Pierwsza połowa należała do piłkarzy Widzewa Łódź, którzy kontrolowali grę i dłużej utrzymywali się przy piłce. To jednak "Niebiescy" powinni objąć prowadzenie, kiedy w 11. minucie Maciej Sadlok prostopadłym podaniem z własnej połowy uruchomił Jankowskiego, ale napastnika gospodarzy w ostatniej chwili ubiegł Maciej Mielcarz.
Widzewiacy z minuty na minutę poczynali sobie coraz pewniej, raz po raz zagrażając bramce Krzysztofa Pilarza. Po jednej z kontr, w 37. minucie, Darvydas Sernas zagrał na długi słupek do Piotra Grzelczaka, a ten płaskim strzałem dał Widzewowi prowadzenie. - Zagapiliśmy się, mimo że trener uczulał nas na dobrą grę z kontry Widzewa - tłumaczył po meczu Krzysztof Nykiel.
Łodzianie próbowali podwyższyć prowadzenie na początku drugiej części gry, ale w ich staraniach brakowało przede wszystkim skuteczności. - Zanosiło się na to, że będziemy mieli problem, aby wyrównać, ale udało się - mówił po meczu Waldemar Fornalik.
Widzew pokonał były Widzewiak
Widzewiaków najpierw postraszył uderzeniem z ostrego kąta Wojciecha Grzyba, a potem ten sam zawodnik świetnie zagrał na głowę Arkadiusza Piecha, który pewnym strzałem przy słupku wyrównał stan meczu. - Zdarzy mi się raz w roku strzelić bramkę głową - śmiał się po meczu napastnik gospodarzy - Może po części udowodniłem, że zbyt wcześnie ze mnie zrezygnowano w Widzewie. Mogłem jeszcze dopiąć swego i zdobyć dugą bramkę, ale nie udało się - dodał Piech.
Bohater spotkania miał na myśli sytuację z 83. minuty, kiedy znalazł się w sytuacji sam na sam z Mielcarzem, ale w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybił mu wślizgiem Ukah. - Arkowi zabrakło kroku, by uderzyć piłkę na bramkę - żałował Waldemar Fornalik.
Wcześniej groźnej kontuzji doznał Sebastian Olszar, który zderzył się z Łukaszem Broziem. - Niestety, Sebastian ma ten sam przypadek, co Andrzej Niedzielan. W tym przypadku jest to jednak bardzo widoczne. Prawdopodobnie nie zagra do końca rundy - dodał po meczu Fornalik. Napastnik gospodarzy, który opuścił plac gry w 72. minucie najprawdopodobniej złamał kość jarzmową. Zaraz po meczu zawieziono go do szpitala.
Spotkanie w Chorzowie zakończyło się remisem, dzięki czemu "Niebiescy" nadal są niepokonani na własnym terenie, a Widzew na wyjazdach. - Wydaje mi się, że to był sprawiedliwy remis. Na szczęście po stracie bramki udało nam się podnieść i w końcówce wyrównaliśmy - podsumował Piotr Stawarczyk.
**
Ruch Chorzów - Widzew Łódź 1:1 (0:1)**
Bramki: 0:1 P. Grzelczak (37. min.) 1:1 A. Piech (78. min.)
Ruch Chorzów: K. Pilarz - K. Nykiel, R. Grodzicki, P. Stawarczyk, M. Sadlok, W. Grzyb, M. Pulkowski, P. Lisowski, Ł. Janoszka, M. Zając (46. S. Olszar, 74. D. Świerblewski), M. Jankowski (61. A. Piech).
Widzew Łódź: M. Mielcarz - Ł. Broź, U. Ukah , W. Szymanek, Dudu, P. Grischok, M. Panka, B. Pinhero, P. Grzelczak, D. Sernas, M. Robak (82. A. Budka).
Żółte kartki: Sadlok, Piech (Ruch)
Widzów: 6500
Źródło: Remis w "meczu przyjaźni": Ruch - Widzew 1:1 [Zdjęcia] - www.mmsilesia.pl
Czytaj także:
- Żużel: KMŻ Lublin pokonany. Orzeł Łódź w I lidze!
- ŁKS Łódź - Ruch Radzionków: wygrana mogła być bardziej okazała [zdjęcia]
- Piotr Trepka: Powalczyć o awans w Atlas Arenie [wywiad]
Zobacz też na MM Łódź
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?