Protesty są także w sprawie służby zdrowia |
Czarne chmury nadciągnęły dzisiaj (13 stycznia) nad zakład Coca Coli w Łodzi. O godzinie 12 część zwolnionych pracowników, przy wsparciu członków Solidarności rozpoczęła pikietę przed bramą wjazdową. Nie zważali na zimno, wiatr i gęsto padający śnieg. Razem z rodzicami przyszły także dzieci, które po kilkudziesięciu minutach były wyraźnie zmarznięte. Dlaczego pikietowali przed bramą? Przedstawiciele Solidarności utrzymywali, że firma zamknęła drzwi oraz bramę i nie chciała nikogo wpuścić.
- To są ciągle nasi pracownicy. My nie trzymamy pracowników na śniegu. Mają tutaj otwarte dni dzisiaj, jak i codziennie mogą przyjść, dowiedzieć się, jakie dodatkowe świadczenia oferujemy. Jest uruchomiony specjalny punkt konsultacyjny, jak i specjalna infolinia - przekonywała Iwona Jacaszek, dyrektor ds. korporacyjnych Coca Cola HBC Polska.
Pracownicy nie mogą się jednak pogodzić z decyzją o zamknięciu linii produkcyjnej w łódzkiej fabryce. Pracę straci(ło) 165 osób. - Wśród nich są matki samotnie wychowujące dzieci, ojcowie utrzymujący rodziny, ludzie, którzy wzięli kredyty, bo czuli stabilność firmy. A w tym momencie jesteśmy na bruku - nie krył rozżalenia Maciej Szczęsny, który przyszedł ze swoim starszym synem; młodszy, 2-letni został w domu.
Coca Cola nie chce zostawiać jednak swoich pracowników samym sobie. Pomaga m.in. szukać nowych miejsc pracy. - Firmy są zainteresowane naszymi pracownikami, ponieważ mają miejsca i poszukują osób wykwalifikowanych. Nasi pracownicy mają dobrą renomę - przekonuje Iwona Jacaszek.
Protestujących to jednak nie przekonuje. Boją się, że dla nich miejsc nie będzie, boją się zmian, obniżki zarobków. - W nowej firmie dostanę niższe stawki, zanim dojdę do takiego poziomu, to miną 3-4 kolejne lata - tłumaczy Izabela Sujecka, przyznając, że zna osoby, które wcześniej pracowały w laboratorium coca coli, a teraz pracy znaleźć jednak nie mogą. - Dostajemy oferty pracy, ale niektóre 60-70 km od Łodzi - dodaje niemal ze łzami w oczach Jarosław Tokarski.
Pracownicy mają też duże pretensje o sposób, w jaki poinformowano ich o zwolnieniach. - Ranną zmianę poproszono o zabranie rzeczy z szafek, popołudniowej już nie wpuszczono - opowiadała Izabela Sujecka. Jak się okazuje, jeszcze w grudniu były przedłużane umowy, cele były osiągane, za co łodzianie otrzymywali także sowite premie. - To co zrobiono i styl w jakim to zrobiono nie miał miejsca w ciągu ostatnich 20 lat transformacji - grzmiał Waldemar Krenc, przedstawiciel Solidarności.
- Warunki rynkowe się pogarszają. Ten zakład jest bardzo mały i koszty, jakie generujemy, są zbyt niskie do jego prowadzenia - tłumaczy decyzję o zamknięciu zakładu Iwona Jacaszek. Coca Cola nie chce też zostawiać swoich pracowników na lodzie. Pomaga znaleźć nowe zatrudnienia i przygotowuje stosowne odprawy. - 22 osoby już znalazły nowe miejsca pracy, a do końca lutego są jeszcze zatrudnieni też u nas. Ponadto proponujemy odprawy. Dla osób z ponad 15-letnim stażem ich wysokość wyniesie roczną wartość. Im, ktoś krócej pracował, tym ta kwota będzie mniejsza - przekonuje Jacaszek.
Jak zakończy się spór na linii pracownicy-Coca Cola? Może przekonamy się w poniedziałek (16 stycznia), kiedy to będą prowadzone dalsze rozmowy. Linia produkcyjna łódzkiego zakładu została już jednak przeniesiona do innych miejsc w Polsce. Tam zwolnień nie będzie...
Czytaj codziennie MMLodz.pl/wiadomości:
W Łodzi może przybyć sklepów z alkoholami
Piotrkowska ulicą banków i ciucholandów czy handlu i rozrywki? [raport]
Studniówki w Łodzi | Ferie 2012 - półkolonie | Student na rowerze | Kolory ulic Łodzi | Konkursy | Widzew Łódź | ŁKS Łódź|PKP - rozkład jazdy| Karaoke w Łodzi |
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?