Czy to koniec awantury o Starą Szwalnię? |
Mieszkańcy TBS kontra Stara Szwalnia. Awantury ciąg dalszy |
Budynki Towarzystwa Budownictwa Społecznego u zbiegu ulic Sienkiewicza i Nawrot, bezpośrednio sąsiadują z dawną fabryką, w której działa klubokawiarnia Nasiadownia Stara Szwalnia. Odbywają się tam imprezy, z których hałas przeszkadza okolicznym mieszkańcom.
Lokatorzy spotykali się z szefem klubu, ale rozmowy nie przyniosły żadnego rezultatu. Ten próbował studzić emocje sąsiadów, nie pomogło też rozpoczęte wygłuszanie lokalu. Miesiąc temu mieszkańcy poszli szukać pomocy w Urzędzie Miasta Łodzi.
Kamil Lemieszewski, szef klubu miał przedstawić urzędnikom program naprawczy, czyli plan działań, które podejmuje, by załagodzić konflikt. Na wdrożenie go miał 30 dni. Dziś (27 czerwca) odbyło się spotkanie podsumowujące ten czas. Szef klubu nie pojawił się w urzędzie. Telefonicznie tłumaczył, że jest poza Łodzią.
Mieszkańcy przyznali, że jest nieznaczna poprawa, ale są momenty kiedy nie da się wytrzymać. Za przykład podali imprezę zorganizowaną z okazji zakończenia roku szkolnego. Wtedy na podwórku przed lokalem można było zobaczyć popisy umiejętności jazdy na motocyklach.
Niektórzy motocykliści "palili gumę kręcąc bączki". W wyniku tego powstał dym i smród, który zdenerwował sąsiadów. - Podtruto mi dwumiesięczne dziecko, bo nie byłam w stanie przewietrzyć mieszkania. Momentami było takie zadymienie, że nie widziałam sąsiedniej kamienicy - denerwuje się pani Iza.
- Siwy dym, hałas, jazgot, kolumny wystawione na zewnątrz. Nie można było otworzyć okna - relacjonuje pani Małgorzata. - Ta środa przelała czarę goryczy - dodaje.
Piotr Rajchert, dyrektor delegatury Łódź-Śródmieście łódzkiego magistratu, wysłuchał zażaleń sąsiadów. - Widzę, że nasze rozmowy nie przynoszą skutku. Dalej problem jest poważny - uspokajał urzędnik.
Podczas spotkania zapadła decyzja o rozpoczęciu postępowania ograniczającego czas pracy klubu. - Mieszkańcy nie muszą nic robić, procedurę wszczynamy z urzędu - mówi Maciej Maciejewski z UMŁ.
Działania te nie przyniosą od razu ulgi mieszkańcom bloków przy ul. Nawrot. Postępowanie może potrwać nawet kilka miesięcy. Lemieszewski może się też odwołać od decyzji. Najpierw urzędnicy będą musieli zbierać dowody pokazujące uciążliwość imprez organizowanych w Starej Szwalni. Sprawdzą m.in. u policji i straży miejskiej zgłoszenia mieszkańców o zakłóceniu ciszy. Muszą też przesłuchać lokatorów TBS-u. - Jeżeli to wszystko pozwoli na wydanie decyzji o skróceniu czasu pracy, to, to zrobimy - zapewnia Maciejewski.
- Niejednokrotnie wszczęcie takiej procedury powoduje nagłe otrzeźwienie właścicieli lokalu. Zobaczymy co pan Kamil zrobi - dodaje Rajchert.
Szef Nasiadowni wysłał do urzędu pismo, w którym zapewniał, że podjął działania mające załagodzić sąsiedzki konflikt. Napisał tam m.in., że lokal zostanie wygłuszony w październiku. W ocenie dyrektora delegatury UMŁ, jest ono zbyt ogólnikowe. - Pan Lemieszewski miał nam przedstawić punkt po punkcie, co zamierza zrobić. Tu są same ogólniki - mówi Rajchert.
Wygląda na to, że to nie koniec sąsiedzkiego konfliktu. Niebawem mieszkańcy w sprawie Starej Szwalni spotkają się z dzielnicowym. O pomoc poproszą też nadzór budowlany. W ocenie Piotra Raczkowskiego, przedstawiciela zarządu TBS-u, który jest inżynierem budownictwa, warunki Starej Szwalni nie są przystosowane do rodzaju prowadzonej działalności. Ocenia, że stan techniczny budynku może zagrażać klientom klubu.
Czytaj więcej o
Czytaj codziennie:
Półkolonie w Łodzi | Wygraj 500 zł|Koncerty w Łodzi | Kolory ulic Łodzi | Konkursy | Widzew Łódź | ŁKS Łódź|PKP - rozkład jazdy| Baseny i kąpieliska| Regiopedia |
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?