- Jestem amatorem miodu, jadam go od kilkudziesięciu lat i trochę się znam. Ostatnio kupiłem za 8 złotych mały słoiczek w sklepiku na targowisku przy ul. Rydla. Gdy go otworzyłem, już wiedziałem, że coś jest nie w porządku, bo miód nie miał właściwego aromatu. Wziąłem do ust łyżeczkę - był gorzki. Uzyskałem pewność, że nie jest to polski, naturalny miód. Być może domieszano sztucznego lub jest to znacznie gorszej jakości miód chiński - opowiada Stanisław Gajda.
Emeryt z podejrzanym słoiczkiem udał się do Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Łodzi przy ul. Gdańskiej, gdzie pracownicy również mieli zastrzeżenia.
Sprawę przekazano do Rzeszowa, by tamtejsza inspekcja handlowa sprawdziła producenta: Spółdzielnia Pszczelarska w Jaśle, Jan Sroka, Jasło Potok 30, pasieka nr 2. Okazało się, że... nie istnieje.
Inspekcja z Rzeszowa sprawdziła w inspektoracie weterynaryjnym, gdzie pasieki muszą być zarejestrowane, a także w Urzędzie Gminy i okazało się, że taka pasieka nigdzie nie jest zarejestrowana, a jej właściciel Jan Sroka nie figuruje pod podanym adresem.
W tej sytuacji ruszyliśmy tropem łódzkim.
Sprzedawca z targowiska, który sprzedał miód Stanisławowi Gajdzie, odesłał nas do hurtowni Wiomar przy ul. Zjazdowej (specjalizuje się w handlu jajami), gdzie dokonał zakupu.
Jej właściciel przyznał, że opisany miód sprzedaje i kupił go kilka miesięcy temu bezpośrednio od producenta, którego dane są na naklejce słoika. Ale skoro on nie istnieje - jak sprawdziła inspekcja handlowa - to trop się urywa.
Poszukiwania ma kontynuować Wydział Kontroli Artykułów Żywnościowych łódzkiej inspekcji handlowej.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?