Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niezapomniany występ Mademoiselle Karen w łódzkiej Przechowalni

Mariusz Martynelis
fot. Andrzej Matusiak
16 lutego na koncercie w łódzkiej Przechowalni wystąpiła Mademoiselle Karen. Artystka znana ze współpracy z Czesławem Mozilem dała niezapomniany koncert prezentując utwory ze swojej solowej płyty „Attention”

W środowy wieczór, duńska artystka śpiewająca po francusku, angielsku i… polsku, rozgrzała wypełnioną niemal po brzegi, salę łódzkiego klubu Przechowalnia.
Mademoiselle Karen, czyli Karen Duelund Guastavino, to duńska multiinstrumentalistka i wokalistka, znana w Polsce ze współpracy z Czesławem Mozilem w projektach Czesław Śpiewa i Tesco Value. Podczas swojego pierwszego solowego występu w Łodzi zaprezentowała utwory, jak się okazało, dobrze znane łódzkiej publiczności, z albumu „Attention”.

Muzyka Mademoiselle Karen to prawdziwa mieszanka stylów i konwencji. Bez trudu można doszukać się w niej tradycji kabaretowej piosenki francuskiej, jazzu, folku czy popu. Artystka większość piosenek wykonuje w języku francuskim, jednak ta pozorna bariera językowa została na koncercie błyskawicznie przełamana pełnymi dowcipu dialogami z publicznością. Tym samym szybko okazało się, że poza ogromnym talentem muzycznym, Karen posiada też niemałe zdolności kabaretowo-aktorskie.

Mademoiselle Karen na swych koncertach wydaje się kreować własną specyficzną rzeczywistość. Świat uwodzicielski niczym paryskie kafejki, do którego zaprasza zgromadzonych słuchaczy. A ci urzeczeni jej głosem i nieczęsto spotykaną estradową ekspresją, dają się prowadzić poprzez wesołe i smutne historie o miłości, związkach, zabawie i… autobusach.

Wywiad z Mademoiselle Karen:

- Można odnieść wrażenie, że występowanie przed publicznością sprawia Ci dużą przyjemność. Czy rzeczywiście lepiej się czujesz na scenie niż w studiu nagraniowym?

- To dwa zupełnie różne światy i tak naprawdę trudno byłoby stwierdzić, który kocham bardziej. Są jednakowo niezbędne w moim życiu. Ale rzeczywiście potrzebuję kontaktu z publicznością. Jestem bardzo wrażliwą osobą i uznanie widowni jest dla mnie ważne.

- Mimo, że nie wszystkie Twoje piosenki są wesołe to jednak z większości emanuje pogoda ducha i ciepło. A jaką osobą jesteś w życiu prywatnym?

- Wydaje mi się, że jak większość osób mam dość złożoną osobowość. Z pewnością jestem wesoła i otwarta i uwielbiam spotykać się z ludźmi. Jednocześnie czasem potrafię być bardzo melancholiczna. Gdy tworzę, potrzebuję samotności i skupienia. Za to na scenie jestem pełna energii i daję z siebie wszystko. Na co dzień jednak jestem dość spokojną osobą, która znajduje czas zarówno dla siebie jak i dla przyjaciół.

- Pochodzisz z Danii, śpiewasz głównie po francusku i angielsku a ostatnio także po polsku. Skąd taka mieszanka językowa w Twojej twórczości?

- Podoba mi się bardzo język francuski. Piosenki w tym języku budowane są w formie opowieści, które mają swój początek i rozwijają się wraz z muzyką. Podoba mi się sposób w jaki w te historie wplatani są bohaterowie. Pisząc w tym języku, opowiadane historie powstają niejako w naturalny sposób. Z kolei piosenki pisane po angielsku, bardziej skupiają się na uczuciach. Po polsku piosenek oczywiście sama nie piszę… jeszcze… może kiedyś.

Duński jest językiem bardzo osobistym, dlatego bardzo trudno przychodzi mi pisanie tekstów w tym języku. Ilekroć próbuję pisać po duńsku, czuję pewnego rodzaju blokadę. Większość tekstów piszę sama, a pisanie w obcym języku zapewnia mi większą swobodę. Poza tym z językiem francuskim łączy mnie szczególna więź osobista, gdyż mój mąż jest Francuzem.

- Gdzie w takim razie śpiewa Ci się najlepiej?

- Poza Polską i Danią nie miałem jak dotąd okazji występować w wielu krajach. Moim marzeniem i celem na najbliższą przyszłość jest trasa koncertowa po Francji. Chciałabym też wydać tam swój album, ale obcokrajowcowi trudno jest się przebić na nowym rynku, zwłaszcza takim jak Francja. W Polsce miałam szczęście bo bardzo pomógł mi Czesław Mozil, który mi zaufał i zaprosił do współpracy.

- Jak określiłabyś swój styl muzyczny?

- To dość trudne. W swej twórczości czerpię pomysły z różnych gatunków muzycznych. Podoba mi się tak wiele, niekiedy zupełnie różnych elementów i stylów, że czasem trudno mi się na coś zdecydować. Stąd taka stylistyczna mieszanka.

- Piosenki na twojej ostatniej płycie „Attention” faktycznie są dość zróżnicowane stylistycznie. Skąd zatem czerpiesz inspiracje przy ich pisaniu?

- Inspiracją może być niemal wszystko. Jakaś podsłuchana rozmowa w kafejce, czyjaś opowieść. Zwłaszcza rozmowy z ludźmi stanowią niewyczerpane źródło inspiracji. Wiele tekstów ma również charakter osobisty i opiera się na moich własnych przeżyciach i uczuciach.
Ale inspirację może stanowić także czyjaś muzyka, niekoniecznie nawet taka, która mi się podoba. Nie jestem wielką fanką muzyki techno, ale zdarza mi się zapożyczyć czasem jakiś element z muzyki elektronicznej lub… heavy-metalowej. Tej ostatniej może nie ma zbyt wiele w mojej muzyce, ale przy odrobinie dobrej woli można dostrzec jej ślady w niektórych partiach wokalu.

- Przygotowujesz się do wydania nowego albumu. Czy będzie on podobny do poprzedniego czy planujesz jakąś rewolucję?

- Jednymi z ostatnich piosenek, jakie trafiły na płytę „Attention” były ”Ouaf, Ouaf” i „Kochany, Kochany” – podoba mi się ich styl i chciałabym go kontynuować na nowej płycie. Nie zamierzam się jednak w tej kwestii ograniczać. Będą też piosenki w języku angielskim i kilka po polsku. W dalszym ciągu będzie to więc mieszanka stylistyczna i językowa, ale postaram się, żeby nowa płyta była bardziej spójna. „Attention” była moją pierwszą dużą produkcją i starałam się umieścić na niej wszystkie swoje pomysły i zaprosić wszystkich przyjaciół, w efekcie czego w nagrywaniu płyty wzięło udział łącznie ok. 40 osób. Dzięki nabytemu w ten sposób doświadczeniu produkcja kolejnego albumu powinna być o wiele łatwiejsza.

- Jak zaczęła się Twoja przygoda z Polską?

- Moja prawdziwa przygoda z Polską zaczęła się od Czesława Mozila, który zaproponował mi wspólne występy i udział przy nagrywaniu płyt. W efekcie od 3 lat większość czasu spędzam w Polsce, która stała się niejako moim drugim domem. Mam tu też wielu przyjaciół, nie tylko wśród muzyków. Nigdy wcześniej nie spotkałam tak wielu otwartych i kreatywnych ludzi jak tutaj.

- Byłaś już wcześniej w Łodzi?

- Wiele razy, głównie z Czesławem, ale to był mój pierwszy samodzielny koncert w tym mieście. Było naprawdę fantastycznie. Atmosfera w klubie była wspaniała i naprawdę nie spodziewałam się, że przyjdzie tak wiele osób.

- Co sądzisz z o naszym mieście?

- Naprawdę lubię Łódź. Podczas pracy nad albumem Czesława „Pop” spędziliśmy tu prawie 3 tygodnie. Miałam więc okazję poznać miasto i teraz gdy tu wracam nie czuję się wcale obco. Dobrze znam ulice Piotrkowską, którą wielokrotnie spacerowałam. Podoba mi się postindustrialny charakter miasta i to, że Łódź szuka nowych sposobów rozwoju. Wydaje mi się, że jest tu wiele zdolnych i kreatywnych osób. Dużym atutem Łodzi jest szkoła filmowa i festiwale filmowe.

- Skoro tak dobrze się tu czujesz, to czy planujesz w najbliższym czasie ponownie nas odwiedzić?

- Tak, i to już niedługo. 5 marca wystąpię wspólnie z Czesławem i zespołem Lao Che na koncercie w Dekompresji. Serdecznie wszystkich zapraszam.

Dziękuję za rozmowę

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto