W Łodzi, spośród 12 kandydatów ubiegających się o fotel prezydenta miasta, dwóch startuje też do Sejmiku Województwa, a pięciu do Rady Miasta.
I tak: Teresa Białecka-Krawczyk, Adam Fronczak, Jacek Kędzierski, Antoni Rutkowski, Włodzimierz Tomaszewski, startują też w wyborach do Rady Miasta. Natomiast Paweł Frankowski i Dariusz Joński starają się o mandat w Sejmiku Województwa. Tylko pięciu postawiło wszystko na jedną kartę i startuje wyłącznie w wyborach prezydenckich.
Wybory: polityczne być, albo nie być
Równoczesny start w wyborach to, zdaniem politologów, nic innego jak zapewnienie sobie możliwość dalszego działania w polityce. - W Polsce funkcjonuje coś takiego, że osoba przez jakiś czas nieobecna w polityce, przestaje być obecna na trwałe - mówi Jacek Reginia Zacharski, politolog.
Tak samo dotyczy to ludzi, jak i partii politycznych. - Nikt sobie nie pozwoli na udział w wyścigu, gdzie wygrywa tylko jeden - przekonuje Reginia Zacharski. - Dla większości z nich polityka jest zawodem i nie jest to tak, że jak tu się nie uda, to pójdą handlować marchewką - tłumaczy.
Podobnego zdania jest politolog Hubert Horbaczewski. Uważa on, że jest to jedna z form zabezpieczenia ciągłości kariery politycznej. Zaznacza jednak, że każdy przypadek polityka należy rozpatrywać indywidualnie, bo startując w wyborach na różne stanowiska, każdy ma w tym swój cel. - Argument czysto ludzki pokazuje, że liczą się z porażką w wyścigu o fotel prezydenta, albo zdają sobie sprawę z tego, że nie mają szans na wygraną - ocenia Horbaczewski. - Dlatego startując na różne funkcje zabezpieczają swoją przyszłość w polityce - dodaje.
Czy to jest fair?
Mimo różnej oceny postępowań polityków, którzy zwiększają swoje szanse na dalsze "bycie" w polityce, warto jednak podkreślić, że takie działania są całkowicie zgodne z postanowieniami obowiązującej w Polsce ordynacji wyborczej. - Ustawa o wyborze nie zabrania jednoczesnego kandydowania - wyjaśnia biuro prawne Państwowej Komisji Wyborczej.
Tyle tylko, że - jak podkreśla Hubert Horbaczewski - najlepiej by było, gdyby kandydaci wiedzieli, czy ze swoimi kompetencjami i umiejętnościami lepiej sprawdzą się na stanowisku prezydenta, czy radnego. - Myślę, że start w wyborach na różne stanowiska nie kłóci się z ideą samorządności - mówi Hubert Horbaczewski. - Osobiście, jako obywatel uważam, że różni ludzie mają różne dary i kompetencje. Kandydat sam powinien umieć je rozpoznać i na tym polu się realizować i oferować swoje usługi społeczności - przekonuje.
- Ja nie widzę w tym nic niemoralnego. To jest po prostu wzięcie udziału w innym wyścigu - dodaje Reginia Zacharski.
Jeśli kandydat wygra w obydwu wyborach to zmuszony jest zrezygnować z jednego z mandatów.
21 listopada odbędą się wybory samorządowe. Będziemy decydować o wyborze radnych miast, gmin, powiatów oraz sejmików wojewódzkich, a także burmistrzów, prezydentów miast i wójtów.
A co Wy sądzicie o kandydowaniu na różne stanowiska? Zapraszamy do dyskusji.
Czytaj także:
- Administracje nieruchomości wzięte pod lupę
-PKP nie wycofa się z budowy podziemnego Dworca Łódź-Fabryczna
Zobacz też na MM Łódź
Łódź Design Festival 2010 | |||
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?