Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marsz przeciwko dopalaczom na ul. Piotrkowskiej w Łodzi [zdjęcia]

Redakcja
Ponad pół tysiąca łódzkich uczniów przemaszerowało Piotrkowską sprzeciwiając się dopalaczom.

Dziś (4 października) uczniowie z łódzkich szkół ponadgimnazjalnych protestowali przeciwko dopalaczom. Przemaszerowali oni ulicą Piotrkowską z Pl. Wolności pod Urząd Miasta Łodzi. W łódzkim marszu przeciw dopalaczom, szacować można, że wzięło udział ponad pół tysiąca młodych ludzi. Akcja ta była poparciem dla działań władz, skierowanych przeciw handlowi dopalaczami. Uczestnicy nawoływali też do zmiany przepisów prawa, które dopuszczają sprzedaż dopalaczy. - To właściwie jest marsz przeciwko umieraniu młodych ludzi, którzy umierają w związku z lukami, które zafunkcjonowały w naszym prawie - tłumaczy Teresa Łęcka, dyrektor ZSP nr 19 w Łodzi. - Jesteśmy tu po to, byśmy się wszyscy zjednoczyli, bo nie chcemy tak żyć, życiem, które przygotowuje nam przyśpieszoną śmierć - wyjaśnia.

W łódzkim marszu przeciwko dopalaczom wzięli udział uczniowie i nauczyciele z kilku szkół ponadgimnazjalnych. Nawoływali do zaprzestania obrotu dopalaczami jak i też do samego ich zażywania. - Nawet głupia próba kończy się często bardzo źle - przestrzega Łęcka. - Co raz częściej słyszymy, że ktoś zmarł przez dopalacze. Mam nadzieję, że to spotkanie zmieni coś w świadomości uczestniczących w marszu. Jestem przekonana, że w naszych szeregach znajduję się też uczniowie, którzy zetknęli się z dopalaczami. Więc jest to też dla nich temat do przemyśleń. Myślę, że refleksje będą później ale trzeba pokazać światu, że chcemy wychować młodzież w dobru i zdrowiu - dodaje.

Marsz przeciw dopalaczom w Łodzi

Łódzcy uczniowie maszerując ulicą Piotrkowską skandowali m.in.: Precz z dopalaczami; Tylko słabi gracze biorą dopalacze; Stop dopalaczom; Dopalacze to mózgów pożeracze. Niektórzy z nich dopalacze znają tylko z opowiadań kolegów, niektórzy próbowali sami. Dziś zamiast na lekcjach spotkali się na marszu. Przekonywali, że są tu po to, by wspólnie powiedzieć Nie dopalaczom.

- W naszej szkole nie jedna osoba to już brała. Sam też próbowałem, dzięki temu wiem z czym chce walczyć - wyznaje Piotr Katafiasz, uczeń ZSP nr 19 w Łodzi . - Jak zobaczyłem co się dzieje dalej z człowiekiem to odpuściłem sobie - dodaje. Piotr ma 17 lat, przyszedł na marsz bo chce by handel dopalaczami się skończył. Według niego nie mają one większej przyszłości. Chce by było tak jak wcześniej, czyli zanim pojawiły się dopalacze. - Teraz przez nie są same problemy z ludźmi - ocenia. Nie jest przekonany o skuteczności takich metod walki z dopalaczami jak marsze. - Moim zdaniem to za bardzo do młodzieży nie dotrze - szczerze mówiąc, to za wyjątkiem zamykania tych sklepów to chyba nic innego się nie zdziała - dodaje.

Iga Walczewska jest studentką. Dołączyła się do marszu, bo dopalaczom mówi stanowcze Nie. Nikt nie namawiał jej do tego, przyszła sama, bo czuła tak trzeba. Przekonuje, że sama nie zatknęła się jeszcze z dopalaczami. - Słyszałam o nich w telewizji i moim zdaniem są one złe - ocenia Iga. - Zbyt dużo już umarło przez to ludzi - dodaje.

- Wśród moich znajomych nie ma osób, które by brały dopalacze - zapewnia Piotr Dubert, uczeń ZSP nr 7 w Łodzi. - Widziałem osoby po zażyciu dopalaczy. Szczególnie koło sklepów, bo tam są od razu konsumowane. Nie podoba mi się to bardzo, dlatego jestem na Nie dla tego procederu - tłumaczy. Piotr na marsz przyszedł, bo chce doprowadzić do jak najszybszej likwidacji handlu dopalaczami. Uważa, że jest to bardzo szkodliwe dla społeczeństwa. - Szczególnie dla ludzi młodych - podkreśla Dubert.

Natalia zaznacza, że nie jest tu przez szkołę. Przekonuje, że nikt jej do udziału w marszu nie zmuszał. - Gdybym nie chciała tu być, to bym nie przyszła - podkreśla uczennica 45 L.O. w Łodzi. Wyznała, że kiedyś sama spróbowała tych używek. - Nie było to tak, że byłam po tym w strasznym stanie - tłumaczy Natalia Domowicz. - Zapaliłam jednego bucha i uznałam, że więcej tego nie zrobię, bo wyglądałam źle, czułam, że to jest źle, choć nic tak naprawdę mi nie było - opisuje. W jej towarzystwie wciąż są osoby, które korzystają z dopalaczy, co jej się już nie podoba. - Teraz widzę moich znajomych, którzy często biorą dopalacze i nie chcę ich oglądać w takim stanie więcej - mówi Natalia. - Patrząc na innych pod wpływem dopalaczy, na to co się z nimi dzieje, mnie to przeraża - przyznaje. Po chwili dodaje - Bo ja jestem za legalizacją marihuany, a delegalizacją dopalaczy - tłumaczy.

Spotkanie uczniów z Tomaszem Sadzyńskim

Łódzki marsz przeciwko dopalaczom zakończył się na ulicy Piotrkowskiej pod Urzędem Miasta Łodzi. Na ręce Tomasza Sadzyńskiego, uczniowie złożyli, wypisany na długim kartonie, protest przeciw dopalaczom. Prezydent miasta nie krył zadowolenia, cieszył się, że taki marsz miał miejsce. - Chciałem wam bardzo podziękować za tą akcję - mówi do uczniów Tomasz Sadzyński, p.o. prezydenta Łodzi. - Nasza działania są zauważane. To co jest teraz najbardziej potrzebne to konsekwencja w naszych poczynaniach - przekonuje. Sadzyński zapewniał uczniów, że wszystkie działania przeciw dopalaczom mają poparcie administracji rządowej. - Zmienią się przepisy i to wszystko doprowadzi do tego, że dopalacze znikną z Polski, z naszego miasta - przekonuje Sadzyński. - Handel dopalaczami to sprzedaż śmierci - ocenia.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto