18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wolontariusze uratowali klacz, płacąc rolnikowi 3 tys. zł

Joanna Barczykowska
Dwuletnią Kasztankę czeka teraz leczenie i rehabilitacja
Dwuletnią Kasztankę czeka teraz leczenie i rehabilitacja fot. TOZ
Trzy tysiące złotych - tyle wyniosła cena zdrowia i wolności Kasztanki, brązowej klaczy, którą wolontariusze łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami odkupili w środę od rolnika z Żarnowa pod Opocznem.

Sygnały o złym traktowaniu zwierzęcia pracownicy TOZ otrzymywali od kilku tygodni. Próbowali kontaktu telefonicznego lub mejlowego z właścicielem klaczy. Niestety, nie było odzewu. Pojechali do Żarnowa tydzień temu, żeby sprawdzić, jak wygląda sytuacja. To, co zobaczyli, przeszło ich oczekiwania.

- Klacz była uwiązana na polu, bez możliwości poruszania się czy schronienia w stajni. Powrozy, którymi przywiązano ją do słupa, obsunęły się jej na kolana i powrastały w skórę. Kiedy zwierzę się szamotało, linki wycierały sierść, tworząc bolesne rany. Nie mogliśmy jej tak zostawić - mówi Ewa Nawalny, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Właściciel klaczy to 84-letni rolnik. Kupił Kasztankę pół roku temu. Niestety, nie potrafił się nią opiekować. - Zawsze miałem konia i tak ma pozostać - krzyczał do wolontariuszy.

Pracownicy TOZ w asyście funkcjonariuszy policji i pracowników Urzędu Gminy w Żarnowie chcieli zwierzę odebrać na podstawie przepisów o ochronie zwierząt.

- Właściciel konia złamał prawo. Zwierzę było przetrzymywane na zewnątrz, mimo zmiennych warunków pogodowych. Cały czas przebywało na uwięzi, a pęta, którymi było splątane, powodowały dotkliwe rany. Z samym właścicielem bardzo trudno się współpracowało. Żeby nie przedłużać cierpienia Kasztanki, postanowiliśmy zwierzę zakupić, pod warunkiem że właściciel już nigdy nie kupi innego konia. W umowie zapisaliśmy też zgodę na kontrole wolontariuszy w gospodarstwie - mówi Ewa Nawalny.

Pracownicy TOZ do Żarnowa powrócili w środę. - Przygotowaliśmy kwotę 3 tys. zł, bo na tyle opiewała umowa - opowiada Nawalny. - To nie są duże pieniądze za zimnokrwistą klacz. Poza tym uwolnienie zwierzęcia od cierpienia nie ma swojej ceny. Nie stosowaliśmy do tej pory takich praktyk, żeby kupować zwierzęta od właścicieli, którzy się nad nimi znęcają. Zawsze odbieraliśmy je na podstawie zarządzenia prezydenta lub burmistrza. Tu jednak wystąpił jeszcze czynnik moralny. Rolnik z Żarnowa ma ponad 80 lat, dlatego nie chcieliśmy, żeby doszło do rękoczynów przy odbieraniu zwierzęcia. W tej sytuacji nasz zarząd zdecydował, że Kasztankę kupimy.

Pomoc w opiece nad klaczą zaoferowało schronisko przy ul. Kosodrzewiny w Łodzi.

- Wysłałem po Kasztankę transport do Żarnowa. Teraz klacz trafi do mojej stajni, w której mam już 30 koni. Sześć z nich też odkupiłem w ciężkim stanie, ale doprowadziłem je do pełni zdrowia. Z tą klaczą będzie trochę pracy. Kasztanka jest wychudzona, sztywna, ma poprzerastane kopyta i problemy z chodzeniem, bo zbyt długo była na uwięzi. Będę musiał ją odrobaczyć i zaszczepić, ale mam w schronisku gabinet weterynaryjny, więc nie będzie z tym problemu - mówi Longin Siemiński, właściciel hotelu dla zwierząt przy ul. Kosodrzewiny w Łodzi.

Weterynarze określili stan 2-letniej klaczy jako stabilny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto