Brutalna interwencja straż miejski po proteście kobiet.
Kolejna szarpanina z udziałem służb i mieszkańców w centrum Łodzi. Tym razem w roli głównej wystąpili strażnicy miejscy, którzy zaatakowali przechodnia, który zwrócił im uwagę.
">
Do zdarzenia doszło w sobotni wieczór na ul. Piotrkowskiej na wysokości OFF Piotrkowska. Świadkiem ataku byli przechodnie, którzy wracali ze strajku kobiet. Jeden z nich nagrał film z zajścia, który znalazł się w mediach społecznościowych. Widać na nim parę z psem, która rozmawia ze strażnikami (nie jest to dobrze słyszalne). Chwilę później mężczyzna na wskazanie dwóch funkcjonariuszy podchodzi do ich samochodu, tuż potem strażnicy chwytają ją, opryskują gazem i na siłę próbują wsadzić do samochodu. Dostaje się również niewielkiemu psu, którego szarpany mężczyzna trzyma na smyczy.
- Przyjechaliśmy spod Łodzi, by wesprzeć podczas strajku kobiety z naszej miejscowości, które brały w nim udział – relacjonuje pan Jędrzej (imię na jego prośbę zostało zmienione), który nagrał film. - Staliśmy na ul. Piotrkowskiej, w miejscu, gdzie odbywał się protest. Niedaleko od nas stała para ludzi z psem, która wyszła na spacer. Mieli maseczki, zachowywali się spokojnie. Stali przez pewien czas przy wozie strażników. Wreszcie mężczyzna, który trzymał psa na smyczy, podszedł do nich i zapytał, czy przeprowadzają interwencję, bo ich pojazd pracuje z włączonym silnikiem powyżej 5 minut (jest do zakazane).
Jak informuje Pan Jędrzej, jeden z funkcjonariuszy wyszedł z samochodu bez maseczki i próbował wylegitymować mężczyznę. Ten zapytał, czy funkcjonariusz może się przedstawić i wylegitymować. Ten podał swoje nazwisko, ale legitymacji nie okazał. A następnie miał poinformować mężczyznę z psem, że ten wcześniej zarysował smyczą, pojazd, w którym siedzieli strażnicy.
- Tan pan poprosił o to, by strażnicy pokazali mu miejsce zarysowania – mówi Pan Jędrzej. - Ci zaprosili go w swoją stronę. Gdy stanął raz jeszcze, poprosili go o dowód, a ten ich o legitymację. Chwilę później strażnicy złapali go i próbowali zaciągnąć w kierunku tylnych drzwi furgonu, gdzie chcieli go zamknąć. Po drodze z tego co kojarzę, dwa użyli gazu.
Świadkowie protestują, strażnicy odpuszczają
Świadkowie sytuacji zaczęli głośno protestować. "Dzwońcie na policję!", "Tak się zachowują funkcjonariusze straży miejskiej w Łodzi?", "to panowie są agresywni!" słychać głosy na filmie. W pewnym momencie film się urywa, ale udało nam się dowiedzieć, straż miejska ostatecznie zrezygnowała z zatrzymania i po pewnym czasie wypuściła mężczyznę.
Ten wezwał na miejsce policję. Funkcjonariusze poinformowali go o możliwości złożenia zawiadomienia w sprawie. Ten zapowiedział, że na pewno to uczyni.
Dlaczego doszło do szarpaniny, jakie była podstawa zatrzymania i wreszcie, dlaczego strażnicy zrezygnowali ze swego pomysłu, nie wiadomo.
O komentarz poprosiliśmy rzeczniczkę Urzędu Wojewódzkiego, któremu z powodu pandemii podlega obecnie część funkcjonariuszy straży miejskiej. Ta odesłała nas jednak do Urzędu Miasta.
- Widzieliśmy film i będziemy dzisiaj (w poniedziałek) wyjaśniać sprawę - mówi Marcin Masłowski, rzecznika prezydenta Łodzi. - Będziemy badać, czy w zarejestrowanej relacji udział brał patrol podlegający miastu, czy strażnicy oddelegowani pod jurysdykcję Urzędu Wojewódzkiego na czas pandemii koronawirusa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?