Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Premiera "Dydony i Eneasza" oraz "Zamku Sinobrodego" w Teatrze Wielkim jednego wieczoru

Emilia Białecka *Emkanabe*
Emilia Białecka *Emkanabe*
Emilia Białecka
Niecodzienne zestawienie XVII i XX wieku pod postacią oper "Dydona i Eneasz" oraz "Zamek Sinobrodego" będziemy mogli oglądać, a przede wszystkim słuchać już od 5 marca w Teatrze Wielkim.

Rozpoczął się II Rubinstein Piano Festival


- Cieszę się jak dziecko na myśl o tym, co się będzie niebawem działo - mówił dziś podczas konferencji prasowej Piotr Kamiński, autor przewodnika "Tysiąc i jedna opera", z którym utwory były konsultowane.

Ta ekscytacja wynika z nietypowego połączenia oper "Dydona i Eneasz" Henry’ego Purcella i "Zamku Sinobrodego" Béli Bartóka. Dzieli je bowiem 230 lat.

- Zderzenie tych dwóch myśli muzycznych - XVII- i XX-wiecznej wydawało mi się nieprawdopodobne, ale gdy obejrzymy tę operę, to okaże się, że one mówią o czymś, co jest niezmienne. O tym, o czym mówią starożytni, średniowieczni, renesansowi, czy współcześni - wskazał Marek Szyjko, dyrektor Teatru Wielkiego.

Premierowe opery są utworami głęboko tragicznymi, a ich tragizm, mimo odległości epok, w których powstawały, jest w pewnym sensie "strukturalnie" podobny. Obie są obrazami wielkiej miłości, która zamiast uskrzydlać, wnosi destrukcję. Przedstawiają dramat niespełnionej miłości, którego mechanizm jest nieodłącznym elementem złożonej natury człowieka. To ludzka jaźń i jej obawy są ostateczną przyczyną rozstania…

"Dydona i Eneasz" i "Zamek Sinobrodego" w skrócie

Historia Dydony i Eneasza zaczyna się od wątpliwości Dydony, czy może i czy powinna ulec swojej miłości do Eneasza. Jej dwórka i przyjaciółka Belinda przekonuje ją, że nie ma żadnej obiektywnej przyczyny, by nie ulec uczuciu. Wtedy wkraczają Czarownica i Wiedźmy, reprezentujące w porządku metaforycznym nasze własne lęki i obsesje. To dramat duszy, jej niepewności i słabości, a okoliczności zewnętrzne w zderzeniu z nimi prowokują dramat i nieszczęście.

Jeżeli zaś chodzi o "Zamek Sinobrodego", to już sam tytuł nakierowuje nas na sens, który starej legendzie postanowili nadać autorzy opery. Zamek, czyli "zamknięcie", kojarzy się nieodparcie z nieprzekraczalnym odosobnieniem jednej jednostki od drugiej. Już zatem od początku postawiony jest problem - dwie osoby przyciągają się, bo nie mogą żyć w samotności, ale nigdy nie zostaną jednością, bo jedna ludzka jaźń jest dla drugiej praktycznie niepoznawalna. I to właśnie stanowi główny problem, którego Judith nie potrafi pokonać sama przed sobą. Nie obawia się ona wad i występków ukochanego Sinobrodego, lecz tego, że nie może go dogłębnie poznać, bo takie poznanie jest po prostu niemożliwe...

W operę zaangażowani są: soliści, zespół baletowy, chór oraz orkiestra Teatru Wielkiego. Na scenie zobaczymy piękne dekoracje, projektu Anny Wunderlich. Bez wątpienia będzie to barwne przedstawienie.

- Mam dość już od wielu, wielu sezonów oglądania w teatrze w kółko tego samego. Wszystkie postacie we wszystkich operach i wszystkich epokach noszą te same kostiumy, wszystko dzieje się w tym samym miejscu lub podobnym - ubolewa Piotr Kamiński i zapowiada, że z tą operą będzie inaczej, a widz zobaczy coś, czego jeszcze nigdy w życiu przedtem nie widział.

Premiera oper "Dydona i Eneasz" oraz "Zamek Sinobrodego" w Teatrze Wielkim będzie miała miejsce 5 marca o godz. 19.

Czytaj także:
- Co z łódzką kulturą? Dyskusja z władzami miasta
- Radni chcą, by Łódź była miastem przemysłów kreatywnych
- Szwedzki producent Seba wystąpi w Łodzi po raz pierwszy

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto