Protest organizowała Solidarność, ale większość kasjerek bała się do niego przystąpić. Związkowcy, którzy pojawili się w marketach, by rozdawać ulotki, wywołali popłoch wśród kasjerek.
Biedronka, ul. Przędzalniana, godz. 8 rano. Klienci obsługiwani są przy jednej czynnej kasie.W ogonku stoi osiem osób. Zostają obsłużeni w ciągu 6 minut, za nimi jednak ustawia się kolejnych 11 klientów.
Carrefour przy ul. Kolumny, kilka minut po godz. 9. Czynnych jest 9 kas z 44. Kasjerka otwiera pudełko z farbą, ale nie ma dokładnej rewizji. Narzeka na swoją ciężką dolę.
Inaczej jest w oddziale Carrefour przy ul. Przybyszewskiego. Tam, obsługa jednej osoby z zaledwie kilkoma produktami, zajmuje... 5 minut!
W Tesco - zarówno przy ul. Widzewskiej, jak i al. Piłsudskiego w Łodzi, obsługa klientów odbywa się jak co dzień. Kasjerzy do strajku się nie przyłączyli. Wielką ochotę mieli na to pracownicy kas w Realu przy al. Piłsudskiego, ale... - Od dzisiaj mamy nowego dyrektora, zakazał nam rano strajkować - wzdycha jedna z kasjerek. - Wiadomo, że nikt nie chce podpaść szefowi pierwszego dnia pracy, a gdzieś pracować trzeba.
Jednak spokój szefostwa tego sklepu zostaje zakłócony. Ochroniarze podają nerwowy komunikat: - Związkowcy przyjechali, uważajcie - rozlega się chrapliwy głos w krótkofalówkach.
Pięć osób w żółtych kurtach z logo Solidarności wkracza do sklepu. Za nimi ustawiają się ochroniarze. Związkowcy spacerują między regałami, za nimi podążają ochroniarze.
Związkowcy zdecydowali się więc na rozdawanie ulotek klientom przed sklepami. - Jest mi żal kasjerek, ale taki protest godzi w nas, klientów - podsumowała akcję starsza pani.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?