- Tuż po północy jakiś mężczyzna zaalarmował nas, że padł ofiarą rozboju - informuje podinsp. Joanna Kącka, rzecznik komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Wysłanym na miejsce funkcjonariuszom powiedział, że został napadnięty przez kilku mężczyzn, którzy go pobili i okradli. Mówił, że jest w stanie rozpoznać sprawców.
31-letni poszkodowany wsiadł do radiowozu i wspólnie z wywiadowcami patrolował ulice w poszukiwaniu napastników. Na ul. Przybyszewskiego rozpoznał dwóch mężczyzn wchodzących do bramy. Policjanci wysiedli, żeby ich wylegitymować. Mężczyźni zaczęli uciekać w różnych kierunkach. Funkcjonariusze pobiegli za nimi. Na ul. Kruczej policjant goniący jednego z uciekających wydobył broń, krzycząc "Stój, policja!". Mężczyzna zatrzymał się nagle i odwrócił, policjant omal na niego nie wpadł. Doszło do szarpaniny, podczas której padł strzał.
- Policjant próbował tamować krwotok - mówi podinsp. Joanna Kącka. - Drugi z funkcjonariuszy, słysząc huk wystrzału, zaprzestał pościgu i wrócił do swojego kolegi. Jednocześnie wezwał posiłki.
Po chwili na miejsce przyjechała karetka pogotowia, ale 39-letni mężczyzna już nie żył. Nie był notowany. Pracował jedynie dorywczo.
Załoga innego radiowozu zatrzymała drugiego ze sprawców napadu. Okazało się, że to 16-latek, wielokrotnie notowany m.in. za rozboje i posiadanie narkotyków. Obaj mieszkali w pobliżu Górniaka.
- Wszczęliśmy śledztwo w sprawie użycia służbowej broni podczas policyjnej interwencji - informuje Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury. - Prokurator był na miejscu. Dokonał oględzin zwłok. Czekamy na wyniki sekcji zwłok, która ma być przeprowadzona w poniedziałek. Zostanie też wykonane badanie balistyczne. W tym celu zabezpieczono broń, łuskę oraz ubranie policjanta i ofiary, by zbadać ślady prochu.
W piątek przesłuchano poszkodowanego, który wezwał funkcjonariuszy. Jak ustalono, 16-latek i jego 39-letni wspólnik razem z kompanami, których poszukuje policja, zmusili 31-letniego mężczyznę, by w sklepie w pobliżu pl. Reymonta kupił im piwo i papierosy. Potem odszedł, licząc, że nie będzie już nękany. Po przejściu kilku metrów mężczyzna usłyszał za sobą biegnących napastników. Został pobity, ukradziono mu portfel z pieniędzmi (kilkadziesiąt złotych), dokumentami i kartami bankomatowymi. Potem sprawcy uciekli. Obok miejsca zdarzenia odnalazł swój telefon komórkowy, który wypadł mu w czasie zajścia i wezwał pomoc. Zabezpieczono nagrania z monitoringu ze sklepu nocnego.
- Policjant, z którego broni padł strzał, jest w złym stanie psychicznym - mówi rzecznik prokuratury. - Nie pozwala to na jego przesłuchanie. Jest mało prawdopodobne, by udało się je przeprowadzić w tym miesiącu.
W zespole prasowym KWP poinformowano nas, że sierżanci sztabowi, którzy interweniowali w nocy, mieli długi staż pracy - młodszy 13 lat, starszy 18 lat. W piątek spotkali się z psychologiem oraz z komendantami wojewódzkim i miejskim.
Mieszkańcy ul. Kruczej wciąż komentują zdarzenie.
- W nocy obudziły mnie syreny - mówi jedna z lokatorek kamienicy, przed którą doszło do zdarzenia. - Zablokowano ulicę z obydwu stron. Była policja i pogotowie. Jeszcze po godz. 3 w nocy widziałam przez okno stojące radiowozy.
- Tu zawsze było niebezpiecznie - dodaje inna lokatorka. - Ulica jest słabo oświetlona. Wieczorem strach wyjść z domu. Kręcą się lumpy, zaczepiają ludzi. - Niby szkoda każdego człowieka, ale jak to był zbój, który napadał na ludzi, to nie żal takiego - komentuje mężczyzna stojący przed bramą kamienicy przy ul. Kruczej.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?