18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital Konopnickiej zapłaci za poparzenie noworodka

Agnieszka Jasińska, Joanna Barczykowska
To miał być prosty zabieg... Niestety, doszło do wielu błędów. Chłopczyk jest niepełnosprawny
To miał być prosty zabieg... Niestety, doszło do wielu błędów. Chłopczyk jest niepełnosprawny fot. Andrzej Szozda
W czwartek sąd orzekł, że szpital im. Marii Konopnickiej w Łodzi ma zapłacić rodzicom prawie 750 tysięcy złotych zadośćuczynienia i odszkodowania za okaleczenie dziecka. Szpital wcześniej wypłacił rodzinie już 230 tysięcy złotych. Rodzice ponownie skierowali sprawę do sądu i ten uznał, że szpital musi dopłacić jeszcze 513 tysięcy złotych. Do tego rodzice będą otrzymywać comiesięczną rentę w wysokości 6,5 tysiąca złotych na rehabilitację dziecka.

Chłopczyk tuż po urodzeniu miał problemy z trawieniem. Skończył zaledwie dwa dni, kiedy trafił na operację. To miał być prosty zabieg, jeden z wielu, jakie wykonują lekarze. Niestety, stało się inaczej. Po operacji lekarze zdecydowali się na podanie kroplówki. Jednak ta nie trafiła do żyły i oparzyła rączkę chłopca.

Mecenas Maria Wentlandt-Walkiewicz, reprezentująca rodziców chłopca przed sądem i specjalizująca się w sprawach medycznych opowiada, że chłopczyk miał rączkę przykrytą kaftanikiem. Pielęgniarka nie widziała, jak schodzi kroplówka. Za późno zorientowała się, że coś jest nie tak.

To spowodowało martwicę tkanek miękkich, doszło też do zakażenia skóry. Chłopiec miał przetaczaną krew, przeszczep skóry, przeszedł antybiotykoterapię. Wrócił do zdrowia, choć miał niesprawną rączkę. Po kilku miesiącach rodzice zdecydowali się na zabieg zapobiegający rozrastaniu się blizny na ręce. Dziecko zostało znieczulone. Niestety, lekarzom nie udało się prawidłowo wybudzić dziecka. Zostało zatrzymane krążenie i oddychanie. Zaczęto reanimować chłopca. Został uratowany. Dzisiaj ma już 4 lata, nie mówi, nie chodzi. Wymaga całodobowej opieki.

Mecenas Wentlandt-Walkiewicz podkreśla, że szpital do samego końca nie przyznawał się do błędu. Rodzicom chłopca zależało przede wszystkim na tym, żeby podobne historie nigdy nie miały miejsca. Aby nikt już nie cierpiał przez błąd medyczny.

Teraz dyrekcja szpitala po konsultacji z prawnikami zdecyduje, czy odwołać się od wyroku sądu.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto