Rozmowa z Andrzejem Strąkiem, nowym dyrektorem Śródmiejskiego Forum Kultury

Najpierw chcę dobrze poznać pracowników, ocenić na ile wartościowe są obecne propozycje i poczynania placówki, czy jest w nich potencjał i czy z rzeczy średnich uda się zrobić rzeczy conajmniej dobre. Nie dążę do rewolucji. Zmiany, jeśli nastąpią, to etapami. Myślę, iż pod koniec roku będziemy mogli mówić o początku nowego profilowania Śródmiejskiego Forum Kultury. Jak najszybciej chcę powołać Radę Programową. W jej skład wejdą autorytety znane też poza Łodzią, by wspierać nas tak nazwiskiem, jak głową.

Większy nacisk położony na literaturę i pójście w kierunku Domu Literatury czy też Instytutu Twórczości Literackiej oznacza, że obecne propozycje ŚFK mogą zniknąć?

Przyjmując moją kandydaturę miasto zaakceptowało także proponowaną przeze mnie koncepcję. Taka specjalizacja placówki zgodna jest z ogólnymi trendami w dużych miastach. Jako przykłady podaję Wrocław, Kraków czy Warszawę. Nie będę burzył, a raczej dostosowywał, mocno podkreślając związki innych sztuk z literaturą. W programie widzę między innymi próby czytane dramatów, koncerty muzykujących pisarzy, jak Marcin Świetlicki czy Szczepan Kopyt oraz warsztaty z projektowania książek, w których mogłoby nas wesprzeć Muzeum Książki Artystycznej. Chcę, aby w ŚFK dochodziło do interakcji młodych twórców z tymi bardziej doświadczonymi. Miejsce znajdzie się zarówno na sztukę współczesną, jak i tę bardziej tradycyjną. Masłowska będzie dla nas tak samo ważna jak Szekspir. Liczę również na sygnały od środowiska literacko-czytelniczego, na propozycje i wsparcie w ich realizacji. Być może z czasem ulegnie zmianie i nazwa ŚFK, ale do tego daleka droga. Za cel stawiam sobie szeroką animację kultury. Nie wiem ile zmian uda się przeprowadzić, na ile pozwoli duch tego miejsca. Społecznie wartościowa rola "domu kultury" na pewno nie zniknie.

Rozumiem, że zmiana nazwy ma związek także z rozwinięciem nowych gałęzi działalności…

W przyszłości Forum mogłoby zająć się działalnością wydawniczą, nawet badawczą, współpracą z tłumaczami literatury czy przyznawaniem stypendiów pisarzom rezydentom. Na takiej zasadzie książkę o Łodzi napisała niemiecka pisarka Tina Strohecker. Jeśli przywrócona zostanie Nagroda Literacka Miasta Łodzi, biuro nagrody może mieścić się w Forum. To jest przecież całoroczna praca organizacyjna, doglądanie rynku wydaniczego, aby nie umknęło nic wartościowego. Moglibyśmy także odciążyć komisję wydawniczą miejskiego wydziału kultury. Niebagatelną sprawą jest rozszerzenie działalności na cały region. Pierwszym krokiem będzie współorganizowanie festiwalu Puls Literatury, który w tym roku odbędzie się też w Brzezinach, Tomaszowie Mazowieckim i Skierniewicach. W planach jest również współpraca i wymiana kulturalna z Niemcami, Ukrainą, Austrią. Natomiast szeroka współpraca z organizacjami pozarządowymi pozwoli pozyskać środki, które dla instytucji kulturanych są nieosiągalne.

A zapowiadana wcześniej literacka klubo-kawiarnia?

Przyznam, że marzyło mi się miejsce, gdzie można będzie wziąć udział w spotkaniu literackim, ale też spotkać na kawie Jerzego Jarniewicza, Andrzeja Barta i innych, gdzie po prostu będzie chciało się bywać. Ale może pojawić się problem, bowiem budynek, którym dysponujemy, nie jest przecież z gumy.

Nie obawia się Pan, że wybrano Pana, bo literatura jest "tańszą" dziedziną twórczości niż na przykład teatr? Że z czasem i o te środki będzie ciężko?

Myślę, że po prostu przekonano się, iż warto wspierać i rozwijać również tę dziedzinę twórczości.

Przez lata nie było w Łodzi zielonego światła dla literatury, a przecież mieszka tu wielu znanych i cenionych pisarzy, a jeszcze więcej tych zdolnych, którzy medialnie nie są obecni.