Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Psy z Anastazewa, którym pomogli strażnicy miejscy z Łodzi znalazły nowy dom [ZDJĘCIA]

Joanna Barczykowska
Psy z Anastazewa znalazły nowy dom
Psy z Anastazewa znalazły nowy dom Jakub Pokora
Cygan i Reks, dwa psy uratowane przez łódzkich strażników miejskich czują się coraz lepiej. Spędzają święta w nowym, wspaniałym domu.

Cygan jest bardziej ufny i pierwszy podchodzi do ludzi. Reks staje kilka metrów dalej. Trzyma dystans. Po chwili oba łaszą się i podstawiają łebki, żeby je pogłaskać. Dwa psy z Anastazewa, które uratowali łódzcy strażnicy miejscy, powoli przyzwyczajają się do nowych właścicieli. Biegają po posesji, próbują łapać padające płatki śniegu i wypatrują ludzi, którzy przygarnęli je do siebie.

Reks i Cygan mają już swoje miejsce. Karol Wiśniewski z Anastazewa zbudował im solidne budy. Planuje jeszcze zrobić zadaszenie, bo psy cały dzień spędzają na podwórku. Cygan, czarny owczarek, wiedzie prym. Pierwszy bada teren i uważnie obserwuje gości, odwiedzających państwa Wiśniewskich. Reks, beżowy pies, mimo że ma chorą łapę, chce nadążyć za przyjacielem, nie oszczędza się.

- Staramy się, żeby Reks nie biegał za dużo, bo powinien oszczędzać łapę, ale nie da się go upilnować. Widać, że te psy miały całkiem niedawno pana, nie boją się ludzi, pozwalają sobie zakładać obroże i słuchają komend. Sprawdzaliśmy też, czy potrafią podać łapę, ale tego się jeszcze nie nauczyły. Wszystko dopiero przed nami - mówi Żaneta Wiśniewska , narzeczona pana Piotra, który pierwszy zainteresował się losem psów.

Reks i Cygan są nierozłączni. W Anastazewie krążą już legendy o tej psiej przyjaźni. Nikt nie wie jednak, skąd psy wzięły się we wsi.

Cygan i Reks przez tydzień błąkały się w rejonie Adamowa w województwie wielkopolskim. W końcu pewien gospodarz z Adamowa postanowił zaopiekować się jednym z nich. Wybrał czarnego wilczura i zamknął go na swojej posesji. Beżowy pies przez cztery dni stał pod bramą i wył z rozpaczy. Gospodarz się w końcu zdenerwował i wyrzucił czarnego wilczura za bramę.

Oba owczarki błąkały się po okolicy przez kolejne trzy dni, aż wpadły pod samochód, przejeżdżający przez leśną drogę. Beżowy pies dostał mocniej, miał złamaną łapkę nie mógł się nawet podnieść. Cygan nie zostawił przyjaciela nawet na chwilę....

Siedział przy drodze w lesie, wypatrując rozpaczliwie ludzi, którzy przyjdą z pomocą. Szukał pomocy dla swojego przyjaciela, który ranny leżał w rowie. Mimo że był głodny i wychudzony, nie schodził z posterunku przez trzy dni.

Pomoc przyszła nieoczekiwanie. Późnym wieczorem w lesie w okolicach Anastazewa zatrzymał się samochód łódzkiej straży miejskiej. Strażnicy wracali ze szkolenia w woj. zachodniopomorskim. Na odludziu w ciemnościach zobaczyli święcące ślepia czarnego owczarka.

- Nie wiem dlaczego, ale postanowiłem się zatrzymać. Stałem jak wryty, a pies podchodził coraz bliżej. Zdziwiłem się, co on robi w nocy w ciemnym lesie. Kiedy podszedł, zaczął się łasić. Podzieliłem się z nim suchym chlebem, a wygłodniały wilczur połykał całe kawałki. Zwróciłem uwagę, że pies cały czas w specyficzny sposób kierował swój wzrok na pobliski rów melioracyjny. Zaczął nas tam prowadzić - opowiada Andrzej Gorący, strażnik miejski z łódzkiej komendy.

Więcej w Dzienniku Łódzkim: Pies uratował przyjaciela - psa [ZDJĘCIA+FILM]

Czytaj też:
- Pies ratował przyjaciela. Pomogli strażnicy miejscy z Łodzi
- Strażnicy miejscy z Łodzi pomogli psom z Anastazewa. Teraz Ty możesz im pomóc

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto