwowo przygląda się każdemu, kto wchodzi. Gniada Białka popatruje w pusty żłób, od czasu do czasu cofa się o tyle, na ile pozwala jej krótki łańcuch, którym jest przywiązana. W boksie, który zajmuje siwy Brzask, buszują myszy. W zamykanym boksie nerwowo kręci się Gwiazdor – niewielki koń z temperamentem.

Ściany stajni ani metalowe kratki, w których umieszcza się siano, dawno nie oglądały farby. Słoma, na której stoją konie, w połowie zmieniła się w obornik. Małe okna są tak zakurzone, że wpada przez nie niewiele światła.

Widać tylko zad Bibułki

Bez problemu można przejść do stojącej po sąsiedzku stajni sportowej (tu są konie startujące w zawodach). Zwierzęta mają przestronne boksy. Podłoga między nimi usłana jest słomą i resztkami końskich odchodów. Przy boksach leżą rzucone siodła i ogłowia (uprząż, którą zakłada się koniowi na głowę). Na środku rozgrzebana sterta siana.

Uwagę zwraca klacz Bibułka, a raczej jej zad. Tył konia znajduje się znacznie wyżej niż przód. Klacz stoi na kilkudziesięciocentymetrowej warstwie trocin zmieszanych z obornikiem. Z jednej strony klacz wykopała tak głęboki dół, że widać tylko jej zad. Nieczystości i trocin, będących „podłogą” w boksie Bibułki, jest tak dużo, że lada moment zaczną wpadać do jej żłobu.

W kolejnej stajni jest kilka boksów, resztę wielkiej hali przeznaczono dla stada klaczy.

Konie nie są przywiązane. Kilka podbiega do rury zagradzającej wyjście. Proszą o pieszczoty, szczypią kurtkę w poszukiwaniu cukru.

Spacer po stadninie trwa już ponad godzinę, można zajrzeć w każdy kąt, głaskać konie i zaglądać do boksów. Nie widać żywego ducha. Między stajniami znajdujemy otwartą siodlarnię. Bez trudu można osiodłać konia, wyprowadzić go i wybrać się na przejażdżkę...

Hurra, są ludzie i woda!

Około godziny dwudziestej spotykamy pierwszych ludzi. Po zakończonej jeździe do stajni wchodzi poseł Tadeusz Gajda (PSL). „Rozbiera” Brzaska z siodła i ogłowia, ale nie bardzo wie, gdzie położyć sprzęt. Bo nie ma gdzie. Chwilę później siodło odbierają stajenni.

Obok posła pojawiają się jego znajomi – też jeźdźcy. Żartują, ale przypominają, że konia po jeździe trzeba napoić. Jeden z pracowników stajni napełnia wodą... taczkę i podstawia Brzaskowi. Pozostałe konie zaczynają szaleć. Domagają się wody. Mają szczęście – przy okazji pojenia siwka prawie wszystkie dostają pić.

Syf, no nie?

Tydzień później z fotoreporterem kolejny raz jedziemy do Walewic. W boksach nieco więcej obornika, podłoga w stajni pokryta warstwą brudnej słomy. W stajni rekreacyjnej pusto. Konie zostały wywiezione, bo potrzebne jest miejsce dla innych, które przyjadą na zawody.

W stajniach pojawiło się kilka osób. Niektórzy przygotowują się do jazdy, inni czyszczą konie. Nikt nie pyta, co tu robimy. Młody mężczyzna przygląda się nam dyskretnie. Zauważa, że robimy zdjęcia. Uśmiecha się i stwierdza: „Syf , no nie?”...

To słowo słychać też trzy dni później w dniu zawodów. W stajniach nic się nie zmieniło. Dosadne określenie stanu czystości w stajniach powtarzają uczestnicy zmagań.

Aby zapomnieć o złych wrażeniach, wybieramy się obejrzeć pałac – niegdyś własność rodziny Walewskich. Budynek jest imponujący. Remont pochłonął blisko 3 miliony złotych.

Porządnie odrestaurowana elewacja w kremowożółtym kolorze robi dobre wrażenie. Z tyłu odświeżone rzeźby ogrodowe i uregulowane alejki. Park ma być jeszcze modernizowany.

Perełka czy wstyd?

Z Internetu można dowiedzieć się, że Walewice to jedna z perełek polskiej kultury. Turyści mogą nocować w pałacu należącym niegdyś do Marii Walewskiej, w której kochał się Napoleon.

Na jednej z wirtualnych stron, można przeczytać: „Miłośnicy koni mogą tu podziwiać wspaniałą hodowlę angloarabów. Mogą kupić konia, wykupić mu w walewickiej stajni miejsce i opiekę”.

Rzeczywistość pokazuje, że wcale nie jest tak różowo i jest wiele powodów do wstydu. Świadomość tego ma poseł Roman Jagieliński, prezes Polskiego Związku Jeździeckiego.

– W Walewicach panuje miła atmosfera, pałac został pięknie wyremontowany. Gorzej rzecz się ma w stajniach – przyznaje poseł Jagieliński. – Źle się dzieje. Wiem, że stadnina nie ma pieniędzy, bo w rolnictwie jest bardzo ciężko. Jednak banknoty nie załatwią wszystkiego. Dbałość o stajnie to w dużej mierze kwestia serca i gospodarskiego podejścia. Jak dyrektor widzi, że jest brudno, powinien chwycić za miotłę i zamieść. Potem może ją dać stajennemu i powiedzieć: „Ja zamiotłem, teraz ty mi pokaż, że umiesz to zrobić”. W tej sprawie interweniowali urzędnicy Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Jako prezes PZJ będę próbował wpłynąć na dyrektora walewickiej stadniny, aby sytuacja uległa poprawie – przyrzekł nam Roman Jagieliński.

Ludzie nie doceniają pracy...

Henryk Warszawski, dyrektor Stadniny Koni Walewice mówi, że stara się dobrze gospodarować. Stadnina utrzymuje się sama, ciężko o każdy grosz. Dyrektor marzy, aby wsparł go finansowo konserwator zabytków.

– Brakuje nam dotacji. Strasznie ciężko utrzymać się z rolnictwa. Mimo wszystko w tych kryzysowych czasach staramy się radzić sobie. Wyremontowaliśmy pałac, trwa renowacja jego wnętrz. Walewice prowadzą też hodowlę bydła i ryb.

Mamy 200 koni hodowlanych i 33 sportowe. Będą konie do zajęć rekreacyjnych. Sześćdziesiąt naszych klaczy ma prawo wpisu do Europejskiej Księgi Czystości Rasy. Niestety, konie są bardzo tanie. Źrebaki sprzedajemy nawet za cztery tysiące złotych. W ubiegłym roku udało nam się sprzedać zaledwie 46 koni – twierdzi dyrektor Henryk Warszawski.

Dyrektor mówi, że ma problemy z doborem odpowiedzialnego personelu. Niedawno rozstał się z trzema pracownikami.

– Ludzie nie cenią pracy. Wiem, że zarobki nie są imponujące, ale lepiej takie, niż żadne. Trudno znaleźć odpowiedzialnego, pracowitego człowieka. Nowi, których zatrudniłem, dostali szansę. Zobaczymy, jak ją wykorzystają – mówi.

Będzie kontrola

W środowisku koniarzy głośno było o sprawie padnięcia Fina – konia hodowli walewickiej, bardzo utalentowanego sportowo. Fin miał wszelkie predyspozycje, aby zrobić światową karierę. Niestety, padł. Powód? Kolka. Przypadłość ta uśmierciła jeszcze kilka innych dobrych walewickich koni.

– Koń to bardzo delikatne zwierzę. Nie potrafi wymiotować. Jeśli zje coś nieodpowiedniego, może przypłacić to życiem. Tak się stało z Finem. To wielka strata dla stadniny – mówi dyrektor Warszawski.

Sprawie padnięć chcą się przyjrzeć bliżej urzędnicy z Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa.

– Walewice to trudny temat. Nie wiem... Nie jestem zadowolony z tego, co się dzieje w Walewicach – przyznał po krótkim wahaniu kierownik Józef Urbański z Oddziału Terenowego w Warszawie AWR SP, zajmującej się kontrolą nad stadami i stadninami koni w całej Polsce.

– Nie jesteśmy do końca zadowoleni z przychówku w Walewicach. Tamtejsze wskaźniki są jednymi z najgorszych. Sprawie padnięć przyjrzymy się osobno. Tam powinna rozwijać się dobra hodowla, doskonalenie w czystości rasy. Mamy też świadomość warunków panujących w walewickich stajniach. To się musi zmienić.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto